Rzecznik Operacji Inherent Resolve płk Wayne Marotto poinformował w poniedziałek, że siły USA w Syrii stały się wieczorem celem ataku rakietowego. Podkreślił, że w zdarzeniu tym nikt nie odniósł obrażeń. Do ataku doszło dzień po amerykańskich nalotach na szyickie bojówki w Syrii i Iraku.
"O ok. 7.44 wieczorem czasu lokalnego, siły USA w Syrii zostały zaatakowane przez wiele rakiet. Nikt nie doznał żadnych obrażeń, trwa szacowanie szkód" - podał na Twitterze rzecznik Operacji Inherent Resolve płk. Wayne Marotto. Według CNN celem ataku była baza USA na polu naftowym al-Omar we wschodniej Syrii.
Jak zaznacza Reuters, ostrzału dokonały prawdopodobnie proirańskie milicje. Potwierdziły to anonimowe źródła agencji Reutera z miasta Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii potwierdziły, że ataku dokonały proirańskie milicje, które zaatakowały kontrolowane przez siły syryjskiej pozycji polna naftowe w Al-Omar, gdzie znajduje się baza USA, z mobilnych wyrzutni. Agencja uzyskała też potwierdzenie u amerykańskich źródeł wojskowych, że na bazę wojsk USA skierowano co najmniej pięć dronów z ładunkami wybuchowymi.
Amerykańskie "precyzyjne" ataki
Do ataku doszło dzień po tym, jak USA zbombardowały obiekty związane z proirańskimi milicjami po obu stronach granicy Syrii i Iraku. Miał być to odwet za ataki z użyciem dronów na amerykańskie instalacje w regionie. Przywódcy bojówek stwierdzili, że w bombardowaniu zginęło czterech członków ich sił i zapowiedzieli zemstę.
W poniedziałek rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki stwierdziła, że uderzenia były "precyzyjne" i miały na celu uniknięcie eskalacji konfliktu. Szef dyplomacji Antony Blinken oznajmił ponadto, że Waszyngton chciał w ten sposób wysłać "jasny i jednoznaczny" sygnał.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken oświadczył, że "ataki były nieodzowną, właściwą i przemyślaną akcją, która miała odstraszyć milicje przed dalszymi działaniami zbrojnymi i doprowadzić do deeskalacji". W amerykańskich atakach lotniczych miało zginąć co najmniej czterech przedstawicieli kadry dowódczej grupy Kataib Sajed al-Szuhada.
Źródło: PAP