Prezes Ireneusz Jaki w tym tygodniu wrócił niespodziewanie do pracy w Wodociągach i Kanalizacji w Opolu. Od kilku miesięcy był zawieszony z powodu oskarżeń o mobbing, którego miał, według pracowników, dopuszczać się przez kilka lat. Decyzję o jego przywróceniu na stanowisko podjął w ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Opolu. Ale rada nadzorcza spółki znów zawiesiła prezesa, tym razem do końca listopada.
Prezes Ireneusz Jaki, ojciec europosła Patryka Jakiego, był zawieszony od 26 maja. Taką uchwałę podjęła rada nadzorcza po tym, jak pracownicy zarzucili prezesowi wieloletni mobbing. Prezes od początku zaprzecza tym oskarżeniom i twierdzi, że to zemsta pracowników za to, że ujawnił nieprawidłowości w przetargu na prąd. W sprawie przetargu prokuratura postawiła zarzuty o niegospodarność dwojgu wiceprezesom: Sebastianowi Paroniowi i Agnieszce Maślak. Wiceprezesi wcześniej bronili pracowników, w ich imieniu złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie psychicznego znęcania się nad nimi i łamania przez Jakiego praw pracowniczych. O tej sprawie szeroko pisaliśmy w tvn24.pl w lipcu.
Państwowa Inspekcja Pracy, która badała atmosferę w WiK Opole stwierdziła, że w spółce mogło dochodzić do zachowań mających znamiona mobbingu, ale sprawa jest "sporna". Główny Inspektorat Pracy będzie przeprowadzał dodatkową kontrolę. O wynikach ankiet informowaliśmy tutaj: "Prezes Ireneusz Jaki już nie jest zawieszony. Inspekcja pytała pracowników o mobbing, większość odmówiła odpowiedzi".
Sąd przywraca prezesa, rada nadzorcza znów zawiesza
Tymczasem w ubiegły piątek, 14 października, Sąd Okręgowy w Opolu zakwestionował decyzję rady nadzorczej o zawieszeniu prezesa w obowiązkach. Dzięki tej decyzji Ireneusz Jaki wrócił do pracy we wtorek, 18 października.
Pracownicy, którzy oskarżali prezesa o mobbing, tuż po jego powrocie na stanowisko poszli na zwolnienie. Kilkoro z nich napisało oświadczenia, że praca w takich warunkach jest zagrożeniem dla ich zdrowia, w związku z czym odmawiają wykonywania swoich obowiązków.
W czwartek, 20 października, odbyło się zebranie rady nadzorczej, na którym zapadła decyzja o ponownym zawieszeniu prezesa do dnia 30 listopada. Przewodnicząca rady Anna Habzda poinformowała, że stało się tak "po wysłuchaniu przedstawicieli trzech związków zawodowych oraz dwóch Członków Zarządu, a także po zapoznaniu się przez Członków Rady Nadzorczej z treścią protokołu kontroli Państwowej Inspekcji Pracy".
Prezes Jaki: to przejaw arogancji
Prezes Ireneusz Jaki nie zgadza się z tą decyzją, uważa ją za nieważną, a próba podważenia decyzji sądu to według niego "przejaw arogancji".
W swoim oświadczeniu napisał:
"1. Uchwała Rady Nadzorczej WiK o ponownym zawieszeniu mnie w obowiązkach jest nieważna, a nawet z punktu widzenia formalnoprawnego nieistniejąca. Posiedzenie Rady zostało zwołane nielegalnie, wbrew umowie spółki i pomimo wyraźnego stanowiska Sądu w przedmiocie mojego zawieszenia w obowiązkach prezesa. Jednogłośnie zwrócili na to uwagę pozostali wspólnicy poza tymi, którzy reprezentują prezydenta Opola A. Wiśniewskiego. Próbę podważenia decyzji Sądu zwykłą uchwałą organu spółki, którego posiedzenie w tym zakresie zostało zwołane z naruszeniem umowy spółki należy uznać za przejaw arogancji.
2. Uwagę zwraca też fakt, że Rada Nadzorcza zajęła się kwestią mojego zawieszenia wbrew decyzji Sądu i nie mając formalnego prawa wprowadzać tego punktu do porządku obrad wczorajszego posiedzenia, a zupełnie zignorowała kwestię korupcji przy kupowaniu zeznań przeciwko mnie, jakiej wiceprezesi A. Maślak i S. Paroń dopuścili się w ostatnich miesiącach.
3. Wobec zaistniałych faktów oświadczam, że nadal normalnie cały czas będę pracował. Jednocześnie informuję, że złożę zawiadomienie do prokuratury wobec tych osób, które już w sposób uporczywy mnie nękają za ujawnienie pismem z 4 kwietnia przekrętów, których dopuścili się na szkodę WiK wspomniani wiceprezesi i za co są objęci zarzutami prokuratorskimi. Co zwraca uwagę, Rada Wiśniewskiego [Arkadiusza, prezydenta Opola - red.] dalej nie odwołała oskarżonych Sebastiana P. i Agnieszki M. Przypomnę, że następnie mataczyli oni przy aferze przetargowej wraz z desygnowanymi przez prezydenta Opola członkami Rady Nadzorczej.
4. Kontynuowanie pracy na stanowisku prezesa uważam nie tylko za swoje, potwierdzone decyzją Sądu, prawo, ale także za fundamentalny obowiązek wobec Spółki i jej klientów - mieszkańców Opola, Izbicka, Komprachcic, Prószkowa i Tarnowa Opolskiego. Obowiązek ten nabiera szczególnego wymiaru wobec faktu, że gdy odchodziłem ze Spółki, była ona w dobrym stanie organizacyjnym i finansowym, teraz jest natomiast ledwo wypłacalna".
"Cyrk na kółkach"
Głos w sprawie zabrał wiceprezes Sebastian Paroń (obecnie również zawieszony w obowiązkach po zarzutach w sprawie przetargu na prąd): - To, co w ostatnich dniach wygaduje Ireneusz Jaki na temat pracowników, którzy mieli odwagę ujawnić jego wieloletni mobbing i pastwienie się nad podwładnymi, a także to, co mówi na nasz temat [wiceprezesów - red.] to kompletny cyrk na kółkach - uważa Paroń.
I dodaje: - Niestety nie jest śmieszne, tylko straszne w obliczu pomówień i prób zastraszania wszystkich dookoła. Jak zwykle trwa odwracanie kota ogonem. To, co Jaki zarzuca nam i pracownikom, przez wiele lat sam praktykował w spółce. Wszyscy pracownicy WiK dobrze o tym wiedzą, dlatego też nie dziwi ich oburzenie na kłamstwa, które usłyszeli na swój temat - mówi Paroń.
Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski komentuje: - Sytuacja w spółce staje się coraz trudniejsza, pracownicy uciekli na zwolnienia, protestują związki zawodowe, spółce grozi paraliż. Słowa o rzekomej korupcji, którą miały być jakieś podwyżki przyznane przez wiceprezesów, nie mają żadnego potwierdzenia w dokumentach. Podwyżek nie było. Na dodatek PIP przepytywała ponad 75 procent pracowników, więc trudno założyć, że 2/3 spółki umawia się na obciążenie prezesa. To niedorzeczne.
Prezydent podkreśla, że rada nadzorcza podjęła decyzję o zawieszeniu prezesa dla bezpieczeństwa pracowników - W spółce jest strach, a związki zawodowe grożą protestem. Dowiedzieliśmy się z mediów lokalnych, że decyzję o przywróceniu prezesa podjęła sędzia Lilianna Krukowska, która do tego sądu trafiła 1 września z nadania Zbigniewa Ziobry. A potem wydała postanowienie w sprawie prezesa Jakiego. Ale fakty też są takie, że mamy raport z PiP i zeznania pracowników, są tam konkretne wnioski niekorzystne dla prezesa i tych ustaleń już nie da się zmienić - podsumowuje Wiśniewski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24