Kiedyś ulubiona rodzinna rozrywka, dziś śmiertelne ryzyko

Źródło:
New York Times, BBC, PAP
Zbieranie Trufli na Bliskim Wschodzie. Nagranie z Iraku
Zbieranie Trufli na Bliskim Wschodzie. Nagranie z IrakuReuters Archive
wideo 2/3
Zbieranie Trufli na Bliskim Wschodzie. Nagranie z IrakuReuters Archive

Syryjczycy niegdyś zabierali całe rodziny na pustynne poszukiwania trufli. Dziś - tylko karabin i apteczkę. Ta wiosenna tradycja została naznaczona ryzykiem śmierci w atakach przypisywanych dżihadystom. Według państwowych mediów, w niedziele zginęło tak co najmniej 26 cywilów.

Czarno-białe trufle, nazywane "córkami burzy", można znaleźć na pustyniach na Bliskim Wschodzie. Uważa się, że rosną na tym podłożu dzięki burzowej pogodzie. Są większe niż ich europejscy kuzyni i nieco bardziej łagodne w smaku. Niemniej są równie cenionym przysmakiem.

Kiedy tylko ustępowała zima, syryjskie rodziny zwykły pakować się do samochodów i ruszać na kemping, by szukać tych grzybów na pustyni. Stało się to wiosenną tradycją i jedną z ulubionych rozrywek Syryjczyków. To również sposób na podratowanie domowego budżetu - na kilogramie można zarobić więcej niż wynosi średnia miesięczna płaca w kraju, która oscyluje ona wokół 18 dolarów. Kilogram grzybów natomiast, w zależności od wielkości i jakości, może być wart od 5 do 25 dolarów. Dodatkowe pieniądze są niezwykle cenne w czasie kryzysu gospodarczego spowodowanego trwającą 12 lat wojną. Okres, w którym można zarobić, jest jednak niedługi, ponieważ sezon na trufle trwa tylko od lutego do kwietnia.

Kiedyś ulubiona rozrywka, dziś śmiertelnie niebezpieczne zajęcie

Polowanie na trufle stało się jednak śmiertelnie niebezpiecznym sposobem za zarobek. Na pustyniach, gdzie zbieracze prowadzą poszukiwania, swoje kryjówki mają dżihadyści. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka - brytyjskiej grupy monitorującej, która opiera się na szerokiej sieci źródeł w Syrii - od początku lutego ponad 240 osób zginęło podczas zbierania trufli z rąk bojowników tak zwanego Państwa Islamskiego (IS) lub na skutek wybuchów min.

Aktywiści i państwowe media podały, że w niedzielę doszło do kolejnego ataku dżihadystów na poszukiwaczy cennych trufli. Syryjska państwowa agencja informacyjna Sana, powołując się na źródło policyjne, podała, że bojownicy zaatakowali grupę cywilów w wiosce Duwaizin we wschodniej części prowincji Hama, zabijając 26 z nich.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka zginęło 36 osób, w tym co najmniej 17 żołnierzy z prorządowych Sił Obrony Narodowej.

Google Maps

"Zaczęli bać się biedy bardziej niż śmierci"

Informacje o setkach ofiar nie zniechęcają jednak Syryjczyków do podejmowania się niezwykle niebezpiecznego zajęcia. Zmienił się tylko sposób organizowania wypraw - zamiast zabierać rodzinę na pustynię, bierze się ze sobą karabiny i apteczkę.

- Ludzie zaczęli bać się biedy bardziej niż śmierci - mówi 28-letni Baha Sulieman, który mieszka w prowincji Deir al-Zour we wschodniej Syrii. Przekazał, że około miesiąca temu dwukrotnie wyruszył na zbieranie grzybów.

Syria boryka się ze skrajną biedą i bezrobociem, słabnącą walutą i inflacją. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych około 90 procent ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Ponad połowa populacji musi walczyć o zdobycie wystarczającej ilości pożywienia. Brakuje też paliwa, a niektórzy Syryjczycy uciekają się do palenia śmieci i plastiku, aby się ogrzać lub gotować.

Siły prorządowe wykorzystują sytuację

Mimo przypisywania ataków na łowców trufli bojownikom z IS nie przyznali się oni do żadnego z tych działań. Mieszkańcy i analitycy twierdzą, że nie jest jasne, kto stoi za wszystkimi zbrodniami. W rozległym pustynnym regionie trwają bowiem starcia między kilkoma walczącymi stronami. Jedną z nich jest tak zwane Państwo Islamskie, które w 2014 roku zajęło duże obszary w Syrii i Iraku, narzucając swoje brutalne rządy prawie ośmiu milionom ludzi.

W marcu 2019 roku grupa została rozbita przez międzynarodową koalicję antydżihadystyczną kierowaną przez Stany Zjednoczone, ale szacuje się, że nadal liczy od 5 do 7 tysięcy członków i zwolenników w obu krajach, z czego mniej więcej połowa to bojownicy. Rozsiali się oni po terenach pustynnych. Od początku tego roku komórki IS nasiliły swoje ataki na tych obszarach.

Amerykańskie wojsko w Syrii. Wideo archiwalne
Amerykańskie wojsko w Syrii. Wideo archiwalneReuters Archive

Większość obszarów pustynnych kontroluje jednak rząd syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada i sojusznicze ugrupowania zbrojne, w tym wspierane przez Iran bojówki. Walczą oni z syryjską zbrojną opozycją.

Siły prorządowe wykorzystują desperację obywateli i zmuszają do zabierania ich ze sobą na poszukiwania w celu ochrony. Oferują również informacje o miejscach, w których zostały podłożone miny i żądają znacznej części zysków. Część poszukiwaczy uważa, że niektóre ataki są przeprowadzane przez te same siły, które oferują ochronę.

"Widziałem, że oni sami się boją"

Około miesiąca temu Baha Sulieman, szukający trufli we wschodniej Syrii, powiedział, że dołączył do grupy zbieraczy, której przywódca zorganizował ochronę z syryjskiej milicji - Sił Obrony Narodowej. Żołnierze byli uzbrojeni w karabiny automatyczne i kilka karabinów maszynowych. Mężczyzny to jednak nie uspokoiło. "Widziałem, że oni sami się boją, więc jak mają nas chronić?" - pytał.

Pod koniec dnia zbieracze musieli sprzedać cały swój zbiór handlarzowi trufli, który zapłacił połowę ceny rynkowej. Resztę przekazał milicji.

Wojna w Syrii ograbiła kraj i jego mieszkańców z wielu rzeczy, w tym z radości z tradycji zbierania trufli. Żal z tego powodu wyraził 33-letni Jassem Abu Baraa, członek lokalnej rady miejskiej w prowincji Deir al-Zour. Jak mówił, ze względu na wojnę wyprawy na biwaki stały się zbyt trudne i niebezpieczne. "Trudno będzie nam to kiedykolwiek odzyskać" - ocenił.

Autorka/Autor:akr/kab

Źródło: New York Times, BBC, PAP