To najnowsze z serii działań, od czasu próby otrucia Nawalnego, które pokazują, że rosyjski rząd odwraca się od prawa międzynarodowego – tak wydalenie przez władze Rosji trójki dyplomatów z krajów Unii Europejskiej, w tym Polski, ocenił szef brytyjskiej dyplomacji Dominic Raab. Działania Moskwy potępili również przedstawiciele USA - szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken i charge d'affaires, a.i. USA w Polsce Bix Aliu, a także kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron.
Rosyjskie władze wydaliły trzech unijnych dyplomatów w związku z ich domniemanym udziałem w niedawnych protestach w Rosji, związanych z uwięzieniem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. W tej grupie jest pracownica polskiego konsulatu w Petersburgu, a także dyplomaci ze Szwecji i Niemiec.
"Zostali uznani za osoby niepożądane na terenie Rosji, ponieważ "uczestniczyli w akcjach sprzecznych z prawem" i mają w najbliższym czasie opuścić terytorium kraju – oświadczyło tego dnia rosyjskie MSZ.
"Arbitralny i i bezpodstawny krok"
Decyzję władz Rosji potępił szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken. "To arbitralny i i bezpodstawny krok", który wskazuje na ponowne odchodzenie Rosji od jej międzynarodowych zobowiązań - ocenił decyzję Moskwy sekretarz stanu USA. "Solidaryzujemy się z Niemcami, Polską i Szwecją" - podkreślił Blinken na Twitterze.
"Potępiamy decyzję Rosji dotyczącą wydalenia trzech europejskich dyplomatów, którzy obserwowali styczniowe protesty. To nieuzasadnione działanie, które jest jawnym odejściem od zobowiązań międzynarodowych. Solidaryzujemy się z Polską, Niemcami i Szwecją" - napisał na Twitterze w czwartek chargé d'affaires, a.i. USA w Polsce Bix Aliu.
Posunięcie Kremla "nieuzasadnione" i "dalekie od praworządności"
Wcześniej na wideokonferencji prasowej z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerz Niemiec Angela Merkel nazwała posunięcie Kremla "nieuzasadnionym" i "kolejnym obliczem" tego, "co można zaobserwować w Rosji (jako) dość dalekie od praworządności".
Merkel powiedziała, że mimo takich działań Kremla trzeba z Rosją dalej rozmawiać. - Mamy ważne kwestie dotyczące Syrii, Libii i głównych traktatów rozbrojeniowych, które można rozwiązać tylko wspólnie z Rosją - przypomniała. Według kanclerz zadaniem dyplomacji jest prowadzenie dialogu pomimo głębokich różnic zdań.
Wcześniej minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas oświadczył, że decyzja władz Rosji dotycząca dyplomatów "nie pozostanie bez odpowiedzi", jeśli Moskwa nie rozważy jej ponownie.
Decyzję Kremla potępił również prezydent Emmanuel Macron. - W sprawie Nawalnego potępiam z największą stanowczością wszystko co się wydarzyło od początku do końca, od próby otrucia do skazania, a dziś wydalenie przez Rosję dyplomatów (...). Solidaryzuję się z trzema krajami, których dyplomaci zostali wydaleni - podkreślił prezydent Francji.
"Rosyjski rząd odwraca się od prawa międzynarodowego"
Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab nazwał w piątek te decyzje "prymitywną próbą" odwrócenia uwagi od działań Kremla wymierzonych w przywódców opozycji.
"Wydalenie niemieckiego, polskiego i szwedzkiego dyplomaty z Rosji za to, że po prostu wykonywali swoją pracę, jest prymitywną próbą odwrócenia uwagi od działań Rosji wymierzonych w liderów opozycji, demonstrantów i dziennikarzy" – napisał Raab na swoim profilu na Twitterze. "Jesteśmy solidarni z naszymi europejskimi przyjaciółmi w obliczu tego nieuzasadnionego działania. To najnowsze z serii działań, od czasu próby otrucia [Aleksieja - przyp. red.] Nawalnego, które pokazują, że rosyjski rząd odwraca się od prawa międzynarodowego" – dodał.
Decyzję o wydaleniu dyplomatów skrytykowali wcześniej niemiecka kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron. Na wideokonferencji prasowej z Macronem Merkel nazwała posunięcie Kremla "nieuzasadnionym" i "kolejnym obliczem" tego, "co można zaobserwować w Rosji [jako - red.] dość dalekie od praworządności".
Nawalny ponownie skazany
2 lutego Moskiewski Sąd Miejski zastąpił wydany sześć lat temu wyrok w zawieszeniu dla Aleksieja Nawalnego wyrokiem kolonii karnej na 3,5 roku. Na poczet kary został zaliczony dziesięciomiesięczny areszt domowy, który opozycjonista odbył w 2014 roku, przez co kara rzeczywista wynosi 2 lata i osiem miesięcy. Prawnicy Nawalnego zapowiedzieli odwołanie się od decyzji.
Decyzja moskiewskiego sądu wywołała falę protestów, nie tylko w Moskwie. W całym kraju policja zatrzymała ponad 11 tysięcy osób. W piątek Leonid Wołkow, który kieruje siecią sztabów opozycjonisty w regionach kraju, zapowiedział, że następne demonstracje odbędą się na wiosnę i w lecie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock