Prace nad nowym referendum niepodległościowym zostaną wznowione – zapowiada szkocki rząd. Pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon przekazała, że chciałaby przeprowadzenia referendum przed końcem 2023 roku. - Nasz demokratyczny mandat, by pozwolić ludziom, a nie politykom, decydować o przyszłości kraju, jest ponad wszelką wątpliwość - przekonywała.
Szkocki rząd wznowi wstrzymane przez pandemię COVID-19 przygotowania do nowego referendum niepodległościowego, aby mogło się ono odbyć przed końcem 2023 roku - zapowiedziała we wtorek Nicola Sturgeon, przedstawiając plany swojego gabinetu na najbliższy rok.
Pierwsza minister Szkocji podkreśliła, że głosowanie odbędzie się, dopiero gdy kryzys związany z COVID-19 minie, ale prace nad "szczegółowym prospektem" zostaną wznowione, aby ludzie mogli dokonać w pełni świadomego wyboru. Wyraziła nadzieję, że głosowanie odbędzie się przed końcem 2023 roku.
- Nasz demokratyczny mandat, by pozwolić ludziom, a nie politykom, decydować o przyszłości kraju, jest ponad wszelką wątpliwość - przekonywała. Argumentowała, że w czasie gdy Szkocja odbudowuje się po pandemii, "jest niezbędne w tym momencie historii, abyśmy rozważyli, jakiego rodzaju krajem chcemy być i jak najlepiej to osiągnąć".
Przekonywała, że dyskusji o przyszłości Szkocji nie można już uniknąć ani odroczyć i jej rząd zajmie się przygotowaniem szczegółowych odpowiedzi na pytania dotyczące niepodległości. - Zapewnimy, że wybór, kiedy nadejdzie, będzie w pełni świadomy - mówiła, dodając: "Argument na rzecz niepodległości jest silny i przedstawimy to otwarcie, szczerze, z pewnością siebie i ambicją".
Secesja dzieli partie polityczne w Szkocji
Sturgeon wskazuje, że argumentem na rzecz nowego referendum niepodległościowego jest to, iż jej Szkocka Partia Narodowa (SNP) i wspierający ją Szkoccy Zieloni mają 72 mandaty w 129-osobowym szkockim parlamencie.
Ale w majowych wyborach obie te partie uzyskały około 50 procent oddanych głosów, tyle samo co trzy partie przeciwne niepodległości, zaś według ostatnich sondaży większość Szkotów nie chce secesji. Na referendum zgodę i tak musi wyrazić rząd w Londynie, a premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson mówi, że teraz jest czas na odbudowę całego kraju po pandemii, a nie na tego typu plebiscyty.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock