Temat wraca regularnie – mimo lat badań, setek analiz i jednoznacznych wniosków. Wraca także w Polsce. Co jakiś czas pojawiają się tezy, że szczepienia powodują autyzm - formułowane przez osoby, które powołują się na tytuły medyczne, naukowe czy profesorskie, a więc występują z pozycji autorytetu. Wystarczy kilka skomplikowanych, szybko wypowiedzianych haseł, fachowo brzmiące pojęcia i sugestywny ton, by przekaz zaczął żyć własnym życiem w mediach społecznościowych. Taki przekaz robi wrażenie eksperckiego, choć często opiera się na wybiórczych danych, uproszczeniach i insynuacjach. Tymczasem świat nauki od dawna mówi coś zupełnie innego - i mówi to konsekwentnie.
Czy najnowsze stanowisko WHO z 11 grudnia 2025 r. raz na zawsze zamknie tę dyskusję? Najpewniej nie. Ale podsumowanie najważniejszych i najbardziej rzetelnych badań jasno pokazuje, gdzie kończy się debata, a zaczynają fakty.
WHO wraca do tematu, bo dezinformacja nie znika
11 grudnia 2025 roku Światowa Organizacja Zdrowia po raz kolejny zabrała głos w sprawie szczepień i autyzmu. Opublikowane stanowisko Globalnego Komitetu Doradczego ds. Bezpieczeństwa Szczepionek (GACVS) - niezależnego zespołu międzynarodowych ekspertów działającego przy WHO od 1999 roku - nie było reakcją na pojedynczy incydent, lecz odpowiedzią na problem, który nie znika.
Mimo powtarzanych od lat wyjaśnień i spójnych wniosków płynących z badań, głosy łączące szczepienia z autyzmem wciąż wpływają na decyzje rodziców i podkopują zaufanie do systemów ochrony zdrowia. Dlatego WHO jeszcze raz zebrała i uporządkowała wszystkie dostępne dane - ze szczególnym uwzględnieniem badań opublikowanych w ostatnich kilkunastu latach - by jasno oddzielić fakty od sugestii i interpretacji.
Eksperci wzięli pod lupę dwa duże, systematyczne przeglądy badań dotyczących rzekomego związku między szczepieniami a zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Analiza objęła publikacje z lat 2010-2025, prowadzone w różnych krajach, na dużych populacjach i z wykorzystaniem rygorystycznych metod oceny jakości danych. To nie był przegląd kilku wygodnie dobranych prac, lecz całościowe uporządkowanie dostępnych dowodów.
Wniosek pozostaje niezmienny: nie ma podstaw, by mówić o związku przyczynowym między szczepieniami a autyzmem. To potwierdzenie stanowiska, które WHO zajmowała już wcześniej - w 2002, 2004 i 2012 roku. Różnica jest w skali: dziś materiał dowodowy jest znacznie szerszy i lepiej udokumentowany niż kiedykolwiek wcześniej.
Tiomersal i aluminium: argumenty wielokrotnie sprawdzone
W sporze o szczepienia od lat krążą te same hasła: tiomersal, aluminium, "toksyczne składniki". To one najczęściej wracają w przekazach podważających bezpieczeństwo szczepień. Nic więc dziwnego, że właśnie tym wątkom WHO poświęciła szczególną uwagę w najnowszej analizie.
Pierwszy z ocenianych przeglądów dotyczył szczepionek zawierających tiomersal oraz szczepień dzieci w ogóle. Eksperci uwzględnili 31 pierwotnych badań naukowych opublikowanych w ciągu ostatnich 15 lat - zarówno tych analizujących bezpośrednio relację między tiomersalem a autyzmem, jak i prac oceniających szczepienia jako całość. Do tego dołączono pięć metaanaliz, które porządkowały wcześniejsze ustalenia.
Obraz wyłaniający się z danych jest spójny i trudny do podważenia. Zdecydowana większość analizowanych badań - 20 z 31 - nie wykazała żadnego związku między szczepieniami a zaburzeniami ze spektrum autyzmu. To były prace o wysokiej jakości metodologicznej, prowadzone w 111 krajach i obejmujące bardzo duże grupy dzieci. Wszystkie metaanalizy prowadziły do tego samego wniosku.
Nieliczne badania, które próbowano przedstawiać jako dowód na związek szczepień z autyzmem, nie wytrzymują krytycznej weryfikacji. Opierają się na słabych danych, są obciążone błędami metodologicznymi i wysokim ryzykiem stronniczości. WHO nie zostawia tu pola do interpretacji: takie prace nie mogą być podstawą do wnioskowania o przyczynach autyzmu.
W podobny sposób oceniono dane dotyczące aluminium stosowanego w niektórych szczepionkach jako adiuwant. Drugi z analizowanych przeglądów objął badania prowadzone od końca lat 90. do 2023 roku - zarówno randomizowane badania kliniczne, jak i duże analizy kohortowe. Również tutaj obraz jest jednoznaczny: nie wykazano żadnego związku między szczepionkami zawierającymi aluminium a autyzmem czy innymi zaburzeniami neurorozwojowymi.
Co istotne, prace, na które najczęściej powołują się krytycy szczepień, miały charakter ekologiczny. To typ badań, który z definicji nie pozwala rozstrzygać o relacji przyczyna-skutek, a mimo to bywa prezentowany jako "dowód". WHO ocenia ich wartość dowodową jako bardzo niską.
Dane z Danii: populacja zamiast anegdot
W najnowszym stanowisku Światowa Organizacja Zdrowia odniosła się także do danych z jednego z największych badań obserwacyjnych ostatnich lat, opartych na ogólnokrajowych rejestrach zdrowotnych Danii. Analizę przeprowadzili naukowcy z Statens Serum Institut, wykorzystując system pozwalający obserwować zdrowie kolejnych roczników dzieci na przestrzeni wielu lat.
Badanie objęło ponad pół miliona dzieci urodzonych w latach 1997-2018. Sprawdzano, czy wczesnodziecięca ekspozycja na szczepionki zawierające aluminium wiąże się z późniejszym występowaniem problemów zdrowotnych. Analiza miała szeroki zakres - obejmowała łącznie 50 różnych diagnoz, w tym astmę, alergie, choroby autoimmunologiczne oraz zaburzenia neurorozwojowe, w tym autyzm.
Takiej zależności nie wykazano - ani w przypadku autyzmu, ani innych analizowanych schorzeń. Dla WHO to szczególnie istotny element całej oceny, bo badania rejestrowe obejmujące całe populacje znacząco ograniczają ryzyko selektywnego doboru danych i wniosków opartych na wyjątkach zamiast reguł.
- To pierwsze badanie o takiej skali i tak kompleksowym zakresie, które potwierdza wysoki profil bezpieczeństwa szczepionek stosowanych w Danii od dziesięcioleci - podkreślał cytowany przez tvn24 prof. Anders Hviid. Ekspert podkreślał, że w erze powszechnego rozprzestrzeniania się dezinformacji na temat szczepionek niezwykle ważne jest opieranie się na solidnych dowodach naukowych. - Obszerne badania oparte na rejestrach populacyjnych, czyli takie jak to - śledzące ponad milion dzieci przez wiele lat - stanowią bastion przeciwko upolitycznieniu nauk medycznych, podważającemu zaufanie społeczne do szczepień. Niezwykle istotne jest rozróżnienie prawdziwej nauki od kampanii motywowanych politycznie, inaczej to właśnie dzieci zapłacą cenę - mówił prof. Hviid.
Wnioski z analizy WHO pozostają jednoznaczne: szczepionki - również te zawierające tiomersal i aluminium - nie powodują autyzmu. To stanowisko nie jest nowe, lecz konsekwentnie potwierdzane w kolejnych przeglądach badań analizowanych przez WHO. Organizacja także mocno podkreśla, że decyzje dotyczące polityki szczepień powinny opierać się na aktualnej wiedzy naukowej, a nie na przekazach podważających zaufanie do ochrony zdrowia. Najnowsze stanowisko nie otwiera nowej debaty - porządkuje tę, która od lat ma jasne i spójne podstawy naukowe.
Autorka/Autor: adan/ap
Źródło: WHO, tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Me dia/Shutterstock