Eksplozja we włoskiej rafinerii. Wzrosła liczba zabitych i rannych

Strażacy walczą z płomieniami po eksplozji w magazynie „Eni” w Calenzano, Florencja, Włochy, 9 grudnia 2024 r.
Służby na miejscu eksplozji w włoskiej rafinerii paliw w Calenzano
Źródło: Reuters

Liczba ofiar, które zginęły w skutek wybuchu w rafinerii paliw blisko Florencji, wzrosła do czterech. We wtorek rano znaleziono dwa kolejne ciała. 25 osób jest rannych, służby poszukują jeszcze jednego mężczyzny.

Do eksplozji doszło w poniedziałek w składzie paliwa rafinerii koncernu Eni w miejscowości Calenzano na północ od Florencji w Toskanii. Tego dnia informowaliśmy o dwóch ofiarach śmiertelnych, dziewięciu rannych i trzech uznanych za zaginione.

Lokalne władze przekazały, że do wybuchu doszło podczas tankowania cystern. Prawdopodobną przyczyną był wyciek paliwa. Z miejsca wydobywał się słup czarnego dymu widziany z daleka, a w rejonie eksplozji rozdano maseczki ochronne na czas ustalenia, czy nie doszło do zatrucia środowiska naturalnego i wody.

CZYTAJ TEŻ: "Zawsze żyliśmy tu w strachu". Dzisiaj doszło do wybuchu >>>

Strażacy walczą z płomieniami po eksplozji w magazynie Eni w Calenzano, Florencja, Włochy, 9 grudnia 2024 r.
Strażacy walczą z płomieniami po eksplozji w magazynie Eni w Calenzano, Florencja, Włochy, 9 grudnia 2024 r.
Źródło: PAP/EPA/CLAUDIO GIOVANNINI

Skala wybuchu

Siła wybuchu była tak wielka, że spodowowała ogromne zniszczenia nie tylko na terenie rafinerii, ale też w wielu okolicznych firmach w przemysłowej strefie miasteczka. Mieszkańcy relacjonowali dziennikarzom z "Corriere della Sera", że myśleli, że to trzęsienie ziemi albo wybuch bomby.

Właścicielka znajdującego się w okolicy koncernu baru wyznała, że "zawsze żyliśmy tu w strachu z powodu tych cystern w pobliżu domów".

Źródło: Google Maps
Czytaj także: