Pijany pacjent nożem zaatakował ratownika medycznego w Szpitalu Wojskowym w Szczecinie. Do zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku, w piątek ruszył proces w tej sprawie. Za usiłowanie zabójstwa może grozić mu nawet dożywocie.
Prokuratura surowo potraktowała pacjenta, który w czerwcu ub. roku ugodził nożem ratownika i zaatakował pielęgniarki. Postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa. Argumentuje to tym, że oskarżony, 64-letni Grzegorz M. skierował nóż w kierunku klatki piersiowej ratownika. Na szczęście nie udało mu się trafić w serce. Ratownik, po udzieleniu mu pomocy medycznej, przebywał na zwolnieniu lekarskim przez 3 miesiące, ale wrócił do zdrowia i do pracy.
Czytaj więcej: Nożem zaatakował ratownika i pielęgniarkę
Za usiłowanie zabójstwa, zgodnie z Kodeksem karnym, może grozić nawet kara dożywocia. O tym, jakiej kary będzie domagał się prokurator, dowiemy się w późniejszej części procesu, ale dzisiaj dokładnie opisywał, jakie obrażenia spowodował ten atak dla ratownika.
- Działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia udzielającego mu pomocy medycznej, podczas i w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych ratownika medycznego, zadał mu uderzenie przy użyciu noża w okolice lewej strony klatki piersiowej, powodując u pokrzywdzonego ranę kłuto-ciętą (...), co spowodowało rozstrój zdrowia na czas przekraczający 7 dni, powodując bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, jak i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wyżej wymienionego, lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na udzieloną ratownikowi pomoc medyczną - powiedział prok. Rafał Bugajski.
Oskarżony nie przyznaje się
Oskarżony nie przyznał się w całości do zarzucanych mu czynów. Rzeczywiście przyznał się do tego, że mógł szarpać się z ratownikiem, pielęgniarkami, czy ochroniarzem, bo uważał, że nie pozwalali mu wyjść ze szpitala, a on chciał opuścić placówkę, bo zbyt długo czekał na pomoc. Nie wiedział skąd miał nóż, twierdził, że znalazł go na podłodze. Podkreślał, że nie wie, co trzyma w dłoni, bo ma słaby wzrok.
Mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Twierdził, że wypił cztery piwa, ale z badań lekarskich wynikło, że miał 2,7 promila alkoholu we krwi.
Trafił na oddział, ponieważ wcześniej upadł przed swoimi drzwiami. Została wezwana pomoc, która przywiozła go do szpitala. Najpierw zachowywał się agresywnie, był pobudzony, dlatego pielęgniarze zdecydowali się na to, aby pasami przypiąć go do łóżka, by nie stwarzał zagrożenia dla siebie i dla innych.
Mężczyzna jednak wyswobodził się z pasów i wtedy doszło do ataku na pielęgniarki. Gdy ratownik usłyszał krzyk jednej z nich, wybiegł z innego pomieszczenia i wtedy mężczyzna zaatakował go nożem.
Autorka/Autor: ng/tok
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24