- Jaka jest cena wina i wódki w restauracji sejmowej? - pyta poseł Adrian Witczak z Platformy Obywatelskiej kolegę z sejmowych ław, Norberta Pietrykowskiego z Polski 2050. - Ja nie wiem - podkreśla Witczak. - No tak, bo ty nie pijesz. A ja wiem - odpowiada Pietrykowski.
Wiedzą to też już praktycznie wszyscy. Tak zwany "bar za kratą", znajdujący się w sejmowym domu poselskim, był otoczony nimbem tajemnicy. Do teraz.
- Można odnieść wrażenie, że politycy mieli najtańszy przyhotelowy bar w Warszawie albo i w całej Polsce, bo Kancelaria Sejmu nie zarabiała ze sprzedaży alkoholu - wskazuje dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski.
Zaskakująco niskie ceny alkoholu w "barze za kratą"
Dziennikarz, który ujawnił ceny w "barze za kratą" wyjaśnia, że uzyskał najpierw cennik, który obowiązywał do sierpnia. - To był cennik ewidentnie niższy od innych tego typu miejsc w Warszawie - podkreśla. - Teraz już wiem, że między innymi po moich pytaniach ta kwestia wywołała dużo kontrowersji i Kancelaria Sejmu zdecydowała się na podwyżki - dodaje.
Teraz najtańsze piwo w sejmowym barze kosztuje 11 złotych (do niedawna 8 złotych).
Kieliszek wina 10,55 złotych (wcześniej 9 złotych).
Kieliszek wódki podrożał prawie dwukrotnie - teraz to 12 złotych (przed chwilą 7 złotych).
- Uważam, że w "barze za kratą" powinny być ceny rynkowe. Jeżeli wyjdziemy do pierwszej lepszej restauracji poza Sejmem, sprawdźmy jakie są ceny i takie same powinny być w "barze za kratą" - uważa Norbert Pietrykowski.
- To jest kuriozalne, że najtańszą wódkę w knajpie w centrum Warszawy można kupić w Sejmie. Tego alkoholu w ogóle tam nie powinno być - mówi Maciej Konieczny z partii Razem.
- To jest jednak teren zakładu pracy - zwraca uwagę dr Janusz Sierosławski z Pracowni Badań Inicjatyw Społecznych. Jego zdaniem pewna zasada łączy wszystkich posłów i resztę społeczeństwa. - Jedną z najlepiej udokumentowanych badaniami zależności jest zależność pomiędzy dostępnością napojów alkoholowych a poziomem spożycia - podkreśla Sierosławski.
"Byliśmy świadkami różnych burd"
Alkoholu w "barze za kratą" nie kupi byle kto. Mogą z niego korzystać tylko parlamentarzyści, a nie ich goście. - Jak ktoś będzie chciał się napić, to znajdzie sposób, żeby się napić. Ja nie jestem przedszkolanką posłów - podkreśla marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
- Ograniczyliśmy i ograniczyłem już swoim zarządzeniem, czy dyspozycjami dla straży marszałkowskiej możliwość dostępu dla osób spoza parlamentu, bo byliśmy świadkami różnych burd z udziałem osób przychodzących z zewnątrz - dodaje.
To pokłosie ostatnich alkoholowych incydentów w tej kadencji Sejmu, która trwa dopiero dwa lata. - "Rzeczpospolita" ostatnio opisywała przyśpiewki posłów Mejzy i Mateckiego. Słyszeliśmy o zaczepianiu senatorów między innymi Wadima Tyszkiewicza, mieliśmy akcję między posłami PiS-u a aktorem zaproszonym - wylicza Patryk Michalski.
- Ten alkohol jest obecny. Jak ja przyszedłem do Sejmu, to było dla mnie szokujące - przyznaje Maciej Konieczny. Partia Razem z alkoholem na terenie Sejmu chce skończyć. Popiera to, według sondażu dla "Faktów" TVN i TVN 24, ponad 80 procent Polaków.
- Wsłuchajmy się w głos Polaków, wycofajmy sprzedaż alkoholu w Sejmie - apeluje Maciej Konieczny. - Nikomu się krzywda nie stanie, no chyba, że ktoś ma problem wytrzymać bez wódki w pracy trzy dni - dodaje.
Autorka/Autor: Maciej Zalewski
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock