50 kilogramów materiałów wybuchowych i tylko osiem sekund - dokładnie tyle było potrzeba, żeby runęła część starego silosa we Wrocławiu. - Poszło cacy - podsumował kierownik rozbiórki.
Przygotowania do burzania trwały kilka dni. Najpierw potężnymi nożycami trzeba było przeciąć prawie stuletni budynek na trzy części. Dopiero później na miejscu pojawili się pirotechnicy, którzy zamontowali ładunki wybuchowe.
- Runął jak domek z kart - relacjonował widowiskową rozbiórkę budynku przy Młynie Sułkowice reporter TVN24.
- Wszystko poszło tak, jak planowaliśmy. Stres minął - dodał zadowolony Bogusław Dobiel, kierownik akcji.
Wystawy zamiast zboża
W środę runęła pierwsza z części silosa, w którym jeszcze pięć lat temu magazynowane było zboże. Dwie kolejne znikną na początku kwietnia.
- Budynek pochodzi z 1925 roku i nie jest wpisany do rejestru zabytków – mówi Paweł Ciach, przedstawiciel inwestora, który w miejscu Młyna ma zbudować dwupiętrowe centrum wystawiennicze.
Autor: bieru//par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24