Talony na benzynę i bezpłatny dostęp do służby zdrowia, apartamenty w dawnych rezydencjach Baszara el-Asada i syryjskich oficjeli, a wokół wszechobecny terror i strach na ulicach. Tak wygląda życie najwyższych rangą przywódców tzw. Państwa Islamskiego w mieście Ar-Rakka, syryjskiej "stolicy" dżihadystów.
Ar-Rakka została zajęta przez sunnickich islamistów na początku 2014 roku. Znajduje się w środkowej części Syrii, daleko od wszystkich linii frontu i pozornie życie toczy się w niej zupełnie spokojnie.
Fasadowe państwo. Dżihadyści u władzy
Indyjski portal dziennika "Times of India" opisuje we wtorek rozmowy, jakie dziennikarzom agencji Associated Press udało się przeprowadzić z bojownikami dżihadystów.
Z perspektywy siejących strach najeźdźców, miasto stanowi wręcz raj. Supermarkety są w nim dobrze zaopatrzone, a "żołnierzom Allaha" wolno wszystko.
W ostatnich dniach odbył się tam nawet pierwszy ślub. Jeden z islamistów ożenił się z poznaną przez internet Marokanką. 18-latka przybyła do Syrii kilka tygodni temu, po miesiącach spędzonych na "flirtowaniu" w sieci z jej obecnym mężem, który przekonał ją do przybycia do tego kraju.
Ślub odbył się na placu w centrum "stolicy". Potem para młoda wraz z orszakiem świętowała w kolejnych restauracjach "jedząc smażone mięso i przechadzając się wzdłuż Eufratu" - relacjonuje tamten „wielki” dzień "Times of India".
Terror w domach i na ulicach
W czasie, gdy nowożeńcy korzystają z przywilejów, jakie gwarantuje im pozycja "żołnierza" piastowana przez pana młodego, na ulicach i w wielu domach panuje terror. W centrum miasta, w dawnych rezydencjach syryjskich dygnitarzy, żyją teraz najwyżsi rangą przywódcy IS. W nich przetrzymują setki jazydek, porwanych, wziętych w niewolę i teraz gwałconych.
Ulice przemierzają patrole policji obyczajowej tępiące wszelkie przejawy odbiegania przez jej mieszkańców od "prawa Koranu". W Rakce na porządku dziennym są bestialskie egzekucje, dokonywane m.in. przez ukamienowanie.
Dżihadyści - ci najważniejsi - mają tymczasem dostęp do szpitali, darmową benzynę i podzielili między siebie najbardziej dochodowe interesy w mieście. Większość z nich ma co najmniej jedną kafejkę internetową. Tam pracują ich ludzie, rekrutujący dżihadystów z całego świata i zachęcający młode kobiety do przyjazdu do Syrii.
W mieście mnóstwo osób mówi po angielsku. To dżihadyści przybyli głównie z Europy Zachodniej, dla dzieci których otwarto anglojęzyczne przedszkole.
Z dworca codziennie odchodzą też autobusy do największych miast Iraku i Syrii kontrolowanych przez islamistów.
Dziennikarze AP cytowani przez "Times of India" piszą, że największą grozę budzi fakt stworzenia "działających instytucji publicznych" w mieście. Powołano tam nowych urzędników i dżihadyści - co widać gołym okiem - stworzyli tam zręby "państwa".
- Ar-Rakka to Nowy Jork dżihadystów - mówi jeden z nich, pytany o to, jaki status ma teraz miasto.
Autor: adso / Źródło: Times of India