Zwykle liczenie głosów oddanych w wyborach do Izby Gmin kończy się w piątek rano, ale tym razem w pięciu okręgach trzeba było w piątek w ciągu dnia ponownie przeliczać głosy, a w jednym z nich, na północy Szkocji, nadal były wątpliwości i dopiero w sobotę po kolejnych przeliczeniach wyjaśniło się, że wygrał tam kandydat Liberalnych Demokratów. W przypadku kilku partii liczba zdobytych mandatów znacząco różni się od szacowanej na podstawie sondaży exit poll. Wybory zdecydowanie wygrała Partia Pracy, która przez poprzednie 14 lat była w opozycji.
Laburzyści zdobyli 411 mandatów (o jeden więcej niż według badania exit poll). To ponad dwa razy więcej niż w poprzednich wyborach w 2019 roku. To ich trzeci najlepszy wynik w historii, nieznacznie ustępujący tym z 1997 i 2001 roku, gdy wygrywali pod wodzą Tony’ego Blaira.
Drugie miejsce zajęła rządząca do czwartku Partia Konserwatywna. Jej 121 mandatów (o 10 mniej niż w exit poll) to trzy razy mniej niż w poprzednich wyborach i najsłabszy wynik w historii. Dotychczas najgorszym wynikiem było 131 mandatów w 1906 roku. Ostatnie przedwyborcze prognozy sugerowały, że konserwatyści mogą mieć nawet mniej niż sto mandatów i zostać wyprzedzeni przez Liberalnych Demokratów. Ci wprawdzie nie wyprzedzili konserwatystów, ale i tak są bardzo zadowoleni, bo 72 mandaty (11 więcej niż według exit poll) to aż o 61 więcej, niż zdobyli pięć lat temu, a zarazem ich najlepszy rezultat w historii. Czwartą co do wielkości frakcją w Izbie Gmin będzie Szkocka Partia Narodowa (SNP), dla której wybory okazały się całkowitą katastrofą. SNP zdobyła tylko dziewięć z 57 przypadających Szkocji mandatów (10 wg exit poll), podczas gdy w 2019 roku wygrała w 48 spośród ówczesnych 59 szkockich okręgów. Utrata tak dużej liczby mandatów, przeważnie na rzecz Partii Pracy, poważnie podważy argumenty SNP na rzecz nowego referendum niepodległościowego w Szkocji.
Pięć miejsc w Izbie Gmin będzie mieć prawicowo-populistyczna partia Reform UK, której liderem jest Nigel Farage, przez lata agitujący na rzecz wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE. To raczej sukces tej partii, która do tej pory miała tylko jednego posła i to takiego, który został wybrany z listy Partii Konserwatywnej, a dopiero potem zmienił przynależność partyjną. Po cztery mandaty zdobyły Partia Zielonych (wzrost o trzy) oraz opowiadająca się za niepodległością Walii Plaid Cymru (bez zmian), a sześć - kandydaci niezależni, co jest największą ich liczbą w historii.
Spośród 18 mandatów przypadających Irlandii Północnej, która ma oddzielny system partyjny, siedem zdobyła republikańska partia Sinn Fein, choć jej politycy i tak ich nie obejmują, pięć – Demokratyczna Partia Unionistów (DUP), dwa – Socjaldemokratyczna Partia Pracy (SDLP), a po jednym Sojusz, Partia Unionistów Ulsteru (UUP) i Tradycyjny Głos Unionistów (TUV). Ostatnie miejsce w Izbie Gmin przypada spikerowi, który niezależnie od przynależności partyjnej przed wyborem na to stanowisko, w kolejnych wyborach startuje jako spiker, a główne partie tradycyjnie nie wystawiają w jego okręgu swoich kandydatów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock