W niedzielne popołudnie na wrocławskim Rynku padł jeden z koni zaprzęgnięty do bryczki, która wozi turystów po stolicy Dolnego Śląska. Nie wiadomo co było przyczyną śmierci zwierzęcia. To ma wyjaśnić sekcja zwłok. - Jestem zszokowana. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się w krajach trzeciego świata, a nie w środku Europy - mówiła turystka z Hiszpanii.
Zwierzę było zaprzęgnięte do jednej z bryczek na wrocławskim Rynku. Jak informowała policja nagle się przewróciło i już nie wstało. - Nie wiadomo co się stało. Zwierzę padło nagle, wcześniej nie wykazywało żadnych objawów choroby. Dopiero po sekcji zwłok będziemy wiedzieli co było tego przyczyną - powiedział Krzysztof Niementowski, powiatowy lekarz weterynarii we Wrocławiu. I dodał, że każdy kto widzi nieprawidłowe traktowanie koni jest zobowiązany do powiadomienia odpowiednich służb.
"Powinni coś z tym zrobić"
Na Rynku znaleźli się tacy, którzy twierdzą, że o złym traktowaniu zwierząt wcześniej informowali. - Często jestem w Rynku i wielokrotnie zwracałam uwagę, że zwierzęta nie mają dostępu do wody. Zgłaszałam to. W upały bardzo często są spienione i muszą wozić turystów przeładowanymi bryczkami - twierdzi Dorota Danowska ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Jej zdaniem władze miasta "powinny coś z tym zrobić". Tymczasem, powiatowy lekarz weterynarii przyznaje, że w poprzednich latach kontrole na Rynku były. Jednak nie wykazały niczego niepokojącego.
Obrońcy praw zwierząt: przecież nie mamy wojny
- To jest wstyd żeby w XXI wieku dochodziło do takich rzeczy w centrum miasta, przecież nie mamy wojny - denerwowała się Danowska.
Złości nie kryła też turystka z Barcelony. - Jestem zszokowana. Słyszałam, że takie rzeczy dzieją się w Turcji, Indiach, czy w krajach trzeciego świata. Jednak nie myślałam, że także tutaj w środku Europy - mówiła oburzona Hiszpanka.
Szukają świadków
Stowarzyszenie Otwarte Klatki ogłosiło na Facebooku, że szuka świadków, którzy widzieli jak w świąteczną niedzielę na wrocławskim Rynku padł koń zaprzęgnięty do bryczki. "Staramy się ustalić jak najwięcej faktów. Dlatego szukamy osoby, która fotografowała konia dzień wcześniej. Stan tych koni wielokrotnie budził zastrzeżenia różnych osób i były one zgłaszane do magistratu (...) z relacji dotychczasowych świadków wynika, że koń przed śmiercią mógł mieć wypadek" - napisali członkowie stowarzyszenia.
Radny prosi o kontrolę
Jak informuje "Gazeta Wrocławska", po incydencie, miejski radny Sebastian Lorenc złożył wniosek o kontrolę stanu zdrowia i warunków pracy koni z wrocławskiego Rynku. "Brak wody, pożywienia, praca ponad siły, właściwa opieka weterynaryjna, czy wreszcie warunki przetrzymywania koni powinny odpowiadać standardom wynikającym z przepisów prawa i muszą być bezwzględnie przestrzegane przez właścicieli zwierząt" - dziennik cytuje słowa radnego skierowane do dyrektora wydziału środowiska i rolnictwa we wrocławskim magistracie.
Koń padł na wrocławskim Rynku:
Autor: tam/sk / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław