Włoski kardynał Angelo Becciu ogłosił, że nie weźmie udziału w konklawe. Wcześniej skazany za defraudację 76-letni duchowny zapowiadał, że mimo utraty praw kardynalskich chce uczestniczyć w wyborze nowego papieża. Wywołało to podziały wśród pozostałych kardynałów.
- Włoski kardynał Angelo Becciu - kiedyś numer trzy w hierarchii Stolicy Apostolskiej - został skazany za sprzeniewierzenie pieniędzy i nadużycie urzędu.
- Mimo wyroku i utraty praw kardynalskich duchowny twierdził, że papież Franciszek mu przebaczył i deklarował, że chce wziąć udział w konklawe.
- O zmianie swojego zdania Becciu poinformował w liście, także powołując się na "wolę papieża Franciszka".
W ogłoszonym we wtorek liście Becciu, niegdyś wpływowy kardynał w watykańskiej administracji, napisał: "Mając w sercu dobro Kościoła, któremu służyłem i będę służyć z wiernością i miłością, a także by przyczynić się do jedności i spokoju konklawe, postanowiłem zachować posłuszeństwo wobec woli papieża Franciszka i nie wchodzić na konklawe, choć jestem przekonany o swojej niewinności".
Kardynał bez prawa udziału w konklawe
W latach 2011-2018 pochodzący z Sardynii dostojnik był zastępcą sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, a następnie prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. We wrześniu 2020 roku papież Franciszek wezwał Becciu na audiencję i nieoczekiwanie zwolnił go z funkcji prefekta kongregacji oraz pozbawił "praw związanych z godnością kardynała". To oznaczało, że włoski dostojnik zachował tytuł kardynała, ale utracił wszelkie stanowiska w Kurii Rzymskiej, w tym prawo udziału w konklawe.
Papież zareagował tak na pierwsze doniesienia o skandalu finansowym w Sekretariacie Stanu, do którego doszło, gdy Becciu był tam substytutem, czyli zastępcą sekretarza stanu. Nieprawidłowości w tej instytucji opisał wówczas włoski tygodnik "L'Espresso". Chodziło między innymi o zakup inwestycyjny luksusowej nieruchomości w Londynie ze środków Sekretariatu Stanu, pochodzących m.in. ze świętopietrza, czyli datków od wiernych na potrzeby papieskiej posługi, a także na wsparcie działalności apostolskiej i charytatywnej.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Kardynał przegrał proces
Kardynał Becciu uznał tamten artykuł za zniesławienie i pozwał wydawcę tygodnika, domagając się 10 mln euro na cele dobroczynne. Argumentował, że publikacja doprowadziła do pozbawienia go prawa do udziału w konklawe i szans na wybór na papieża, a to z kolei miałoby grozić nieważnością wyboru. Sąd przyznał jednak rację redakcji, że nie było to zniesławienie, a kardynał musiał pokryć koszty procesu.
Później sprawa nieprawidłowości finansowych w Sekretariacie Stanu i londyńskiej transakcji trafiła do Trybunału Państwa Watykańskiego, który w grudniu 2023 roku skazał Becciu na 5,5 roku pozbawienia wolności za sprzeniewierzenie pieniędzy i nadużycie uprawnień. Jak jednak informował Reuters, do czasu złożenia apelacji duchowny pozostaje na wolności.
"Czarna owca konklawe"
Po śmierci papieża Franciszka kardynał nie mógł pogodzić się z decyzją o pozbawieniu go prawa do udziału w konklawe. Argumentował, że zapraszając go na ostatni konsystorz, papież uznał jego "prerogatywy kardynała". Utrzymywał ponadto, że papież mu przebaczył. Po śmierci papieża o sprawie Becciu przypomniały największe włoskie media. Dziennik "Il Fatto Quotidiano" nazwał dostojnika "czarną owcą konklawe".
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: wac//mm
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI