Kierowca samochodu dostawczego jechał trzypasmową drogą w Gdyni pod prąd. Sytuację zauważył i nagrał jeden z mieszkańców. Film wysłał nam na Kontakt24. Policja potwierdza, że zgłoszenie mieli, ale kierowcy nie znaleźli.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w środę, 5 lutego, na ulicy Morskiej w Gdyni. Nagranie otrzymaliśmy od pana Przemysława na Kontakt24. Na filmie widać, jak kierowca samochodu dostawczego jedzie pod prąd trzypasmową drogą, przeciskając się między innymi autami.
- Teraz w mediach sporo było materiałów o kierowcach, którzy ignorują porządek na drodze i poruszają się pod prąd. W krótkim czasie od doniesień na autostradach sam miałem okazję zobaczyć takiego kierowcę. Podchodziłem właśnie do okna i zauważyłem samochód, który na ulicy obok mojego bloku poruszał się pod prąd. W ostatniej chwili żona podała mi telefon i udało mi się to nagrać - opowiada pan Przemysław.
Czytaj także: Jedziesz autostradą, widzisz samochód pędzący pod prąd. Ekspert o tym, co wtedy zrobić
Dodaje, że po chwili zauważył niebieskie światła służb. Kiedy wyjrzał przez okno, zobaczył policjantów interweniujących wobec jednego z kierowców.
Zgłoszenie było, ale kierowcy nie znaleźli
Komisarz Jolanta Grunert z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni potwierdziła nam, że po godzinie 21 dostali takie zgłoszenie, ale kierowcy nie znaleźli.
- Patrol z ruchu drogowego nie miał interwencji w stosunku do tej osoby, szukali w okolicznym rejonie opisywanego pojazdu i nie potwierdzili tego zdarzenia. Na pewno patrol by tego nie zbagatelizował - powiedział nam oficer prasowy. Dodał, że funkcjonariusze faktycznie sprawdzali kierowcę, ale innego samochodu dostawczego.
- Patrol szukał samochodu marki Iveco. Nie potwierdzili zgłoszenia, ale prewencyjnie skontrolowali innego kierowcę, samochodu marki Opel. Ten jednak jechał zgodnie z przepisami - tłumaczy Grunert.
Jazda pod prąd
To kolejna w ostatnich dniach niebezpieczna sytuacja z jadącym pod prąd kierowcą. W niedzielę na autostradzie A2 między węzłami Stryków i Łódź Północ doszło do czołowego zderzenia. Zginęła w nim 66-latka, która jechała pod prąd.
Z kolei w pobliżu miejscowości Miedniewice w sobotę wieczorem zderzyły się ford i toyota. Ze wstępnych ustaleń służb pracujących na miejscu wynika, że do wypadku przyczynił się 65-letni kierowca toyoty, który wjechał autostradę pod prąd i doprowadził do czołowego zderzenia. Kierowca toyoty zginął na miejscu, 48-latek kierujący fordem zmarł w szpitalu.
Po tym wypadku kierowcy utworzyli na autostradzie korytarz życia, by ułatwić służbom dotarcie do poszkodowanych. Część z nich jednak skorzystała z okazji i pojechała pod prąd, by nie stać w korku. Nagranie z takiej sytuacji również otrzymaliśmy na Kontakt24.
Więcej szczęścia miał 55-letni kierowca ciężarówki, który jechał pod prąd ulicami Piły. Służby zaalarmował jeden ze świadków, który na bieżąco przekazywał lokalizację pojazdu. Kiedy policjanci zatrzymali kierowcę, okazało się, że jest pijany.
Policjanci poszukiwali też kierowcy, który, jadąc pod prąd na śląskiej Drogowej Trasie Średnicowej, o mały włos uniknął zderzenia z innym pojazdem. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt24. Funkcjonariusze namierzyli 75-latka, który stracił już prawo jazdy, a jego sprawa została skierowana do sądu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Przemek/ Kontakt24