W sobotę ulicami Waszyngtonu przeszedł marsz zwolenników Donalda Trumpa, którzy twierdzą, że w wyborach doszło do oszustw i wierzą, że urzędujący prezydent wciąż ma szanse na drugą kadencję. W trakcie manifestacji doszło do starć jego sympatyków i przeciwników. Co najmniej 20 osób zatrzymano, a jedna osoba została zraniona nożem. Obrażenia odniosło też dwóch policjantów.
Przez amerykańską stolicę w sobotę przeszedł marsz poparcia dla Donalda Trumpa. Za dnia policja nie informowała o żadnych poważniejszych incydentach, pod wieczór i w nocy atmosfera stała się napięta i dochodziło do starć między sympatykami i przeciwnikami prezydenta.
Chaos na ulicach Waszyngtonu
Przed Białym Domem nad żółtym napisem "Black Lives Matter" na asfalcie manifestujący rozciągnęli w wyrazie wsparcia dla policjantów flagę z napisem "Blue Lives Matter". W USA kolor niebieski symbolizuje policję. Niektórzy ze stronników Trumpa zrywali antyrasistowskie i antyprezydenckie plakaty zawieszone na ogrodzeniu przed siedzibą prezydenta.
"Gdy zapadła ciemność, kontrmanifestanci wywołali więcej chaosu, nękając stronników Trumpa, kradnąc czerwone czapeczki oraz flagi i podpalając je" - relacjonuje "Washington Post". W niektórych restauracjach, gdzie stołowali się zwolennicy prezydenta, przewracano stoliki i wrzucano do nich fajerwerki.
Do największego starcia doszło około godziny 20, niedaleko od Białego Domu. "Washington Post" pisze, że wobec manifestacji zwolenników prezydenta interweniowała policja.
O godzinie 22 czasu lokalnego władze miejskie poinformowały o 20 aresztowanych, dwóch rannych policjantach oraz jednym mężczyźnie ranionym nożem. Kolejny komunikat w sprawie zajść ma zostać wydany nad ranem w niedzielę czasu lokalnego, czyli po południu czasu polskiego.
"Przyszliście na przedmieścia, my przyszliśmy do was"
Na ulicach Waszyngtonu w sobotę widoczni byli członkowie paramilitarnej organizacji Proud Boys, opisywanej przez agencję Associated Press jako "neofaszystowska grupa znana z bójek z ideologicznymi przeciwnikami". Późnym wieczorem grupa około stu z nich zgromadziła się przed hotelem Willard InterContinental. Wznoszono okrzyki "USA" oraz potępiające Antifę i telewizję Fox News, uznawaną za sprzyjającą republikanom.
Jeszcze po północy czasu lokalnego przez centrum przechodziła grupa kilkudziesięciu osób niosąca wielką flagę z nazwiskiem Trumpa. Po drodze niszczono transparenty "Black Lives Matter". "Nasze ulice", "Przyszliście na przedmieścia, my przyszliśmy do was" - wznoszono okrzyki, nawiązujące do gwałtownych antyrasistowskich protestów, które przeszły przez amerykańskie miasta na wiosnę.
W zdominowanym przez demokratów mieście przyjezdni wyborcy Trumpa nie spotykali się w sobotę z miłym odbiorem mieszkańców. "Wynoście się z naszego miasta", "Jesteście przegranymi" - rzucano często w ich kierunku, o czym donosiły amerykańskie media.
Źródło: PAP