32-letni kierowca nie powinien jechać szybciej niż 70 kilometrów na godzinę. Pedał gazu nacisnął jednak mocniej i zwrócił na siebie uwagę policjantów. Okazało się, że był poszukiwany. Dostał dodatkowo mandat i punkty. Stracił też prawo jazdy.
W trakcie wieczornego patrolu wrocławskich ulic policjanci z drogówki zauważyli samochód, którego kierowca jechał znacznie szybciej, niż pozwalają na to przepisy. - Funkcjonariusze, przy wykorzystaniu nieoznakowanego radiowozu, przeprowadzili pomiar prędkości - relacjonuje Paweł Noga z biura prasowego wrocławskiej policji.
Jechał za szybko, był poszukiwany
Pomiar wykazał, że kierowca - w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 70 kilometrów na godzinę - jechał z prędkością 139 kilometrów na godzinę. - Mundurowi postanowili jak najszybciej przerwać tę niebezpieczną jazdę. Tak, by nie dopuścić do tragedii - podkreśla policjant. Gdy policjanci zatrzymali 32-latka, okazało się, że ten problemów będzie miał więcej niż jedynie mandat za zbyt szybką jazdę. Z kartoteki wynikało, że mężczyzna jest poszukiwany. Za co? Tego policjanci nie zdradzają. Za zbyt szybką jazdę kierowca dostał mandat, a na jego konto powędrowało 10 punktów karnych. Na trzy miesiące odebrano mu też prawo jazdy.
"Ulice to nie tor wyścigowy"
Przy okazji policjanci po raz kolejny przypominają o tym, że jedną z głównych przyczyn wypadków drogowych jest lekceważenie przepisów i niedostosowanie prędkości do warunków na drogach. - To, że obecnie na ulicach jest mniej pojazdów, nie oznacza, że drogi można traktować jak tor wyścigowy - zaznacza Noga.
Źródło: TVN24/policja wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: policja wrocławska