- Franciszek wpłynął na wybór swojego następcy poprzez to, kogo mianował kardynałem.
- Czy jego następca będzie "papieżem przejściowym"?
- Na ile decydujące będą włoskie apetyty?
- To pierwsze konklawe w świecie fake newsów.
- Trzeba sobie uświadomić, że Franciszek mianował 110 spośród 135 kardynałów, którzy wybiorą papieża, więc myślę, że można być pewnym, iż następny przywódca Kościoła nie będzie reprezentował znacząco innej linii, ale raczej będzie kontynuatorem Franciszka - mówi nam Maria Rościszewska, redaktorka wicenaczelna Magazynu Kontakt, czasopisma katolickiej lewicy.
Według Edwarda Augustyna z "Tygodnika Powszechnego" wydaje się niemożliwe, by papieżem został ktoś, kto nie był nominowany przez Franciszka. - Najbardziej prawdopodobna wydaje się kontynuacja - ocenia kierownik działu religijnego w "Tygodniku".
To może oznaczać, że zastąpi go któryś z jego współpracowników, ktoś "bliski mu duchem". - Myślę o kardynałach, którzy mają szersze spojrzenie na Kościół, w tym sensie, że nie są związani tylko ze spojrzeniem jednego kraju, czy jednego kręgu kulturowego. Takich kardynałów pojawiło się dużo więcej właśnie dzięki Franciszkowi - mówi ks. Kazimierz Sowa, dziennikarz, publicysta, były dyrektor Religia.tv.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Nominat Franciszka, ale czy kontynuator
Fakt, że większość kardynałów-elektorów zostało mianowanych przez Franciszka, nie oznacza, że będą oni realizowali jego linię w Watykanie - zauważa dziennikarz i pisarz Szymon Żyśko, dodając że udział w wyborze następcy nie jest jedynym kryterium branym pod uwagę przez papieża przy nominacjach kardynalskich. - Purpura kardynalska nie zawsze jest wyrazem zaufania, a oficjalnym stwierdzeniem pewnych kompetencji i użyteczności w Kurii Rzymskiej - mówi reporter "Czarno na białym" TVN24.