Zbiornik przy Tamie Wielkiego Odrodzenia, przy gigantycznej elektrowni wodnej na Błękitnym Nilu wypełnia się wodą - przekazał w środę etiopski minister do spraw wody. Słowa ministra wzbudziły zaniepokojenie w Sudanie i Egipcie, ponieważ dzień wcześniej negocjacje między tymi trzema państwami w sprawie zalania zbiornika wodą z Nilu zakończyły się fiaskiem.
- Budowa tamy oraz wypełnianie jej wodą idą w parze - mówił w środę w miejscowych mediach etiopski minister do spraw wody Seleshi Bekele. Jak stwierdził, "napełnienie zbiornika zapory nie musi czekać do ukończenia konstrukcji". Poinformował, że poziom wody wzrósł z 525 do 560 metrów.
Później w środę minister precyzował we wpisie na Twitterze, że woda do zbiornika przy Tamie Wielkiego Odrodzenia napływa "z powodu intensywnych opadów deszczu" i wypełnia zbiornik w sposób "naturalny". Nie zaprzeczył jednak podnoszonym przez Kair i Chartum obawom, że Addis Abeba zdecydowała się zalać zbiornik.
Stworzenie zalewu jest ostatnim krokiem przed uruchomieniem elektrowni.
Jak pisze agencja Reutera, ruch ten z pewnością wywoła stanowczy sprzeciw ze strony Egiptu oraz Sudanu, przez które przepływa Nil. Rzeka stanowi dla tych państw główny zasób wody.
Egipski minister spraw zagranicznych zwrócił się do władz Etiopii o pilne wyjaśnienie, czy zaczęły wypełniać zbiornik przy Tamie Wielkiego Odrodzenia - podaje Reuters.
Fiasko negocjacji
We wtorek fiaskiem zakończyła się ostatnia runda negocjacji między Addis Abebą, Chartumem oraz Kairem w sprawie uregulowania przepływu wody przez tamę. Stolicom nie udało się osiągnąć porozumienia w tej sprawie. Tymczasem w czerwcu Etiopia przystała na propozycję, by wstrzymać napełnianie zbiornika do czasu wypracowania porozumienia ze stroną sudańską oraz egipską.
- Wszystkie wysiłki włożone w znalezienie rozwiązania nie przyniosły rezultatu - oświadczył już w poniedziałek szef egipskiej dyplomacji Sameh Shoukry.
Jak ocenia Al Dżazira, "niepowodzenie zatopiło kruche nadzieje na przezwyciężenie różnic przez te trzy państwa i podpisanie przez nie porozumienie w sprawie funkcjonowania tamy, zanim Etiopia zacznie wypełniać ją wodą".
W zeszłym miesiącu władze Egiptu poinformowały ONZ, że budowana na Błękitnym Nilu tama stanowi dla ich kraju "egzystencjalne zagrożenie". Al Dżazira podaje, że rzeka wypełnia 90 procent egipskich zasobów wodnych. Jak dodaje, Egipt, który już zmaga się z kryzysem dostępu do wody, obawia się "destruktywnego wpływu" zapory na bezpieczeństwo swoich obywateli.
W czerwcu minister spraw zagranicznych Egiptu ostrzegł, że brak interwencji ze strony Organizacji Narodów Zjednoczonych w tej sprawie będzie grozić wybuchem konfliktu. Jak przekonywał, tama zagraża życiu 150 milionów Egipcjan i Sudańczyków.
Największa tama w Afryce
Dla Etiopii, która w 2011 roku rozpoczęła budowę gigantycznej elektrowni wodnej, realizacja tego projektu jest kwestią fundamentalną. Addis Abeba wierzy, że stanie się energetyczną potęgą, która będzie sprzedawać prąd całej Afryce. Konstrukcja o wysokości 155 metrów i szerokości 1,8 kilometra powstaje przy granicy z Sudanem. Jej zbiorniki będą mogły pomieścić 75 miliardów metrów sześciennych wody. Elektrownia według zapowiedzi ma osiągnąć moc 6450 megawatów.
Według Kairu i Chartumu gigantyczna Tama Wielkiego Etiopskiego Odrodzenia i zarazem elektrownia wodna, jaką na Błękitnym Nilu buduje Etiopia, może zagrozić swobodnemu dostępowi tych krajów do zasobów wodnych.
Wody Nilu zostały podzielone między Sudan i Egipt jeszcze w czasach kolonialnych. Etiopia została wyłączona z tego podziału, bo w przeciwieństwie do tamtych krajów nie była dotykana suszą.
W 2010 roku w wyniku starań Etiopii państwa regionu podpisały umowę o "zgodnym wykorzystywaniu wód" liczącego prawie 7 tysięcy kilometrów długości Nilu, drugiej obok Amazonki najdłużej rzeki świata. Nie uregulowała ona jednak sporu na linii Etiopia-Egipt.
Kair obawia się, że etiopska elektrownia doprowadzi do obniżenia poziomu wód Nilu. Władze egipskie są świadome, że inwestycji nie da się zatrzymać, ale podkreślają, że dysponują narzędziami, które umożliwiłyby destabilizację Etiopii. W ocenie ekspertów tego rodzaju działania naruszyłyby kruchą równowagę i zniszczyły ład polityczny panujący w tak zwanym Rogu Afryki.
Władze egipskie zwróciły się do Rady Bezpieczeństwa ONZ z wnioskiem o przyjrzenie się inwestycji pod kątem bezpieczeństwa regionalnego.
Źródło: Reuters, Al Dżazira, PAP