35-latek oskarżony był o zgwałcenie swojej 2-letniej córki. Miał się również znęcać nad pozostałymi członkami swojej rodziny. Proces zakończył się już na pierwszej rozprawie. Piotr G. przyznał się do winy. Sąd skazał go na 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.
Proces 35-latka rozpoczął się i zakończył w Sądzie Okręgowym w Elblągu. Mężczyzna przyznał się do winy. Rozprawa została przeprowadzana za zamkniętymi drzwiami. Przesłuchano tylko matkę dziecka.
- To był naprawdę ekspresowy proces. Niespełna po dwóch godzinach był już wyrok. Sąd zdecydował, że mężczyzna najbliższe 5 lat spędzi w więzieniu - mówi Maciej Cnota, reporter TVN 24, który relacjonuje tę sprawę.
Wyrok nie jest prawomocny.
Dziecko trafiło do szpitala
Minął rok od brutalnego gwałtu. Matka dziewczynki twierdzi, że tamtego dnia jej mąż był pod wpływem alkoholu. Pił z kolegami w pobliżu sklepu. Podobno często mu się to zdarzało. Potem wrócił do domu i na chwilę się położył. Kiedy nikogo nie było w domu poszedł do swojej dwuletniej córki i ją zgwałcił.
Dziecko trafiło do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. Lekarze nie mieli wątpliwości, obrażenia dziewczynki wskazywały na to, że została zgwałcona. Powiadomiono policję, a ta następnego dnia aresztowała ojca dziecka.
Po uzyskaniu opinii biegłych z zakresu medycyny, a także innych opinii specjalistycznych prokuratorzy postawili Piotrowi G. zarzut zgwałcenia 2-letniej córki i spowodowanie obrażeń ciała na czas powyżej siedmiu dni. Mężczyźnie grozi za to od 3 do 15 lat więzienia. Ponadto 35-latek odpowie również za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad rodziną. Ten czyn jest zagrożony karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Okazało się, że 35-latek miał już problemy z prawem. Był karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Znęcał się też nad swoją rodziną. Oprócz Nikoli miał jeszcze dwóch synów. W 2012 roku rodzinie założono niebieską kartę, ale została ona zawieszona, kiedy Piotr G. trafił do więzienia.
GOPS pomagał?
- Nie było żadnych niepokojących sygnałów czy śladów, które świadczyły o tym, że w tej rodzinie dochodziło do przemocy – mówił wówczas jeden z pracowników GOPS-u. Tym samym zdaniem GOPS-u nie było powodów, by odwiesić niebieską kartę.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Robert Zaputowicz