- Służba Kontrwywiadu Wojskowego odebrała Cenckiewiczowi poświadczenie bezpieczeństwa w lipcu 2024 roku. Jest ono wymagane do dostępu do dokumentów niejawnych.
- Sprawa ta jest jedną z osi sporu pomiędzy Kancelarią Prezydenta a rządem premiera Donalda Tuska. Jedni twierdzą, że Cenckiewicz ma dostęp do informacji niejawnych, drudzy zaprzeczają.
- Publikacja wywołała szereg komentarzy polityków. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział zawiadomienie do prokuratury wobec szefa SKW Jarosława Stróżyka.
"Gazeta Wyborcza" w poniedziałek poinformowała, że otrzymała i zweryfikowała informacje na temat leków, przyjmowanie których szef BBN miał zataić w ankiecie bezpieczeństwa. Według dziennika, to zatajenie miało być powodem stracenia przez niego poświadczeń bezpieczeństwa. Gazeta powołuje się przy tym na swojego informatora, który miał zgłosić się do redakcji pod koniec października.
Służba Kontrwywiadu Wojskowego odebrała Cenckiewiczowi poświadczenie bezpieczeństwa 31 lipca 2024 roku. Jest ono wymagane przy dostępie do dokumentów niejawnych. Po skardze Cenckiewicza sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który 17 czerwca bieżącego roku tę decyzję uchylił. 5 sierpnia kancelaria premiera wniosła do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargi kasacyjne od wyroku WSA.
W poniedziałek po południu Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała o wszczęciu śledztwa w związku z publikacją "Gazety Wyborczej". - W związku z tym artykułem warszawska prokuratura okręgowa z urzędu wszczęła czynności sprawdzające w kierunku ewentualnego popełnienia przestępstwa z artykułu 107 ustęp 2, to jest nielegalnego przetwarzania danych osobowych i ewentualnie innych przestępstw - przekazał rzecznik prokuratury okręgowej prok. Piotr Antoni Skiba.
Apel Naczelnej Izby Lekarskiej po publikacji w sprawie Cenckiewicza
Poniedziałkowa publikacja "Gazety Wyborczej" wywołała wcześniej lawinę komentarzy. Wpis w sprawie ujawnienia informacji o lekach, które miały być przyjmowane przez pacjenta, opublikowała Naczelna Izba Lekarska. Przypomniała w nim, że dane te są "szczególnie wrażliwe i ich publiczne ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca".
Izba zwróciła się do organów państwa "o natychmiastowe wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie wycieku tych danych, z niezwłocznym ujawnieniem opinii publicznej źródła tego wycieku".
Autor publikacji "GW" Wojciech Czuchnowski w serwisie X argumentował m.in., że Cenckiewicz sam poruszył kwestię zażywanych przez niego leków w wywiadzie dla powiązanej z Prawem i Sprawiedliwością telewizji oraz, że wtedy "wprowadził w błąd opinię publiczną".
Szefernaker o "rażącym naruszeniu zasad państwa"
Politycy powiązani z prezydentem Karolem Nawrockim oraz Prawem i Sprawiedliwością sugerują, że informacja o lekach wyciekła ze służb specjalnych. "Posiadać kolejny dowód na to jak tajne służby przekazują dane wrażliwe patologicznym nienawistnikom - to jest spory uzysk" - pisał Sławomir Cenckiewicz w serwisie X. Już w niedzielę wieczorem, komentując zapowiedź artykułu "GW".
"To, co obserwujemy dziś wokół ujawnienia informacji z niejawnych dokumentów dot. leczenia i zdrowia ministra Sławomira Cenckiewicza, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, jest rażącym naruszeniem zasad państwa i poważnym sygnałem alarmowym" - wskazał później na tej samej platformie szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.
Dodał, że "nie jest to incydent ani spór personalny, lecz sytuacja, która uderza w fundamenty bezpieczeństwa i zaufania do instytucji państwowych", a media informują o sprawach prywatnych, które znalazły się w niejawnych dokumentach osobowych. "Takie dokumenty mają jeden cel: rzetelnie ocenić ryzyka i chronić państwo, a nie dostarczać materiału do publicznej gry. Ich ujawnianie niszczy zaufanie na najbardziej podstawowym poziomie, tam, gdzie państwo musi opierać się na szczerości i poufności" - ocenił Szefernaker.
PiS zapowiada zawiadomienie
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział, że wraz z posłem Andrzejem Śliwką (PiS) złożą zawiadomienie do prokuratury wobec szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka.
"Ujawnienie lub spreparowanie informacji pochodzących z ankiety bezpieczeństwa osobowego prof. Cenckiewicza to podważenie zaufania do państwa i naruszenie elementarnych zasad funkcjonowania służb specjalnych. To także przestępstwo przekroczenia uprawnień" - oświadczył Błaszczak.
Dobrzyński: bzdura, fałsz i kłamstwo
Do sprawy odniósł się w poniedziałek także Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. "Teoretycznie i niepersonalnie - jeżeli ktoś coś zataił i nie podał tego w ankiecie bezpieczeństwa, a później publicznie oskarża służby o wyciek nazw czegoś, co przed służbami ukrył i w ogóle w ankiecie nie wpisał, to najwyraźniej jest perfidnym manipulantem nakręcającym kłamstwem swoich wyznawców" - ocenił w serwisie X.
W późniejszej rozmowie z reporterką TVN24 Małgorzatą Mielcarek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych ocenił też, że "partyjni koledzy z Prawa i Sprawiedliwości" Sławomira Cenckiewicza "od wczorajszego wieczora atakują służby specjalne, nie pokazując nawet najmniejszego dowodu, że przeciek czy informacja wypłynęła ze służb specjalnych".
- Jest to niesprawiedliwe, krzywdzące, skandaliczne - zaznaczył Dobrzyński. Przypomniał, że "najpierw odmówiono oficerom pierwszego stopnia oficerskiego, później odmówiono ponad setce zasłużonych funkcjonariuszy, którzy z narażeniem życia strzegą bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, odznaczeń i medali".
- Teraz ten brzydki, perfidny, alergiczny atak na funkcjonariuszy służb specjalnych, że są jakieś wycieki. Bzdura, fałsz i kłamstwo. Po prostu nadal pewne towarzystwo pluje na ich mundur - dodał.
Dobrzyński podkreślił też, że "instrukcja do wypełniania ankiety bezpieczeństwa mówi, że tam nie można kłamać". - Tam trzeba wszystko wyraźnie wyznać i odpowiedzieć na wszystkie pytania. Jeśli ktoś kłamie, mataczy, pomija specjalnie pewne kwestie, po prostu nie dostaje poświadczenia bezpieczeństwa - opisał.
Dobrzyński po raz kolejny zaprzeczył twierdzeniom, że Cenckiewicz ma dostęp do informacji niejawnych. - Zresztą pan Sławomir Cenckiewicz dokładnie wie, że nie ma tego dostępu do informacji niejawnych. Nie chodzi na spotkania, gdzie są poruszane kwestie niejawne, ściśle tajne, poufne - zaznaczył.
Zastrzegł przy tym, że "zastępcy pana Sławomira Cenckiewicza czy urzędnicy z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, którzy mają dostęp (do informacji niejawnych - red.), takie informacje w ramach swoich kompetencji otrzymują". - Pan prezydent też jest na bieżąco o wszystkim informowany - zapewnił Dobrzyński.
Rzecznik dodał ponadto, że "życzliwie podpowiada" Cenckiewiczowi, "niech się obejrzy za siebie i spojrzy wokół swojego towarzystwa". - Czy to towarzystwo zachowuje się przyzwoicie i dochowuje tajemnicy - powiedział.
Według informacji "Gazety Wyborczej" środki, których przyjmowanie zataić miał w ankiecie Sławomir Cenckiewicz, należały do grupy leków psychotropowych.
Autorka/Autor: kgr, sz//mm
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP