W ataku na bazę Bagram pod Kabulem zginęło czterech amerykańskich żołnierzy. Do ostrzału przyznali się talibowie. Uczynili to zaledwie kilka godzin po tym, jak triumfalnie ogłoszono początek negocjacji pokojowych między talibami a rządami Afganistanu i USA.
Wielka baza wojsk NATO umieszczona wokół poradzieckiego lotniska w Bagram została ostrzelana pociskami rakietowymi i moździerzowymi. Kilka godzin później agencja Reutera podała, powołując się na źródła rządowe w Waszyngtonie, że w ostrzale zginęło czterech amerykańskich żołnierzy.
Dziurawe bezpieczeństwo
Do ataku szybko przyznali się talibowie. - Dwa potężne pociski, które zeszłej nocy wystrzelono na Bagram, trafiły w cel. Zginęło czterech żołnierzy, a sześciu zostało rannych - powiedział rzecznik rebeliantów Zabihullah Mudżahid. Według niego ostrzał wywołał pożar na terenie bazy. Do ataku doszło zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu rozpoczęcia rozmów pokojowych między talibami a rządami Afganistanu i USA. Ostrzał jest istotnym sukcesem, bowiem Bagram jest najważniejszą bazą wojsk NATO w kraju i teoretycznie jest najpilniej strzeżona. We wtorek NATO, zgodnie z decyzją szczytu w Chicago, ogłosiło formalne przekazanie siłom afgańskim odpowiedzialności za bezpieczeństwo w całym kraju.
Autor: mk//bgr / Źródło: PAP, Reuters