W nocy z 2 na 3 września na szlaku kolejowym pomiędzy stacjami Katowice i Katowice-Ligota znaleziono pusty wagon-węglarkę. Okazało się, że został on odczepiony od składu towarowego, który jechał w tym miejscu po północy. Jak wynika z ustaleń, do których dotarła "Rzeczpospolita", wiele wskazuje na to, że nie był to wypadek, tylko czyjeś świadome działanie. Dlaczego?
Odpięty wagon
Skład, do którego podpięty był porzucony później wagon, w czasie jazdy musiał się zatrzymać. Koncern, do którego należy pociąg, przekazał, że skład się zatrzymał na skutek "spadku ciśnienia w przewodzie hamulcowym". Na tym etapie - zgodnie z procedurami - maszynista miał zgłosić dyżurnemu ruchu, że trzeba zweryfikować, czy na tyle pociągu jest odpowiednia tablica ostrzegawcza. Co ciekawe, wtedy wszystko wyglądało w porządku. Dopiero na stacji końcowej, w kopalni Szczygłowice maszynista zwrócił uwagę na to, że na ostatnim wagonie jest rozkręcony i zwisający sprzęg śrubowy, czyli element łączący poszczególne wagony.
Dopiero wtedy zorientował się, że ktoś musiał odpiąć ostatni wagon i przełożyć tablicę na wagon przedostatni. O całej sytuacji został poinformowany dyżurny ruchu i przełożeni maszynisty.
Niebezpieczeństwo na torach
Zaalarmowanie służb kolejowych pozwoliło na szybkie namierzenie porzuconego wagonu. Było to o tyle istotne, że stał on na torach wykorzystywanych nie tylko do ruchu towarowego, ale też pasażerskiego.
Aleksandra Duda, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach, przekazuje w rozmowie z tvn24.pl, że okoliczności zdarzenia są badane przez Prokuraturę Rejonową Katowice-Zachód.
- Ze względu na dobro śledztwa nie możemy na tym etapie podawać żadnych szczegółów dotyczących ustaleń - przekazuje prokurator Duda.
Katowiccy prokuratorzy na razie nikomu nie przedstawili zarzutów, ich działania toczą się w sprawie.
"Rzeczpospolita" cytuje "doświadczonego funkcjonariusza ABW", który wskazuje, że zdarzenie mogło mieć na celu doprowadzenie do tragedii.
- W tym przypadku trudno znaleźć logiczne wyjaśnienie tego incydentu - ktoś, nie wiadomo po co, miałby ukraść wagon, a jedyne realne tego konsekwencje to katastrofa kolejowa, w której mogło zginąć wielu ludzi - zaznacza cytowany funkcjonariusz.
O to, czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada sprawę, zapytaliśmy jej biuro prasowe. Na odpowiedź jeszcze czekamy.
Autorka/Autor: bż/tok
Źródło: Rzeczpospolita, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PKP PLK