W Światowy Dzień Pszczół odwiedzali przedszkola, by opowiedzieć najmłodszym o tym jak ważne dla człowieka i przyrody są te małe owady. W tym samym czasie ktoś pojawił się w jednej z ich pasiek i uszkodził kilkadziesiąt uli. - Przykro mi, bo tyle lat się pszczołami zajmuję, a takiego świństwa jeszcze nikt mi nie zrobił - mówi, nie kryjąc łez Jan Freda, jeden z właścicieli pasieki w Pszczółkach (woj. pomorskie).
Pasieka Jana Fredy i Izabeli Wrony znajdowała się w lesie w miejscowości Pszczółki (woj. pomorskie). Kilka dni temu ktoś ją zniszczył. Właściciele są zrozpaczeni. O tym, że z ich ukochanymi pszczołami coś się stało dowiedzieli się między innymi od sąsiadów. Ten cios spadł na nich w najmniej oczekiwanym momencie.
- Był to Światowy Dzień Pszczół. Byliśmy na wykładach w przedszkolach w Gdyni. Wracając dostaliśmy informacje z GPS-a, że coś jest nie tak w pasiece. Zanim dojechaliśmy, już sąsiadka dzwoniła, że ule są powywracane. Myślałam, że to może jakaś zwierzyna przewróciła dwa lub trzy ule. Wydawało mi się niemożliwe, żeby to dotknęło wszystkie. Ale sąsiadka wspomniała, że to wszystko musiało się wydarzyć w ciągu kilkunastu minut - opowiada Izabela Wrona.
Kilkadziesiąt zniszczonych uli, sprawę bada policja
Kiedy dotarli do pasieki, okazało się, że kilkadziesiąt uli jest poprzewracanych i zniszczonych. Zdezorientowane pszczoły latały w pobliżu miejsca, które jeszcze chwilę temu było ich domem. - Przykro mi, bo tyle lat się pszczołami zajmuję, a takiego świństwa jeszcze nikt mi nie zrobił. Płakaliśmy przez chwilę, a potem musieliśmy się wziąć do pracy, żeby ratować to, co ocalało. Nie mogę się powstrzymać (od płaczu - przyp. red.) jak pomyślę tylko o tym dniu - opowiada Jan Freda.
Wrona dodaje: - Pan leśnik z lasu uznał, że to na pewno nie było zwierzę, bo ogrodzenie było nietknięte, a bramka została otwarta.
Sprawą zajmuje się policja. Prawdopodobnie zniszczeń dopuściła się osoba, która wiedziała jak odpowiednio się przygotować, by nie pokąsały jej zaatakowane pszczoły. - Ta osoba wiedziała też, że to jedyna pasieka tych właścicieli, gdzie nie było fotopułapki. W tej całej sytuacji budująca jest postawa środowiska pszczelarskiego, które już zaproponowało pomoc poszkodowanym - mówi Adam Krajewski, reporter TVN24, który zajął się sprawą.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne