Franciszkanin Tarsycjusz Krasucki, jedna z osób wykorzystanych seksualnie przez księdza Andrzeja Dymera, otrzymał częściową informację na temat wyroku kanonicznego sądu apelacyjnego w jego sprawie, który zapadł niemal dwa lata temu, w lutym 2021 roku - podał portal więź.pl, powołując się na informacje przekazane przez kanclerza gdańskiej kurii. Ksiądz Dymer, który zmarł kilka dni po zapadnięciu wyroku, został uznany winnym.
Według informacji portalu więź.pl, franciszkanin Tarsycjusz Krasucki otrzymał - za zgodą Stolicy Apostolskiej - częściową informację o wyroku drugiej instancji, jaki zapadł przed niemal dwoma laty w karnej sprawie kanonicznej przeciwko księdzu Andrzejowi Dymerowi. Dymer miał 30 lat temu wykorzystywać seksualnie franciszkanina w szczecińskim Ognisku św. Brata Alberta.
Informacja - jak podaje portal - została wysłana listem do adwokata Krasuckiego przez kanclerza Kurii Metropolitalnej Gdańskiej księdza Rafała Dettlaffa. Apelację prowadził bowiem Gdański Trybunał Metropolitalny. List jest odpowiedzią na interpelację Krasuckiego, który - jako osoba pokrzywdzona - domagał się upublicznienia wyroku wydanego 12 lutego 2021 roku.
Winny "przeciwko szóstemu przykazaniu"
"Sąd apelacyjny potwierdził ustalenia Sądu I instancji, a oskarżony ks. Andrzej Dymer został uznany winnym zarzucanych mu czynów w oparciu o normę kan. 1395,2 par. KPK" - napisał ksiądz Detlaff. To oznacza, że potwierdzono ustalenia pierwszej instancji sądu kanonicznego w Szczecinie z 2008 roku (ten wyrok również był utajniony aż do roku 2020, gdy upublicznili go dziennikarze).
Cytowany w liście kanon przestępstw dotyczy występków "przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu, jeśli jest to połączone z użyciem przymusu lub gróźb, albo publicznie lub z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu”. W sprawie ks. Dymera zarzuty dotyczyły zarówno wykorzystania seksualnego osób poniżej lat szesnastu, jak i użycia przemocy lub gróźb wobec niewiele starszego wychowanka.
Niepełna informacja. "Ona mnie w niczym nie zaskakuje"
W liście kanclerz kurii gdańskiej powołuje się także na pismo watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary z 12 listopada 2022 roku, która wydała pozwolenie na powiadomienie ofiary "o niektórych etapach postępowania dotyczących sprawy". Sprawcy miano wymierzyć "karę czasową". "Kanoniści, z którymi konsultowaliśmy tę informację, wyjaśniają zgodnie, że określenie „kara czasowa” oznacza, iż ks. Dymera nie wydalono z kapłaństwa" - czytamy na portalu Więzi
Ks. Detlaff zaznacza także, że ze względu na śmierć sprawcy, nie przekaże pełnych informacji o sentencji wyroku. Akta sprawy miały trafić do archiwum Dykasterii Nauki Wiary.
Czytaj też: Protest przed szczecińską kurią. "Przyszłam, żeby się spytać arcybiskupa Dzięgi, dlaczego zawiódł"
Ojciec Tarsycjusz Krasucki został zapytany przez więź.pl o swoją reakcję na otrzymaną informację. "Ona mnie w niczym nie zaskakuje, bo ja od 30 lat doskonale - i bardzo boleśnie - wiem, kto jest w tej sprawie winny. Żaden inny wyrok niż potwierdzenie winy ks. Dymera nie był tu możliwy, jeśli sądowe werdykty mają odzwierciedlać prawdę i rzeczywiste zdarzenia" - powiedział franciszkanin.
Ks. Dymer zmarł 16 lutego 2021 r., czyli cztery dni po wydaniu wyroku drugiej instancji, a dzień przed opublikowaniem przez archidiecezję gdańską informacji o werdykcie.
Wiedzieli, ale zataili
Od połowy lat 90. ubiegłego wieku szczecińscy biskupi mieli wiedzieć o tym, że ksiądz Andrzej Dymer miał wykorzystywać seksualnie nieletnich. Dowodów na to nie brakowało. Śledztwo wszczęto jednak dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 roku.
W tym samym roku kościelny trybunał skazał duchownego za molestowanie seksualne wychowanków. Ksiądz Dymer złożył apelację, a ta została rozpatrzona dopiero w 2021 roku.
Nie zapadł także wyrok przed sądami świeckimi - przestępstwa się przedawniły, bo tak długo ukrywała je szczecińska kuria.
Ojciec Tarsycjusz: objął mnie i wciągnął do łóżka
W 1991 roku ksiądz Andrzej Dymer założył Ognisko św. Brata Alberta, ośrodek resocjalizacyjny dla młodzieży. Rok później do ogniska, jako wychowanek, trafił Sebastian Krasucki, obecnie franciszkanin ojciec Tarsycjusz. Opowiadał, że już pierwszego dnia ksiądz Dymer kazał mu się rozebrać, by "stwierdzić stan higieny". Dymer miał też oglądać młodych chłopców w łaźni.
- Któregoś dnia zostałem wezwany wieczorem na rozmowę. Do jego pokoju na górze. Ksiądz był już w piżamie. Kazał usiąść mi na łóżko, objął mnie i wciągnął do tego łóżka. Był mocno podniecony, sięgał do mojego rozporka, dobierał się, chwytał za genitalia. Moją rękę kierował na swoje. Ja byłem sparaliżowany, nie wiedziałem, jak reagować - opowiadał w rozmowie z reporterem TVN24 Tarsycjusz Krasucki.
Notatka arcybiskupa
W 1996 roku arcybiskup Marian Przykucki zanotował, iż "otrzymał pewną informację, że ksiądz Dymer jest homoseksualistą i deprawuje młodzież z Ogniska św. Brata Alberta. Niedobre wieści tego typu dochodzą też z Liceum Katolickiego. (...) Sprawa wymaga natychmiastowego zbadania". Do treści tej notatki dotarła "Więź".
Jednak jeszcze w tym samym roku ksiądz Andrzej Dymer awansował. Arcybiskup Przykucki powierzył mu funkcję dyrektora Katolickiej Szkoły Podstawowej.
W 1999 roku nowy arcybiskup Zygmunt Kamiński mianował księdza Dymera na dyrektora Katolickiego Liceum - tego samego, z którego "dochodziły niedobre wieści" zanotowane przez arcybiskupa Przykuckiego.
W 2003 roku dominikanin ojciec Marcin Mogielski rozpoczął własne śledztwo. Spisał świadectwa molestowanych chłopców, zgromadził dokumenty i przekazał je do arcybiskupa.
Wyrok I instancji
W 2004 roku przed sądem w szczecińskiej kurii zostają przesłuchani dwaj z czterech chłopców, których zeznania spisywał Mogielski. Informacje trafiły do Watykanu.
W 2008 roku sprawę księdza Dymera opisała "Gazeta Wyborcza", po tej publikacji prokuratura wszczęła śledztwo. Po kilku miesiącach zostało ono umorzone z powodu przedawnienia czynów.
W tym samym roku zapadł wyrok kościelnego sądu pierwszej instancji. Ksiądz Dymer został uznany za winnego. Treść wyroku nie była znana, ujawnił ją dopiero w listopadzie ubiegłego roku redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski. W wyroku - jak podaje portal - była mowa o uzyskaniu "pewności moralnej co do zasadności oskarżeń ks. Andrzeja Dymera o molestowanie wychowanków (...) w latach 1993–1995". Dymer dostał karę finansową i zakaz pracy z młodzieżą.
Czytaj też: Odnaleźli zaginioną teczkę z akt sprawy księdza Dymera. Jest w niej 400 stron z danymi osobowymi
Dyrektor z zarzutami pedofilii
W 2010 roku powstał Instytut Medyczny im. Jana Pawła II w Szczecinie, a ksiądz Andrzej Dymer objął funkcję dyrektora.
W 2015 roku zakończył się proces księdza Dymera przed sądami państwowymi. Sprawa została umorzona ze względu na przedawnienie.
W 2019 roku ksiądz Dymer pozwał jednego z pokrzywdzonych za zniesławienie.
Czytaj też: "Wszyscy o księdzu Dymerze wiedzieli"
W 2021 roku, 10 lutego, kapłan został odwołany z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego. Arcybiskup Andrzej Dzięga miał podjąć tę decyzję po spotkaniu w cztery oczy z jednym z mężczyzn, który oskarża księdza Dymera o to, że został przez niego wykorzystany seksualnie.
Dzień po śmierci ks. Dymera rzecznik archidiecezji gdańskiej ksiądz Maciej Kwiecień poinformował TVN24, że postępowanie kanoniczne wobec kapłana zostało zamknięte. "Gdański Trybunał Metropolitalny nie upubliczni dokumentacji procesowej ks. Andrzeja Dymera i treści wydanego wyroku" - zapowiedział rzecznik gdańskiej archidiecezji.
Źródło: więź.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Czarno na białym TVN24