10-latek otworzył ogień w swoim domu w Chicago. Na miejsce wezwano policję, w kierunku której chłopiec również oddał strzał. Służby - jak przekazała zastępczyni szefa policji - musiały użyć amunicji obezwładniającej.
Do zdarzenia doszło we wtorek w Beverly w Chicago. Policja została wezwana do jego z domów, ponieważ 10-latek zaczął strzelać z broni palnej. Na miejsce - jak podają media - wysłano specjalny oddział taktyczny SWAT, przeznaczony do działań w sytuacjach wyjątkowo niebezpiecznych.
"Gdy przed domem pojawili się funkcjonariusze, chłopiec wyszedł na werandę, wycelował w nich pistolet, strzelił do policjantów i wszedł z powrotem do domu. Potem znów pojawił się na ganku" - relacjonują media.
Dziecko oddało cztery strzały w domu i jeden do funkcjonariuszy.
Zabrał broń domownikowi
Zastępczyni szefa chicagowskiej policji Migdalia Bulnes powiedziała dziennikarzom, że "funkcjonariusze nie mieli czasu na to, by na miejsce incydentu sprowadzić negocjatora" i "użyli amunicji obezwładniającej" - miękkich kul gumowych, a następnie pocisków chemicznych.
Udało im się w ten sposób wystraszyć chłopca, który rzucił broń, został obezwładniony i zabrany do szpitala.
Służby poinformowały, że chłopiec wziął broń od jednego z domowników, była posiadana legalnie. Nie wiadomo, czy zostaną postawione jakieś zarzuty.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Scott Cornell / Shutterstock.com