Od miesiąca na Wschodnim Wybrzeżu USA obserwatorzy zgłaszają podejrzaną aktywność dronów. Mimo zapewnień służb, że nie ma dowodów na zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, nadal nie jest znane nawet pochodzenie obserwowanych bezzałogowców. A ponieważ pojawiają się również w pobliżu krytycznie ważnych obiektów, coraz głośniej słychać wezwania do bardziej stanowczych działań.
18 listopada w stanie New Jersey zaobserwowana została "grupa obiektów", które "wyglądały na drony". Od tego czasu nad Wschodnim Wybrzeżem USA regularnie odnotowywane są kolejne przeloty bezzałogowców. Doniesienia o ich obecności pojawiły się dotąd w co najmniej pięciu stanach poza New Jersey: Nowym Jorku, Connecticut, Pensylwanii, Massachusetts i Wirginii.
Drony nad strategicznymi obiektami w USA i za granicą
W New Jersey drony miały pojawić się m.in. w pobliżu wojskowego ośrodka badawczego, bazy Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych i należącego do prezydenta elekta Donalda Trumpa pola golfowego. W Nowym Jorku miały być z kolei widziane m.in. nad dawną placówką wojskową Fort Wadsworth, czy obsługującym ruch wojskowy i cywilny Portem Lotniczym Stewart International Airport. Ten ostatni, w związku z aktywnością podejrzanej maszyny, zdecydował się w nocy z piątku na sobotę na chwilowe zamknięcie swoich pasów startowych.
Drony zaobserwowano też w pobliżu kilku strategicznych z perspektywy USA obiektów w Europie. Miały one latać nieopodal amerykańskiej bazy lotniczej w Ramstein w Niemczech, nad budynkami koncernu zbrojeniowego Rheinmetall AG i chemicznego giganta BASF. Wykryto je również w pobliżu baz USA w Wielkiej Brytanii.
ZOBACZ TEŻ: Tajemnicze "drony" na amerykańskim niebie. Mnożą się teorie spiskowe i pytania o bezpieczeństwo
Drony nad USA. Co je różni
Zgodnie z doniesieniami amerykańskich mediów tajemnicze drony mają wyróżniać się wielkością i być większe od tych, standardowo używanych przez hobbystów. W przestrzeni publicznej pojawiają się nawet informacje o zaobserwowanych bezzałogowcach wielkości samochodów. Zdaniem FBI i Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych (DHS) w większości przypadków mowa jednak nie o dronach, a o błędnie identyfikowanych przez świadków małych załogowych statkach powietrznych.
Część dronów opisywanych przez obywateli jako podejrzane, może też w rzeczywistości być dronami legalnie wykorzystywanymi do celów komercyjnych - ocenił w rozmowie z CNN Alejandro Mayorkas, sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA. - Nie wiemy nic o żadnym zagrożeniu ani żadnej szkodliwej działalności - dodał Mayorkas. Zapewnił też, że jeśli w sprawie pojawią się jakiekolwiek "powody do niepokoju", jego urząd będzie o nich informować w sposób transparentny.
FBI informuje, że w USA zarejestrowanych jest prawie milion dronów. Posługiwanie się nimi jest legalne w większości lokalizacji w ciągu dnia i nocy, pod warunkiem że utrzymują się one poniżej 400 stóp (122 m), pozostają w polu widzenia operatora i nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi, mienia ani nie naruszają przepisów o przestrzeni powietrznej.
Służby badają sprawę
Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) podjęła decyzję o ograniczeniu lotów dronów w wybranych miejscach w kraju. Śledztwo w sprawie tajemniczych obiektów prowadzą lokalne, stanowe i federalne służby. Zapewniają one, że obecnie nie ma żadnego "znanego zagrożenia" dla bezpieczeństwa publicznego. Sprawę traktują jednak poważnie. Rzecznik FBI przekonuje, że agencja "robi wszystko, co w jej mocy, by dowiedzieć się, co się dzieje".
Choć dokładne pochodzenie dronów pozostaje nieznane, Biały Dom informuje, że "w tej chwili nie ma dowodów na to, iż zgłoszone obserwacje dronów wskazują na zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego lub publicznego, lub mają powiązania z zagranicą". Podobną opinię wyraziła zastępczyni rzecznika prasowego Pentagonu Sabrina Singh. Podczas zwołanej w środę konferencji prasowej stwierdziła, że zgodnie ze wstępną oceną amerykańskiego Departamentu Obrony "nie są to drony pochodzące od podmiotu zagranicznego lub przeciwnika".
Gubernatorzy domagają się działań
Pomimo uspokajających komentarzy służb i urzędników federalnych stanowi politycy domagają się intensyfikacji działań i pełniejszego informowania o szczegółach sprawy. - To zaszło zbyt daleko - oceniła w sobotę gubernatorka Nowego Jorku Kathy Hochul. Polityczka wezwała Kongres USA do uchwalenia ustawy zapewniającej stanom lepsze środki do reagowania na podobne sytuacje. - Dopóki te uprawnienia nie zostaną przyznane, administracja Bidena musi wkroczyć, kierując dodatkowe federalne organy ścigania do Nowego Jorku i okolic, aby zagwarantować bezpieczeństwo naszej krytycznej infrastruktury i ludzi - dodała Hochul.
Tego samego dnia gubernator New Jersey Phil Murphy wyraził zaskoczenie faktem, iż rząd federalny wydaje się nie wiedzieć zbyt wiele o tym, co lata nad jego stanem. Dwa dni później stwierdził on, iż "to naprawdę frustrujące, że nie mamy więcej odpowiedzi na temat tego, skąd pochodzą (tajemnicze drony) i dlaczego robią to, co robią".
Josh Shapiro, gubernator Pensylwanii, potwierdził, że jego administracja jest "świadoma" doniesień na temat dronów i traktuje je poważnie. Miał zlecić policji stanowej lepsze zbadanie sprawy. Podobnie odnosiła się do niej Maura Healey, gubernatorka Massachusetts. "Jestem świadoma rosnącej liczby obserwacji dronów w Massachusetts. Uważnie monitorujemy sytuację" - napisała na X polityczka. Gubernator Wirginii w wystosowanym w sobotę oświadczeniu stwierdził, że jest "głęboko zaniepokojony" "niewystarczającymi", w jego ocenie, informacjami. Zapowiedział też współpracę stanowych służb z federalnymi organami ścigania. Tony Hwang, senator z Connecticut, odniósł się do sprawy, opisując ją jako "bardzo niepokojącą". W jego ocenie "na wszystkich szczeblach rządu" występuje brak informacji.
Źródło: CNN, Forbes, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters