Liczba ofiar, które zginęły w skutek wybuchu w rafinerii paliw blisko Florencji, wzrosła do czterech. We wtorek rano znaleziono dwa kolejne ciała. 25 osób jest rannych, służby poszukują jeszcze jednego mężczyzny.
Do eksplozji doszło w poniedziałek w składzie paliwa rafinerii koncernu Eni w miejscowości Calenzano na północ od Florencji w Toskanii. Tego dnia informowaliśmy o dwóch ofiarach śmiertelnych, dziewięciu rannych i trzech uznanych za zaginione.
Lokalne władze przekazały, że do wybuchu doszło podczas tankowania cystern. Prawdopodobną przyczyną był wyciek paliwa. Z miejsca wydobywał się słup czarnego dymu widziany z daleka, a w rejonie eksplozji rozdano maseczki ochronne na czas ustalenia, czy nie doszło do zatrucia środowiska naturalnego i wody.
Skala wybuchu
Siła wybuchu była tak wielka, że spodowowała ogromne zniszczenia nie tylko na terenie rafinerii, ale też w wielu okolicznych firmach w przemysłowej strefie miasteczka. Mieszkańcy relacjonowali dziennikarzom z "Corriere della Sera", że myśleli, że to trzęsienie ziemi albo wybuch bomby.
Właścicielka znajdującego się w okolicy koncernu baru wyznała, że "zawsze żyliśmy tu w strachu z powodu tych cystern w pobliżu domów".
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CLAUDIO GIOVANNINI