Sąd Okręgowy w Opolu zakwestionował uchwałę rady nadzorczej opolskich wodociągów zawieszającą w obowiązkach prezesa spółki Ireneusza Jakiego. W związku z tym prezes we wtorek wrócił na stanowisko. Według Państwowej Inspekcji Pracy w wodociągach mogło dochodzić do zachowań mających znamiona mobbingu, ale sprawa jest "sporna".
O zarzutach pracowników Wodociągów i Kanalizacji w Opolu wobec prezesa Ireneusza Jakiego, ojca europosła Patryka Jakiego, pisaliśmy w lipcu. Według ich relacji prezes miał na nich krzyczeć, ośmieszać, przenosić bez uzasadnienia z działu do działu, obciążać pracą i dawać nieadekwatnie krótkie terminy na jej wykonanie. Kilkoro z nich przyznało, że z powodu atmosfery w pracy korzysta z pomocy psychiatrycznej. Dwoje wiceprezesów spółki WiK Sebastian Paroń (odpowiada za sprawy ekonomiczne) i Agnieszka Maślak (odpowiada za sprawy techniczne i inwestycyjne) złożyli w imieniu poszkodowanych pracowników zawiadomienie do prokuratury.
Prezes, który 26 maja, decyzją rady nadzorczej, został zawieszony w swoich obowiązkach, od początku zaprzecza tym oskarżeniom. Twierdzi, że pracownicy owszem, doświadczali mobbingu, ale ze strony wiceprezesów. Uważa, że formułowane wobec niego zarzuty to zemsta za to, że ujawnił nieprawidłowości w przetargu na energię elektryczną. W sprawie nieprawidłowości przy przetargu Ireneusz Jaki złożył zawiadomienie do prokuratury, która postawiła dwójce wiceprezesów zarzuty o niegospodarność i zawiesiła ich w pełnieniu obowiązków.
Decyzją sądu
Prezes Jaki już nie jest zawieszony w obowiązkach. W piątek 14 października Sąd Okręgowy w Opolu wydał postanowienie o "wstrzymaniu skuteczności i wykonalności" uchwały rady nadzorczej, która blisko pięć miesięcy temu odsunęła prezesa. W związku z tą decyzją sądu Ireneusz Jaki wrócił we wtorek do pracy. W samo południe zwołał konferencję prasową.
Ireneusz Jaki w pierwszej części konferencji stwierdził, że wiceprezesi namawiali pracowników do obciążania go w zamian za różne korzyści i ma na to dowody.
- Osoby, które zeznawały przeciwko mnie, otrzymały chwilę przed zeznaniami wysokie gratyfikacje finansowe. Myślę, że doszło tutaj do korupcji. 26 maja rada nadzorcza podjęła uchwałę o moim zawieszeniu, później po trzech miesiącach zdecydowała o moim kolejnym zawieszeniu. Gazetka pana prezydenta za pieniądze publiczne szkalowała mnie na tyle, ile mogła. Natomiast sąd zakazał tych działań - mówił podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami. Podkreślał, że spodziewa się, że znów może zostać zawieszony, na razie jednak zamierza "powiedzieć pracownikom, że bardzo się cieszy, że może z nimi znów współpracować".
Decyzja sądu zaskoczyła radę nadzorczą spółki. RN, w oświadczeniu podpisanym przez przewodniczącą Annę Habzdę, informuje, że choć szanuje postanowienie sądu, to się z nim nie zgadza i rozważa złożenie zażalenia.
"Rada nadzorcza nadal zmierzać będzie do podjęcia działań, które mają na celu przeciwdziałanie mobbingowi i dyskryminacji w spółce. W dniu 20 października 2022 r. zaplanowane jest posiedzenie Rady Nadzorczej i wówczas zostaną podjęte stosowne decyzje. (...) Powrót Pana Ireneusza Jakiego do spółki spowodował destabilizację i powstaje poważne ryzyko jej eskalacji" - czytamy w oświadczeniu.
- To zła nowina, bo atmosfera w spółce zaczęła się uspokajać. Słyszę, że pracownicy idą na zwolnienia chorobowe. To na pewno frustrujące dla ludzi, którzy zaufali instytucjom państwowym, gdy dowiadują się, że po ich zeznaniach dzieją się takie rzeczy - mówi Wiśniewski.
Wiemy o co najmniej dwojgu pracowników wcześniej oskarżających prezesa o mobbing, którzy złożyli w spółce oświadczenia o tym, że dalsza praca w obecnych warunkach zagraża ich zdrowiu i w związku z tym nie będą stawiać się w pracy.
Kontrola PIP
We wrześniu w opolskich Wodociągach zakończyła się kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Wniosek o jej przeprowadzenie złożył sam prezes Jaki. Inspektorzy PIP badali relacje w spółce przez cztery miesiące. Wynikiem przeprowadzonych przez nich rozmów i ankiet jest prawie 200-stronicowy raport.
Do "Badania atmosfery w pracy" przystąpiły 224 osoby (na 294 zatrudnione w WiK): 178 z kadry zasadniczej i 46 z kadry kierowniczej. Trzy osoby oddały puste kartki. Raport dzieli się na oceny pracowników zasadniczych (a więc pracowników zatrudnionych w działach merytorycznych, technicznych i nie będących na stanowiskach kierowniczych) i tych z kadry zarządzającej. Na pytania inspektorów nie odpowiadał prezes Ireneusz Jaki i jego zastępcy Agnieszka Maślak i Sebastian Paroń.
Co ustaliła komisja w pierwszej grupie pracowników zasadniczych?
Ponad połowa, bo 61 procent respondentów, ocenia atmosferę w pracy pozytywnie, jednak 33 procent deklaruje, że w ciągu ostatniego roku pogorszyło się ich samopoczucie psychiczne i fizyczne w związku z sytuacją panującą w pracy.
Według wniosków komisji w WiK Opole zdarzają się sytuacje zachowań niepożądanych, niewłaściwych, nieetycznych czy wrogich, które mogą nosić cechy i znamiona mobbingu. Pracownicy kadry zasadniczej wskazali, że takich zachowań dopuszczają się wszyscy członkowie zarządu i kierownicy działów, ale różnią się one częstotliwością i rodzajem działań.
W przypadku oceny prezesa i wiceprezesów większość ankietowanych nie udzieliła żadnej odpowiedzi. Wśród osób, które zdecydowały się ocenić prezesa w zaprezentowanych kryteriach, przeważały wskazania "zdecydowanie lub raczej źle".
W przypadku ocen wiceprezesów Maślak i Paronia jeszcze więcej osób odmówiło udzielenia odpowiedzi. Wśród osób, które zdecydowały się ich udzielić w większości kategorii (choć nie we wszystkich) przeważały oceny pozytywne.
Komisja zapytała też respondentów o ocenę relacji interpersonalnych z prezesem. Z tych relacji nie jest zadowolonych 41 procent pracowników, a 25 procent wstrzymało się od głosu. Pozytywnie oceniło prezesa 35 procent ankietowanych.
Relacje z wiceprezesem Sebastianem Paroniem negatywnie ocenia 21 procent pracowników, 38 procent jest z tych relacji zadowolonych, a 41 procent wstrzymało się od głosu.
Z relacji z wiceprezes Agnieszką Maślak zadowolonych jest 40 procent pracowników, 19 procent ocenia je negatywnie, a 41 procent wstrzymało się od odpowiedzi.
W raporcie można przeczytać, że "najwięcej osób wskazało występowanie niewłaściwych zachowań w aspekcie komunikowania się ze strony prezesa WiK (51 osób). Z czego 37 osób wskazało na co najmniej dwa takie niewłaściwe zachowania. Najczęściej wskazywanym niewłaściwym zachowaniem było ograniczanie lub utrudnianie możliwości wypowiadania się (25 procent wskazań) oraz ciągłe przerywanie wypowiedzi (18 procent wskazań)".
W odniesieniu do wiceprezesa Sebastiana Paronia niewłaściwe zachowania zgłosiło 7 osób, a w przypadku wiceprezes Agnieszki Maślak - 5.
Niektórzy ankietowani podawali przykłady obraźliwych przezwisk lub wyrażeń ze strony prezesa np. "idiota, baran, cienias, zero". W przypadku prezesa podawali także przykłady "zmuszania do wykonywania zadań naruszających godność osobistą": "praca znacznie poniżej kwalifikacji", "mycie samochodów prywatnych".
W większości pracownicy nie udzielali jednak odpowiedzi, a ich milczenie dotyczy nie tylko pytań o konkretne nazwiska. 67 procent z nich nie odpowiedziało na pytanie o obszar, jakiego dotyczą sytuacje problemowe w spółce. Ci, którzy odpowiedzieli, wskazują na nieprawidłowe relacje interpersonalne przełożonego wobec podwładnego - tak odpowiedziało 14 procent respondentów. Aż 87 procent osób nie udzieliło odpowiedzi na pytanie, czy kiedykolwiek doświadczyli nierównego traktowania w miejscu pracy.
Kadra kierownicza o prezesie
Inaczej odpowiadała kadra kierownicza. Tutaj 54 procent ocenia atmosferę w pracy jako negatywną, a 43 procent uważa, że w ciągu roku pogorszyło się ich samopoczucie z powodu sytuacji panującej w pracy. Ponad połowa, bo 57 procent, ocenia negatywnie relacje interpersonalne z prezesem.
43 procent osób wskazało, że najbardziej problemową sytuacją w spółce są relacje interpersonalne przełożonego wobec podwładnego, a 46 procent wstrzymało się od odpowiedzi na te pytania.
Inaczej niż w przypadku kadry zasadniczej w tym przypadku było znacznie mniej odmów odpowiedzi.
W większości podanych kryteriów w ocenie prezesa przeważały oceny negatywne. Kryterium "spokój i opanowanie" negatywnie oceniło 67 procent respondentów.
W otwartych wypowiedziach ankietowani cytowali słowa prezesa, które ich zdaniem naruszały ich wizerunek społeczny: "Nic Pani nie wie, jak zwykle", "Jest Pani bezczelna, pani się nie zna", "brak kompetencji, brak wiedzy, brak przygotowania". 26 procent kadry kierowniczej wskazało, że prezes dopuścił się działań, które wyrządzają szkodę psychiczną w miejscu pracy.
W przypadku obojga wiceprezesów oceny były we wszystkich kryteriach w większości pozytywne. Spokój i opanowanie zostały kolejno ocenione pozytywnie na 72 procent w przypadku Sebastiana Paronia i 80 procent w odniesieniu do Agnieszki Maślak.
Jednak aż 72 procent respondentów w tej grupie nie udzieliło odpowiedzi na pytanie o przypadki nierównego traktowania w pracy.
Prezydent Opola: mamy szeroki obraz spółki
- Przeczytałem raport z zainteresowaniem. Prezes Jaki najpierw próbował obciążyć dwójkę pozostałych członków Zarządu zarzutami, że to oni mobbingowali pracowników. Podważał też niezależny raport przeprowadzony przez ekspertki z Warszawy, uznając go za przekłamany i polityczny. W tej chwili Państwowej Inspekcji Pracy trudno zarzucić stronniczość czy jakąś polityczną zależność ode mnie. Ten dokument na pewno w sposób szeroki pokazuje sytuację w spółce - mówi nam Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
Dodaje, że zwrócił uwagę na oceny, jakie pracownicy wystawili prezesowi i dwójce wiceprezesów.
- Tu jest rażąca dysproporcja. Większość zachowań negatywnych przypisywana jest prezesowi Jakiemu. Według mnie zarzuty pracowników wobec prezesa w trakcie tej kontroli się potwierdziły i są formułowane przez znacznie szerszą grupę - uważa prezydent.
Paweł Kawecki, członek zarządu, który w duecie z drugim członkiem zarządu Stanisławem Janikiem w czasie zawieszenia prezesa Jakiego, ale i wiceprezesów Maślak i Paronia, kierował spółką: - Wyniki nie były dla nas zaskoczeniem, ale skala trochę tak. Jest to dokument dość obiektywny, pokazuje, że był stworzony klimat do tolerowania zachowań, których w spółce nie powinno być. Gdyby organy państwowe nie miały wpływu na to, co tu się dzieje, te wyniki być może byłyby jeszcze bardziej miarodajne. Mimo wszystko, wiele osób wciąż boi się zająć stanowisko.
Kawecki mówi, że z WiK Opole w ciągu siedmiu lat odeszło 170 osób, część z nich to osoby, które zdecydowały się odejść z powodu trudnej atmosfery w pracy. - Od maja mamy antymobbingowe procedury, będę podejmować starania, by za rok zrobić ewaluację tego badania, wystąpię o ponowną kontrolę. Chciałbym zniwelować skutki tego, co się w firmie stało. Leży mi na sercu to, by ta spółka wyzdrowiała, by pracownicy zaczęli mówić "my", a nie "my" i "oni".
Kawecki dodaje, że spółka chce zapewnić pracownikom pomoc psychologiczną i prawną.
- Zdajemy sobie sprawę, że spółka tych ludzi zawiodła. Być może zwrócą się do nas z wnioskiem o odszkodowanie, które, według mojej oceny, należy im się - uważa.
Tak mówił nam jeszcze przed powrotem prezesa Ireneusza Jakiego na stanowisko.
Prezes Jaki pokazuje dwa wykresy
Rzecznik prasowy opolskiej PIP Dawid Rusak nie odpowiedział na nasze pytania o wyniki kontroli, odesłał mnie do rzecznika stołecznego Juliusza Guskiego. Ten z kolei powiedział, żeby pytania słać do kierownictwa. Wysłałam zapytanie mailem m.in. o to, dlaczego rzecznicy nie mogą udzielić informacji na temat kontroli. W odpowiedzi poinformowano mnie, że "W związku z toczącymi się czynnościami kontrolnymi w WiK Opole pojawiły się nowe okoliczności, które wymagają dodatkowego sprawdzenia". W związku z tym został powołany zespół w innym składzie, który będzie uzupełniał materiał dowodowy.
Jak sprawę komentuje prezes Jaki?
W wiadomościach SMS pisze do mnie, że kontrola jeszcze się nie zakończyła, więc nie są to jeszcze ostateczne wyniki. 12 października sprawę przejął Główny Inspektorat Pracy w Warszawie.
Prezes Jaki nie uważa, by wyniki ankiet były dla niego niekorzystne. Powołuje się na dwa inne wykresy z badania dotyczącego pracowników zasadniczych: jeden to odpowiedzi na pytanie o ocenę jakości wymiany i przepływu informacji, drugi to "Współpraca i komunikacja wewnętrzna".
W pierwszym z nich pozytywnie o jakości przepływu informacji z prezesem wypowiada się 35 procent osób, 26 procent negatywnie, a 39 procent wstrzymało się od głosu.
W drugim pozytywnie ocenia prezesa 37 procent osób, 27 procent negatywnie, a 35 procent nie udzieliło odpowiedzi.
"W sytuacji takiej presji i nielegalnych nacisków i tak jestem zdziwiony, że więcej osób, ryzykując utratę pracy, wypowiedziała się o współpracy ze mną pozytywnie niż negatywnie" - pisze w SMS-ie Ireneusz Jaki.
W przypadku ocen kadry kierowniczej, która miała bezpośredni kontakt zarówno z prezesem, jak i wiceprezesami, głosy rozkładają się inaczej. Ocena przepływu informacji wygląda tak:
Kadra kierownicza wskazała, że najlepiej współpracuje się z Agnieszką Maślak (tak wskazało 85 procent ankietowanych) i z Sebastianem Paroniem (76 procent pozytywnych odpowiedzi). Najsłabiej oceniono współpracę z prezesem Jakim (35 procent pozytywnych wskazań).
Na koniec wtorkowej konferencji prasowej prezes Ireneusz Jaki cytował pismo dotyczące kontroli, które otrzymał z PIP. Oto jego fragment: "Występowanie niewłaściwych i niepożądanych zachowań ankietowani zasygnalizowali wobec wszystkich członków zarządu, a także wobec kierowników działów. Różnią się one rodzajem zachowań i działań, liczbą osób doświadczających tego rodzaju sytuacji oraz częstotliwością ich występowania. W celu pełnego i wszechstronnego zebrania materiału inspektorzy pracy przesłuchiwali świadków, które w części potwierdziły wyniki badania ankietowego. Z uwagi na różne okoliczności sprawa ma charakter sporny. Ocena czy faktycznie wystąpiło zjawisko mobbingu jest uprawnieniem sądu".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24