|

Kto zostanie nowym papieżem? "Casus Wojtyły na pewno się nie powtórzy"

Od lewej: Kardynałowie Francois-Xavier Bustillo, Domenico Battaglia, Robert Francis Prevost, Luis Antonio Tagle i Pietro Parolin (23.04.2025)
Od lewej: Kardynałowie Francois-Xavier Bustillo, Domenico Battaglia, Robert Francis Prevost, Luis Antonio Tagle i Pietro Parolin (23.04.2025)
Źródło: PAP/Abaca

Człowiek Franciszka, w poglądach najlepiej centrysta. Raczej po siedemdziesiątce. "Włoski", choć niekoniecznie z Włoch. Dyplomata, który mówi po angielsku. Kto zostanie papieżem? Zapytaliśmy ekspertów.

Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Franciszek wpłynął na wybór swojego następcy poprzez to, kogo mianował kardynałem.
  • Czy jego następca będzie "papieżem przejściowym"?
  • Na ile decydujące będą włoskie apetyty?
  • To pierwsze konklawe w świecie fake newsów.

- Trzeba sobie uświadomić, że Franciszek mianował 110 spośród 135 kardynałów, którzy wybiorą papieża, więc myślę, że można być pewnym, iż następny przywódca Kościoła nie będzie reprezentował znacząco innej linii, ale raczej będzie kontynuatorem Franciszka - mówi nam Maria Rościszewska, redaktorka wicenaczelna Magazynu Kontakt, czasopisma katolickiej lewicy.

Według Edwarda Augustyna z "Tygodnika Powszechnego" wydaje się niemożliwe, by papieżem został ktoś, kto nie był nominowany przez Franciszka. - Najbardziej prawdopodobna wydaje się kontynuacja - ocenia kierownik działu religijnego w "Tygodniku".

To może oznaczać, że zastąpi go któryś z jego współpracowników, ktoś "bliski mu duchem". - Myślę o kardynałach, którzy mają szersze spojrzenie na Kościół, w tym sensie, że nie są związani tylko ze spojrzeniem jednego kraju, czy jednego kręgu kulturowego. Takich kardynałów pojawiło się dużo więcej właśnie dzięki Franciszkowi - mówi ks. Kazimierz Sowa, dziennikarz, publicysta, były dyrektor Religia.tv.

Kardynałowie, którzy wezmą udział w konklawe
Kardynałowie, którzy wezmą udział w konklawe
Źródło: PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Nominat Franciszka, ale czy kontynuator

Fakt, że większość kardynałów-elektorów zostało mianowanych przez Franciszka, nie oznacza, że będą oni realizowali jego linię w Watykanie - zauważa dziennikarz i pisarz Szymon Żyśko, dodając że udział w wyborze następcy nie jest jedynym kryterium branym pod uwagę przez papieża przy nominacjach kardynalskich. - Purpura kardynalska nie zawsze jest wyrazem zaufania, a oficjalnym stwierdzeniem pewnych kompetencji i użyteczności w Kurii Rzymskiej - mówi reporter "Czarno na białym" TVN24.

Skoro wiemy, że głową Kościoła najprawdopodobniej zostanie jeden z nominatów Franciszka, czy na pewno największe szanse mają jego najbliżsi współpracownicy? Prof. Arkadiusz Stempin, historyk, politolog i watykanista zwraca uwagę na jedno "ale". - Ponieważ sam Franciszek poniósł spektakularne porażki, także w oczach swoich zwolenników, wykluczyłbym sukces kardynała bardzo zbliżonego do dotychczasowego papieża, na przykład Jean-Claude Hollericha, Luisa Antonio Tagle czy Matteo Zuppiego - ocenia wykładowca Uczelni Korczaka w Warszawie. Jego zdaniem w tej sytuacji zyskują centryści, którzy będą w stanie porozumieć się z konserwatystami. Dlatego należy brać pod uwagę Pietro Parolina czy Mario Grecha - uważa.

Mario Grech
Mario Grech
Źródło: Rafał Guz/PAP

Kandydaturę tego drugiego wskazuje też Edward Augustyn. - Jedną z ostatnich decyzji papieża Franciszka było wskazanie kardynała Grecha jako osobę, która kontroluje, jak kościoły w różnych krajach realizują postanowienia synodu. Oznacza to, że jego rola została zwiększona - zauważa Augustyn. - Zobaczymy, czy kardynałowie podczas konklawe uznają tę decyzję papieża Franciszka, czy nie. Wydaje się to możliwe.

Wiek ma znaczenie, czyli "casus Wojtyły"

Szymon Żyśko przypomina, że po prawie każdym charyzmatycznym papieżu przychodzi czas na spokojniejszego. - Obserwując kardynałów i ich otoczenie, wnioskuję, że na kilka dni przed konklawe jest w Kolegium Kardynalskim oczekiwanie pontyfikatu krótkiego i spokojnego - mówi. A krótki pontyfikat oznacza wybór starszego kardynała. Zgadza się z tym prof. Stempin, według którego przy tak spolaryzowanym Kolegium Kardynalskim "nikt nie będzie chciał wybierać papieża na kolejne 20 lat". - Casus Wojtyły (w chwili wyboru na Stolicę Piotrową miał 58 lat - red.) na pewno się nie powtórzy. Papieżem nie zostanie kardynał w wieku lat 60 - przewiduje Arkadiusz Stempin. Co wyklucza np. wymienianego wśród faworytów 60-letniego Pierbattistę Pizzaballę.

Edward Augustyn również uważa, że przy braku jasnej wizji, kardynałowie mogą postawić na "papieża przejściowego". - Wydaje się prawdopodobne, że wybrany zostanie ktoś w wieku powyżej średniej, czyli po siedemdziesiątce - ocenia.

W sobotę odbędzie się pogrzeb papieża Franciszka. W Polsce będzie obowiązywać żałoba narodowa
Źródło: Jacek Tacik/Fakty TVN

Włoskie apetyty i sztuka dyplomacji

Jak zauważa ks. Sowa papież Franciszek dokonał bardzo gruntownej "deitalianizacji" Kurii Rzymskiej, czego np. Jan Paweł II nie zrobił w takim wymiarze. Jednak Kuria i Włosi są bardzo głodni tego, żeby mieć znowu papieża. - Mieliśmy trzech papieży nie-Włochów. Dla nich to naprawdę długi okres. Marzą, by następny papież był z ich rodu, ich nacji - tłumaczy nam mieszkający w Rzymie Michał Kłosowski, watykanista i autor książki "Dekada Franciszka". Jego zdaniem papież "powinien być włoski", choć niekoniecznie w sensie narodowości. - Włoskość jest pewnym kodem kulturowym, który można wybrać - zauważa. A z tego wynika, że szansę mają ci, którzy - choć Włochami nie są - odpowiednio długo przebywają w Rzymie.

O włoskich apetytach mówi nam również Szymon Żyśko. I w tym kontekście widzi Europejczyka, który byłby w stanie pogodzić różne frakcje.

Do godzenia nie tylko kościelnych frakcji, w coraz bardziej spolaryzowanym świecie, ważne może okazać się doświadczenie w dyplomacji. - Kościół, który zostawia papież Franciszek, jest Kościołem wielu podziałów. W związku z tym w Watykanie coraz częściej mówi się o kandydacie ze świata dyplomacji lub "międzyświata", który będzie w stanie na nowo spleść ze sobą różne porwane nici wewnątrz Kościoła - tłumaczy Michał Kłosowski.

Jednym z doświadczonych dyplomatów w Watykanie jest wspomniany już kardynał Pietro Parolin. - Gdyby kwestia jedności Kościoła okazała się kluczowa dla purpuratów, będzie on pewnie bardzo ważną postacią podczas konklawe - stwierdza o. Stanisław Tasiemski, tłumacz tekstów papieskich i wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. - Parolin to dyplomata z wykształcenia, potrafi pokonywać rozmaite trudności. Jest człowiekiem głębokiej modlitwy, zna Kościół wyśmienicie - wylicza dominikanin.

Kardynał Pietro Parolin w otoczeniu kardynałów
Kardynał Pietro Parolin w otoczeniu kardynałów
Źródło: FABIO FRUSTACI/ANSA/PAP/EPA

Wróżenie z fusów

Już kilka godzin po śmierci Franciszka media na całym świecie zaczęły publikować nazwiska "papabili", czyli duchownych, którzy mogą zostać papieżem. Nasi rozmówcy z rezerwą podchodzą do list "faworytów", bo próby ich wskazania przypominają raczej wróżenie z fusów. - Jeśli wierzyć byłemu sekretarzowi papieża Benedykta XVI arcybiskupowi Georgowi Gänsweinowi, sam Benedykt, który spędził w Kurii Rzymskiej bardzo wiele lat, miał inną wizję swojego następcy. A przynajmniej typował na niego kogoś innego niż kardynał Jorge Mario Bergoglio. O tym trzeba pamiętać, odnosząc się do wszystkich spekulacji - mówi o. Stanisław Tasiemski.

Kto jest na liście papabile?
Źródło: Angelika Maj/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Arkadiusz Stempin podkreśla, iż stara zasada głosząca, że kto wchodzi na konklawe papieżem, wychodzi kardynałem, jest względna. Bo w ciągu ostatniego stulecia zdarzało się co najmniej kilkukrotnie, że faworyci jednak zostawali papieżami. Tak było m.in. w przypadku wyboru Piusa XII w 1939 roku, czy Benedykta XVI w 2005.

Sam listy "papabili" odbiera raczej jako "wróżenie ze szklanej kuli". - Konklawe niesie w sobie wewnętrzną dynamikę biegu wypadków, do której właściwie nikt nie ma wglądu. Polega ona na tym, że na przykład blokuje się nawzajem dwóch kandydatów, którzy mają po 35-40 głosów. Jeżeli w ciągu kilku głosowań szala nie przechyla się na korzyść jednego z nich, to obaj muszą ustąpić - mówi Stempin.

Wymienia też kolejny czynnik, który utrudnia wskazywanie faworytów. - Po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z tak rozproszonym Kolegium Kardynalskim. Do tej pory kardynałowie rekrutowali się z tradycyjnych stolic biskupich i centrali rzymskiej. Obecnie mamy kardynałów z takich krajów jak Mongolia, Irak, Indonezja. Ci kardynałowie nie tylko są rozproszeni, ale też nie znają się nawzajem. To czyni wybór papieża bardzo nieprzewidywalnym - ocenia Stempin.

Również zdaniem Edwarda Augustyna fakt, że wielu purpuratów pochodzi z odległych od Watykanu państw, z niewielką społecznością katolików, może nastręczać problemów w wyborze głowy Kościoła. - Są to często kardynałowie, których nikt nie zna, oni też nie znają innych kardynałów. To może stanowić problem podczas konklawe, bo nie wiadomo, co tacy elektorzy myślą, jaką mają wizję Kościoła. Nie wierzę, że jeden z nich zostanie papieżem, ale ich głos będzie się liczył, więc trzeba ich jakoś przekonać do głosowania na określonego kandydata - mówi dziennikarz "Tygodnika Powszechnego".

Nasi rozmówcy sugerują, że łatwiej jest wskazać, kto nie zostanie papieżem. - Moim zdaniem następcą Franciszka nie zostanie ani jezuita ani nikt z Ameryki Południowej - ocenia Michał Kłosowski. Dlaczego? - Po 12 latach Argentyńczyka wiele osób, w tym kardynałów, za brak konsekwencji i chaos, który zapanował, obciążali naturę latynoską Franciszka. To rasistowskie i stereotypowe, ale było takie myślenie - tłumaczy nam Edward Augustyn.

Papież Franciszek podczas audiencji generalnej na placu Świętego Piotra w Watykanie, 20 listopada 2024 r.
Papież Franciszek podczas audiencji generalnej na placu Świętego Piotra w Watykanie, 20 listopada 2024 r.
Źródło: PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Fake newsy i tajemnice konklawe

Eksperci mówią o ryzyku próby wywarcia wpływu na kardynałów, którzy wezmą udział w konklawe. O. Stanisław Tasiemski przypomina, że w czasie jego trwania purpuraci są pozbawieni kontaktu ze światem zewnętrznym. - Chodzi o to, żeby nikt z zewnątrz nie wpływał na ich decyzje, bo fake news w ostatnim momencie mógłby spowodować zupełnie odmienne zachowania - tłumaczy dominikanin i wiceprezes KAI.

- To będzie pierwsze konklawe w epoce mediów społecznościowych i w epoce dezinformacji. Kardynałowie nie znają się osobiście, znają się z mediów społecznościowych - zauważa Michał Kłosowski.

Edward Augustyn zwraca uwagę na moment przed konklawe, gdy purpuraci jeszcze mogą korzystać z internetu, "i jeśli się nie znają, jeśli nic o sobie nie wiedzą, są w stanie przeczytać o sobie w sieci". - Tu pojawiają się różne zagrożenia, ponieważ wiemy, że nie tylko media społecznościowe, ale też strony internetowe niby-informacyjne są kontrolowane, modyfikowane przez różnego rodzaju lobby - mówi dziennikarz. - Na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie konserwatywni, bogaci przedstawiciele alt-prawicy prowadzili takie projekty internetowe, które miały gromadzić informacje na temat ewentualnych kandydatów na papieża: tych, którzy im się podobają pokazywały w dobrym świetle, podczas gdy na innych szukano "haków" - tłumaczy.

Kardynał Nycz o wyborze nowego papieża: prognozy nie sprawdzają się i Bogu dzięki
Źródło: Radio Zet

Zdaniem Arkadiusza Stempina "powodem do niepokoju" jest zapowiedziane przez prezydenta USA Donalda Trumpa przybycie na pogrzeb Franciszka. - Przyjeżdża na pogrzeb człowieka, którego nie cierpiał, więc za tym musi kryć się zdyskontowanie przedsięwzięcia w sposób biznesowy. Może chodzić o próbę wywarcia presji w Watykanie na część elektorów - zastanawia się watykanista.

Czytaj także: