Po co Rosjanom manewry Zapad? Ekspert tłumaczy

Czołg na ćwiczeniach Zapad-2025
Ruszyły białorusko-rosyjskie ćwiczenia Zapad-2025
Źródło: Ministerstwo Obrony Białorusi
Na Białorusi i w Rosji trwają manewry wojskowe Zapad-2025. Zdaniem eksperta do spraw Białorusi Krzysztofa Fedorowicza mogą one osiągać wiele celów naraz. Chodzi nie tylko o utrzymanie zdolności bojowej żołnierzy, ale cele polityczne Moskwy i Mińska, jak utrzymanie atmosfery strachu w białoruskim społeczeństwie i odwrócenie uwagi Europy od wyborów w Mołdawii.

Ekspert ds. Białorusi Krzysztof Fedorowicz uważa, że rozpoczęte w piątek manewry Zapad-2025 mają odwrócić uwagę Zachodu od innych działań, stworzyć wrażenie, że wojna w Ukrainie angażuje tylko część rosyjskich środków, a być może umożliwić przećwiczenie obsługi i ochrony instalacji takich jak Oriesznik.

Moskwa podaje, że w manewrach Zapad-2025 uczestniczy 13 tysięcy żołnierzy. Zachodnie źródła wywiadowcze szacują, że będzie ich więcej - około 40 tysięcy. Liczba podawana przez Rosję wynika z faktu, że jest to górna granica, przy której nie jest wymagana obecność obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Jednak środki bojowe zaangażowane w kolejne manewry Zapad są znacznie większe. Na przykład jesienią 2021 roku mogło w nich uczestniczyć nawet 200 tysięcy żołnierzy, z których część została następnie wykorzystana do agresji na Ukrainę w lutym 2022 roku.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w czwartek, że "manewry nie są skierowane przeciwko jakiemukolwiek państwu", oraz że "mają odbywać się na poligonach oddalonych od granic krajów NATO, aby nie powodować wzrostu napięcia w relacjach z Polską i krajami bałtyckimi". Zgodnie z podanym planem ćwiczenia mają potrwać do wtorku 16 września.

Ćwiczenia Zapad-2025
Ćwiczenia Zapad-2025
Źródło: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej/PAP/EPA

Zmniejszenie liczby żołnierzy ma "drugie dno"

Zdaniem dr hab. Krzysztofa Fedorowicza, analityka ds. Białorusi w Instytucie Europy Środkowej, zmniejszenie zakresu manewrów i częściowe odsunięcie ich od granicy z Polską to tylko pozornie "gest dobrej woli". Jak zwrócił uwagę rozmówca Polskiej Agencji Prasowej, podobna deklaracja padła na początku sierpnia z ust białoruskiego ministra obrony Wiktara Chrenina, który ogłosił, że "zapadła decyzja o obniżeniu parametrów ćwiczeń".

Ekspert dodał, że wypowiedź Chrenina można tłumaczyć dążeniem do uniknięcia prowokacji, gotowością do dialogu oraz chęcią zmniejszenia napięcia. Jednak prowokacje i tak będą miały miejsce.

W ocenie Fedorowicza, poważne ograniczenie wymiaru propagandowego manewrów tuż pod nosem NATO paradoksalnie samo w sobie jest działaniem propagandowym. "Chodzi właśnie o to, żeby Zachód nie wiedział, o co chodzi, i analizował, skąd ten gest dobrej woli" - tłumaczył.

Rozmówca PAP podkreślił, że zawsze istnieje drugie dno, a w tym przypadku decyzja może mieć kilka możliwych wytłumaczeń.

Zdaniem Fedorowicza pierwszym wytłumaczeniem, a zarazem najbardziej prawdopodobnym, jest próba zatajenia, że Rosji brakuje żołnierzy, którzy mogliby uczestniczyć w dużych manewrach na Białorusi, ponieważ ci, którzy są, walczą na Ukrainie.

- Zapowiadano, że weźmie w nich udział 100 tysięcy żołnierzy. Teraz mowa o kilkunastu tysiącach, w dodatku nie tylko rosyjskich, lecz także białoruskich oraz z innych państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym - wyjaśnił Fedorowicz i dodał, że nie tylko chodzi o ludzi, ponieważ białoruskie magazyny wojskowe też zostały solidnie wydrenowane ze sprzętu, który trafił do Ukrainy.

W ocenie Fedorowicza drugim powodem może być chęć przygotowania Białorusi jako ewentualnego miejsca przyszłych rozmów dotyczących zakończenia czy uregulowania w jakiejś formie konfliktu w Ukrainie. - To nieczęsto pojawia się w mediach, ale strona rosyjska parokrotnie podnosiła kwestię, że Białoruś mogłaby być takim miejscem "dobrych usług" - zauważył Fedorowicz i przypomniał, że to państwo było "trzecią stroną" w formatach Mińsk 1 i Mińsk 2 w czasach, w których stwarzało jeszcze pozory wielowektorowości w polityce zagranicznej.

Trzecie z możliwych wytłumaczeń zmiany lokalizacji manewrów to - jak wskazał Fedorowicz - obawa przed niechcianymi incydentami. Ekspert zwrócił uwagę, że Białoruś ma dwa duże poligony - jeden pod Brześciem, około 2 kilometry od granicy z Polską, a drugi nieopodal Grodna, który praktycznie przylega do granicy z Litwą. To stwarza duże ryzyko przypadkowych naruszeń przestrzeni powietrznej. - Dwa kilometry to tyle, ile może przelecieć kula wystrzelona z karabinu, nie wspominając o innych rodzajach pocisków - dodał rozmówca PAP.

Innym wytłumaczeniem wskazanym przez eksperta jest obawa, że w bezpośredniej bliskości granic Polski i Litwy istnieje o wiele większa szansa na inwigilację manewrów różnymi metodami radioelektronicznymi przez NATO.

Czołg na ćwiczeniach Zapad-2025
Czołg na ćwiczeniach Zapad-2025
Źródło: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej/PAP/EPA

Intensywna rozbudowa kompleksu w Osipowiczach

Analityk wskazał również na fakt, że od pewnego czasu na Białorusi jest rozmieszczona broń atomowa, właśnie w głębi kraju. - Może chodzić o zorganizowanie ćwiczeń polegających na ochronie tych instalacji atomowych - wyjaśnił Fedorowicz i dodał, że z jakiegoś powodu ostatnio intensywnie rozbudowywana jest infrastruktura w Osipowiczach.

Jak wykazało śledztwo Radia Swaboda, czyli białoruskiego oddziału Radia Wolna Europa, przeprowadzone między innymi w oparciu o materiały amerykańskiej firmy Planet Labs, zajmującej się satelitarnym obrazowaniem Ziemi, od początku agresji na Ukrainę w Osipowiczach w obwodzie mohylewskim bardzo intensywnie rozbudowywany jest kompleks wojskowy - między innymi koszary, magazyny i hangary.

Zdaniem ekspertów, z którymi konsultowali się dziennikarze śledczy Radia Swaboda, może to być infrastruktura związana z systemami Iskander-M (pociskami balistycznymi krótkiego zasięgu zdolnymi do przenoszenia głowic jądrowych). Od listopada 2024 roku zarówno Łukaszenka, jak i Putin wspominają też o możliwości rozmieszczenia na Białorusi systemu Oriesznik.

Ćwiczenia Zapad-2025
Ćwiczenia Zapad-2025
Źródło: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej/PAP/EPA

"Psychoza" w białoruskim społeczeństwie

Fedorowicz zaznaczył, że Moskwa nie może pozwolić sobie na nieprzeprowadzenie tych manewrów, a ich stosunkowo skromna skala wcale nie znaczy, że nie osiągnie swoich celów.

Zapad-2025, jak wskazał ekspert, są tym, czym powinny być ćwiczenia - mają pozwolić Rosji i Białorusi utrzymać wartość bojową wojsk. - Żołnierz, który nie jest "pod karabinem", siedzi w koszarach, kopie kamienie i pije piwo. Natomiast manewry to już nie zabawa w planowanie na papierze, lecz realni żołnierze w realnym terenie - wyjaśnił.

Zdaniem Krzysztofa Fedorowicza konsekwencje tych ćwiczeń wcale nie muszą objawić się natychmiast. - Mamy w Europie taki sposób myślenia, że jak są ćwiczenia, no to zaraz po nich coś się stanie. Tymczasem ich efekt może być widoczny na przykład wiosną przyszłego roku, na przykład w formie kolejnej ofensywy w Ukrainie. Tak, jak to się odbyło w przypadku sprowadzenia sił na Zapad-2021, które to siły zostały już na Białorusi, żeby wziąć udział w inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku - przypomniał ekspert.

Jego zdaniem chodzi również o utrzymanie napięcia w białoruskim społeczeństwie. Jak wyjaśnił, od kilku miesięcy w kraju tym panuje psychoza. Łukaszenka mówi, że co prawda sami nikogo nie napadną, ale szykują się do wojny. Przeciętny człowiek żyje w przeświadczeniu, że lada chwila Białoruś zostanie zaatakowana.

Ćwiczenia Zapad-2025
Ćwiczenia Zapad-2025
Źródło: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej/PAP/EPA

Manewry jako narzędzie presji w sprawie obwodu królewieckiego

W ocenie eksperta tegoroczne manewry Zapad mogą też posłużyć za narzędzie nacisku, żeby spróbować wymóc na Polsce i Litwie ułatwienia w tranzycie pomiędzy obwodem królewieckim a Rosją kontynentalną. Obecnie jest on możliwy tylko dla nielicznych obywateli posiadających paszport biometryczny. Reszcie pozostaje lecący naokoło, przez Sankt Petersburg, samolot. To wielka niedogodność dla mieszkańców i hamulec gospodarczy obwodu.

Dla Rosji obwód królewiecki to de facto arsenał rakiet i broni jądrowej, od pewnego czasu powstaje tam, w lesie koło Czerniachowska, olbrzymi kompleks anten i radarów umożliwiających prowadzenie nasłuchu nawet pomiędzy kontynentami.

- Może do tego posłużyć na przykład prowokacja polegająca na tym, że na przykład 20 żołnierzy przejdzie Przesmykiem Suwalskim, a Kreml puści w świat przekaz, że wszystkie te zabezpieczenia, zaminowanie i monitoring tego skrawka ziemi są niewiele warte - wyjaśnił.

Kreml może liczyć na odwrócenie uwagi od Mołdawii

Jak podkreślił Krzysztof Fedorowicz, Zapad-2025 mają przede wszystkim służyć odwróceniu uwagi od czegoś innego. Stanowić zasłonę dymną dla innych działań Kremla. - Nie zapominajmy, że Rosja ma bardzo długą granicę z Finlandią. Jakaś udana akcja dywersyjna przeprowadzona w Finlandii czy Szwecji i nagłośniona w przestrzeni medialnej pozwoliłoby Rosji pokazać, że wejście tych państw do NATO nic im nie dało - wskazał ekspert.

Krzysztof Fedorowicz uważa, że manewry mogą posłużyć też za próbę odwrócenia uwagi od wyborów parlamentarnych w Mołdawii, które mają się odbyć 28 września, a zatem niedługo po ćwiczeniach. - Tam sytuacja jest na ostrzu noża. Nie chcę być złym prorokiem, ale prorosyjskie siły mogą je wygrać. Mam wrażenie, że zostało to pomyślane tak, żeby świat patrzył na Białoruś, żeby w Mołdawii siły mające ingerować w proces wyborczy, mogły spokojnie wykonać swoją robotę - przestrzegł ekspert.

Ćwiczenia Zapad są organizowane od lat 70. XX wieku i uczestniczyły w nich państwa Układu Warszawskiego. Po rozpadzie ZSRR w obecnej formule zorganizowano je po raz pierwszy w 1999 roku. Od tamtej pory odbywają się co 4 lata. Tegoroczne ćwiczenia mają zostać przeprowadzone na terytorium Białorusi i Rosji oraz na morzach: Bałtyckim i Barentsa.

OGLĄDAJ: Tusk: w związku z ćwiczeniami Zapad w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granicę z Białorusią
pc

Tusk: w związku z ćwiczeniami Zapad w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granicę z Białorusią

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: