O krok za daleko zrobił mężczyzna, który w nocy robił sobie selfie na tle ORP Błyskawica w Gdyni. Nim się obejrzał wpadł do lodowatej wody. Jego ciche wołanie o pomoc usłyszał marynarz, który pełnił nocną wartę na okręcie. Dwie minuty później uratowany mężczyzna był już bezpieczny na pokładzie.
Ta historia skończyłaby się tragicznie, gdyby nie czujność jednego z marynarzy, który pełnił we wtorek wieczorem służbę na ORP Błyskawica w Gdyni.
"Ratunku, pomocy"
Około godz. 21.18 st.kpt. Adrian Frost usłyszał ciche wołanie "ratunku, pomocy". Dobiegało zza rufy okrętu. Gdy wachtowy zobaczył tonącego mężczyznę od razu podniósł alarm "człowiek za burtą".
- Jeden z marynarzy pobiegł szybko z kołem ratunkowym i rzucił je do wody, a tonący się go chwycił. Po chwili dołączyłem do kolegi i wspólnymi siłami odholowaliśmy tego człowieka do nadbudówki okrętu. Po niespełna 2 minutach udało się wyciągnąć go z wody na nabrzeże - opowiada mł. chor. mar. Dariusz Chełmowski, który kierował akcją ratunkową.
Mężczyzna był już bardzo słaby. Nie miał szans wyjść z wody o własnych siłach. - Bardzo się wychłodził. Mieliśmy z nim ograniczony kontakt - dodaje Chełmowski.
Wpadł, bo robił selfie
Marynarze zabrali uratowanego do ciepłego pomieszczenia na okręcie i udzielili mu podstawowej pomocy medycznej. Najpierw okryli go kocami, potem podali mu ciepłą herbatę. Kiedy poczuł się już lepiej opowiedział, jak doszło do wypadku.
- Robił sobie selfie na tle naszego okrętu. Cofał się i cofał w stronę basenu, w końcu wpadł do wody. To tłumaczy, dlaczego przez cała akcję ratunkową kurczowo trzymał swój telefon - dodaje Chełmowski.
Po 15 minutach wyziębionego mężczyznę przekazano zespołowi ratownictwa medycznego. Okazuje się, że marynarze dość często ratują tonących z opresji. - Pamiętam 16 takich przypadków - wspomina Chełmowski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: FB -MW