Swoimi dopalaczami miał "zalać" cały Gdańsk. On rozprowadzał je w dyskotekach, jego matka sprzedawała je przez okno. Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie "króla dopalaczy". Do sądu wysłano już akt oskarżenia przeciwko Mateuszowi W., ale nie tylko.
Mateusz W. miał handlować dopalaczami w Gdańsku na dużą skalę. Według śledczych rozprowadzał je w dyskotekach i wielu innych miejscach, gdzie przebywały młode osoby.
W przestępczy proceder zaangażował nawet matkę, która sprzedawała środki przez okno swojego mieszkania.
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście właśnie zakończyła postępowanie i skierowała do sądu akt oskarżenia. Dotyczy on "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez wprowadzenie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji". Zarzuty usłyszał Mateusz W., jego matka Alicja W. oraz 22-letnia Maria R..
- Jak ustalono, działając wspólnie i porozumieniu w różnym czasie (co najmniej od lutego 2013 r. do grudnia 2016 r.) w Gdańsku wprowadzali do obrotu szkodliwe dla zdrowa substancje, przede wszystkim 4-CMC. W ten sposób sprowadzali niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia wielu osobom, w tym małoletnim - poinformowała w komunikacie Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Oskarżonym grozi nawet 12 lat więzienia. Mateusz W. usłyszał dodatkowo zarzut posiadania bez zezwolenia pistoletu gazowego i naboi. Prokuratura zarzuca mu również, że przygotowywał się do użycia sfałszowanych dokumentów.
- Mateusz W. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień. Alicja W. i Maria R. złożyły wyjaśnienia - podaje Wawryniuk.
Czekają na wolności
Tuż po zatrzymaniu Mateusz W. i Alicja W. trafili do aresztu. Ostatecznie środek zapobiegawczy zamieniono na dozór policji, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenia majątkowe w kwotach 80 i 20 tysięcy złotych.
Te same środki zastosowano wobec Marii R., choć w jej przypadku poręczenie wyniosło tylko 5 tys. zł.
Skuli ściany, zrywali podłogi
W połowie grudnia ubiegłego roku 25-latek i jego matka zostali zatrzymani przez antyterrorystów w Gdańsku. Obawiano się, że mężczyzna może być uzbrojony. Znaleziono m.in. kilkaset opakowań z różnymi substancjami, wagi elektroniczne, dwie sztuki broni i amunicję, ponad 35 tys. zł oraz naklejki z napisami "granulat do czyszczenia felg".
Równolegle z zatrzymaniami podejrzanych przeprowadzono przeszukania mieszkań i innych lokali użytkowanych przez kobietę i jej syna. Znaleziono m.in. kilkaset opakowań z różnymi substancjami, wagi elektroniczne, dwie sztuki broni i amunicję, ponad 35 tys. zł oraz naklejki z napisami "granulat do czyszczenia felg".
- Śledczy jednak na tym nie poprzestali i wrócili do mieszkania "króla dopalaczy". Tam w mieszkaniu i piwnicy znaleźli wiele ukrytych w ścianach i sufitach skrytek. W trakcie bardzo dokładnych przeszukań z wykorzystaniem m.in. georadaru, policjanci znaleźli blisko 1 mln zł w gotówce, trzy jednostki broni z amunicją, kilkadziesiąt ampułek z różnymi substancjami w płynie i przeszło kilogram w proszku - mówiła wówczas podkom. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.
Poza tym do analizy zabezpieczono dokumentację skarbową i cywilnoprawną, dyski pamięci, laptopa, 7 telefonów, karty sim i fałszywe dowody osobiste. Funkcjonariusze zabezpieczyli również luksusowy samochód oraz mieszkanie. Wszystko po to, żeby można było ustanowić przymusową hipotekę.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Pomorska Policja