W Brukseli trwa spotkanie poświęcone kryzysowi migracyjnemu. Berlin, który do tej pory był przeciwny tak zwanemu unijnemu rozporządzeniu kryzysowemu, zmienia swoje stanowisko - wynika z doniesień medialnych. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz miał wymusić na swoim rządzie zielone światło dla reformy europejskiego prawa azylowego. Oznaczałoby to odblokowanie prac nad paktem migracyjnym w Parlamencie Europejskim.
W czwartek w Brukseli odbywa się spotkanie ministrów spraw wewnętrznych państw Unii Europejskiej poświęcone kryzysowi migracyjnemu w UE. Główny temat stanowi projekt unijnego tzw. rozporządzenia kryzysowego, które jest kluczowym elementem unijnego paktu migracyjno-azylowego. Rozporządzenie zakłada wybór między relokacją migrantów bądź zapłatą ekwiwalentu finansowego.
Berlin zmienia stanowisko?
Do tej pory niemiecki rząd był przeciwny paktowi, jednak według doniesień medialnych zamierza zmienić stanowisko w tej sprawie. Oznaczałoby to odblokowanie prac nad pakietem w Parlamencie Europejskim.
- Cały czas był sprzeciw Niemiec, głównie niemieckich Zielonych, którzy mieli wątpliwości, czy to są rozwiązania humanitarne. Jednak coraz większy napływ migrantów na teren Unii Europejskiej sugeruje, że trzeba sięgać po ten pakt migracyjny jak najszybciej, więc sprzeciw Niemiec może zniknąć. Wówczas te przepisy byłyby poddane pod negocjacje z Parlamentem Europejskim i byłyby przedmiotem dalszych rozmów. Parlament Europejski cały czas czeka, by nad tymi przepisami mógł się pochylić - tłumaczył w czwartek korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
Niemiecki dziennik "Tagesschau" podał, że przed czwartkowym spotkaniem szefów MSW krajów UE kanclerz Niemiec Olaf Scholz wyznaczył zdecydowany kurs, zgodnie z którym Niemcy nie powinny już wzbraniać się od rozmów na temat tzw. regulacji kryzysowej, która ma być częścią kompromisu azylowego. "W PE rozwiązanie kryzysu jest postrzegane jako kwestia solidarności" – zauważył dziennik i podkreślił, że dla niemieckich Zielonych decyzja kanclerza oznacza porażkę.
"Niemcy, mimo dużych podziałów wewnętrznych i napięć w sprawach migracyjnych, zmieniają swoje stanowisko, jeśli chodzi o kluczową regulację w sprawie zarządzania kryzysowego. Ona jest kluczowa, bo daje możliwość ustalania zarówno kwot imigrantów do przymusowej relokacji, jak i wysokości kontrybucji finansowych, a de facto kar finansowych płaconych przy odmowie relokacji. Przed wakacjami Niemcy przyłączyły się do mniejszości blokującej, w efekcie czego wstrzymane zostały prace legislacyjne, a Parlament Europejski odmówił negocjacji nad pakietem migracyjnym" – przekazało w czwartek PAP unijne źródło. Dodało, że przyjęcie rozporządzenia kryzysowego w Radzie przez państwa członkowskie otworzy na nowo procedowanie nad paktem w Parlamencie Europejskim.
Gorące dyskusje w niemieckim rządzie
Szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock (z partii Zielonych) przestrzegała przed wprowadzaniem tzw. regulacji kryzysowej w UE, tłumacząc to odpowiedzialnością. Stanowisko Zielonych budziło gorące dyskusje w ramach rządu i było szczególnie ostro krytykowane przez koalicjantów z FDP. - Czy to w przypadku reform na poziomie europejskim, czy klasyfikacji bezpiecznych krajów pochodzenia Zieloni stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju w polityce migracyjnej i poprzez swoje nierealistyczne stanowisko utrudniają spójne działania rządu oraz rozwiązania międzypartyjne – stwierdził kilka dni temu sekretarz generalny FDP Bijan Djir-Sarai.
Lider FDP Christian Lindner jest podobnego zdania co kanclerz Niemiec Olaf Scholz, że nie należy przerywać rozmów w Brukseli na temat regulacji kryzysowej. Jak ocenia dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", Niemcy nie powinny blokować "odpowiedzialnego kompromisu", biorąc pod uwagę dużą liczbę migrantów przybywających do Niemiec. Chodzi o "utrzymanie pokoju społecznego" - podkreśla "FAZ".
Politycy niemieccy znajdują się pod dużą presją - liczba nielegalnych wjazdów do Niemiec rośnie, a zakwaterowanie uchodźców staje się skrajnie trudnym zadaniem dla krajów związkowych i powiatów. "Rząd federalny chce podjąć bardziej zdecydowane działania przeciwko nielegalnej imigracji poprzez zaostrzenie kontroli na niemieckich granicach. Jednocześnie opiera się na europejskich rozwiązaniach kwestii migracji. Fakt, że Niemcy czynią kroki naprzód w sprawie rozporządzenia kryzysowego, zwiększa szanse na przyjęcie reformy azylowej przed wyborami europejskimi" – podsumowuje "Tagesspiegel".
Pat w sprawie rozporządzenia kryzysowego
Przed wakacjami w Brukseli na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich przy UE zablokowano mandat do negocjacji z PE nad rozporządzeniem o zarządzaniu kryzysowym. Rozporządzenia nie poparły wtedy Węgry, Polska, Austria, Czechy, Niemcy, Słowacja i Holandia.
Szefowa PE Roberta Metsola w rozmowie z PAP powiedziała, że liczy na szybkie odblokowanie dyskusji pomiędzy państwami członkowskimi na temat reformy polityki migracyjnej w UE. Rozmowy w tej sprawie trwają od kilku lat. Zaznaczyła, że zachowuje jednak "optymizm", wskazując, że ma nadzieję na szybki przełom w sprawie rozporządzenia "w tym tygodniu lub w przyszłym tygodniu", tak aby cały pakt migracyjny mógł zostać przyjęty przed wyborami europejskimi w czerwcu 2024 roku.
Polska sprzeciwia się zapisom paktu azylowo-migracyjnego. Stały przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś wezwał wcześniej prezydencję hiszpańską w Radzie UE do podjęcia wysiłków na rzecz osiągnięcia konsensusu w dalszych pracach nad reformą polityki migracyjnej i azylowej zgodnie z konkluzjami Rady Europejskiej z grudnia 2016 roku, czerwca 2018 roku i czerwca 2019 roku w szczególności w sprawie dobrowolnego wyboru środków wsparcia kraju pod presją migracyjną, w tym relokacji.
Źródło: TVN24, PAP