Swiatłana Cichanouska po ponad roku ponownie spotkała się z dziennikarką "Faktów" TVN Anitą Werner. - Nie doceniliśmy okrucieństwa reżimu i jego sługusów. Zobaczyliśmy piekło - powiedziała, podsumowując to, co działo się przez ten rok. Zapytana o kryzys na granicy polsko-białoruskiej odpowiedziała: - To, co tutaj jest ważne to to, żeby nie było żadnej współpracy z reżimem. Łukaszenka szantażuje Polskę, szantażuje całą Unię Europejską. Nie można reagować na ten szantaż.
Gościem wtorkowego wydania "Faktów po Faktach" w TVN24 była liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska. Na początku rozmowy powrócono do poprzedniego spotkania z Anitą Werner, w formule online, które odbyło się 1 września 2020 roku. Co zmieniło się przez ten czas?
- Na Białorusi zmieniło się bardzo dużo. Pozytywnie i negatywnie oczywiście. We wrześniu, kiedy się spotkałyśmy, miały miejsce demonstracje na ulicach miast. Wtedy Białorusini wierzyli, że reżim, widzący determinację ludzi, zmieni zdanie i zrozumie, że ludzie nie chcą już żyć pod tym rządem, pod tym dyktatorem i że on rozpocznie przynajmniej dialog. Ale nie doceniliśmy okrucieństwa reżimu i jego sługusów. Zobaczyliśmy piekło - przyznała.
Podała, że od tamtego spotkania zatrzymano ponad 35 tysięcy osób. - W tej chwili tysiące osób jest w więzieniu, ponad 700 jest uznanych za więźniów politycznych, setki tysięcy ludzi musiało uciekać z kraju z powodu represji - wymieniła. Podkreśliła, że "przemoc trwa do dziś".
CZYTAJ WIĘCEJ: "Nie jesteśmy opozycją. Jesteśmy większością". Swiatłana Cichanouska gościem "Faktów po Faktach"
W rozmowie poruszono także temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Cichanouską zapytano, co jej zdaniem jest najważniejsze w zarządzaniu tego rodzaju kryzysem. - Przede wszystkim ważne jest to, żeby nie zapominać, kto jest winien wywołania tego kryzysu - odpowiedziała.
- Unia Europejska i inne kraje demokratyczne muszą być zjednoczone, aby rozwiązać kryzys migracyjny, ale też muszą zwracać więcej uwagi na rozwiązanie przyczyn tego kryzysu. A jest to reżim Łukaszenki. Budowa muru między naszymi krajami może powstrzymać napływ imigrantów, ale reżim wymyślił coś innego. Reżim będzie eskalować kryzys migracyjny, ważne jest więc, abyśmy pozbyli się przyczyn tego kryzysu. Ludzie, którzy celowo ściągani są na granicę, są ofiarami tego reżimu - mówiła.
Cichanouska powiedziała, że obserwuje debatę w polskim parlamencie na temat tego, jak traktować migrantów na granicy. Zauważyła też podział w tej sprawie. - Tego właśnie chce reżim Łukaszenki, bo przedtem była absolutna zgoda co do sytuacji na Białorusi, a teraz, kiedy ludzie zaczynają się kłócić na temat tej sytuacji, to nie jest normalne - tłumaczyła.
- To, co tutaj jest ważne to to, żeby nie było żadnej współpracy z reżimem. Łukaszenka szantażuje Polskę, szantażuje całą Unię Europejską. Nie można reagować na ten szantaż. Trzeba jasno pokazywać, że jesteście silni, zjednoczeni. To duże wyzwanie, ale poradzicie sobie - stwierdziła.
Pytana o sytuację migrantów, między innymi rodzin z dziećmi na granicy, a także o ocenę działań polskich władz wobec kryzysu migracyjnego, Cichanouska odparła, że jej zdaniem "polskie władze robią, co mogą".
- Z jednej strony, mamy tam ludzi, którzy są w złym stanie. Dzieciom, kobietom w ciąży wolno wejść. Wszystkich nie odsyłają. Każdą osobę, każdą historię rozpatruje się osobno. Z drugiej strony jestem pewna, że współpracujecie z irackim rządem, starając się zatrzymać te loty migrantów do Mińska. Wyjaśniacie tym ludziom, że to wszystko jest kłamstwo, że nie wejdą do Unii Europejskiej tak łatwo, jak im to obiecuje rząd białoruski - powiedziała.
Cichanouska wyraziła wiarę w to, że Polska wybrała "właściwą strategię". - Sądzę, że władze Polski są na tyle doświadczone, że robią, co mogą i wiedzą, że reakcją na ten szantaż nie może być wpuszczenie tych ludzi. To Łukaszenka odpowiada za to, że ci ludzie mają taki, a nie inny los - oceniła.
Co musiałoby się stać, żeby Alaksandr Łukaszenka zaprzestał swoich działań? - Wyłącznie zjednoczona, silna pozycja względem reżimu. Mówimy tu o izolacji politycznej, mówimy tu o sankcjach wobec spółek Skarbu Państwa, które są poplecznikami Łukaszenki - wymieniła. - Musimy traktować w odpowiedni sposób przyczynę tego problemu - zaznaczyła.
- Unia Europejska, Stany Zjednoczone, inne kraje demokratyczne powinny przyjąć zasadniczą pozycję, pokazywać, że nie będziemy reagować na ten szantaż, że będziemy silniejsi niż ten, kto nas szantażuje. Kiedy zaczniecie rozmawiać z reżimem, to pokażecie słabość. Jestem pewna, że władze Polski to rozumieją i całe społeczeństwo europejskie to rozumie. Wiem, że ważne jest to, żeby ten kryzys zakończyć, ale najwyższa pora, aby naprawdę wykazać się odwagą - podsumowała.
"Nie mówię tylko o Białorusi, chodzi o godność demokracji"
Podczas rozmowy padło także pytanie o współpracowników Cichanouskiej, którzy zostali aresztowani na Białorusi lub musieli uciec z kraju.
- To mnie osobiście bardzo boli, kiedy patrzę na tych wszystkich ludzi, którzy mają złamane życie, los zniszczony z powodu tego, że jeden człowiek nie jest w stanie oddać władzy. Większość z tych ludzi wierzy w to, co robią, nie żałują tego, co zrobili, bo walczymy tu o przyszłość. Ci ludzie poświęcili swoją wolność, swoje życie, aby dać nam szansę na dalszą walkę.
Podkreśliła tu, że "naszym zadaniem jest zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby ich wszystkich uwolnić". - Dlatego właśnie mobilizujemy ludzi w kraju, mobilizujemy tych, którzy mieszkają zagranicą, mobilizujemy też społeczność międzynarodową - wymieniała liderka białoruskiej opozycji. - Nie mówię tylko o Białorusi, chodzi o godność demokracji. Musimy być zjednoczeni w naszej polityce i krok po kroku osiągniemy ten cel - mówiła.
Oceniła, że aktualnie "ludzie rozumieją, że nawet jeśli nigdy się nie wzięło udziału w demonstracji, nawet jeśli się nigdy słowa złego nie powiedziało przeciwko reżimowi, to i tak można paść ofiarą przemocy". - Coraz więcej ludzi angażuje się w ruch oporu. Może nawet podświadomie, tylko przez to, że powiedzą coś na temat tego, kto ostatnio zginął - oceniła.
- Z jednej strony reżim eskaluje represje, ponieważ nie ma innych instrumentów. Chce pokazać, że sytuacja jest stabilna, ale jej nie kontroluje. Z drugiej strony coraz więcej krewnych uwięzionych nie chce się poddać. Oni nie odpuszczą, bo ich ukochani siedzą za kratami i to będzie wywoływać ciągły kryzys, ferment i walkę na Białorusi - opisała. - To trzeba rozwiązać pokojowo - postulowała.
Czy dzieci pytają o jej uwięzionego męża? "Wyjaśniłam im, że tata jest bohaterem"
Wśród uwięzionych na Białorusi jest Siarhiej Cichanouski. Wolności pozbawiono go 29 maja 2020 roku, kiedy ubiegał się o urząd prezydenta Białorusi.
- Jest w trakcie tak zwanego procesu za zamkniętymi drzwiami w więzieniu, a nie w sądzie. Nie wiemy, jakie są szczegóły. Prawnik nie może nic powiedzieć - opisała jego losy Cichanouska. Wyraziła przy tym przekonanie, że jej mąż broni się. - Jest to człowiek bardzo charyzmatyczny, doskonale wie, że jest niewinny i jestem przekonana, że mówi wszystko, co tylko sądzi na temat sędziów, prokuratorów i zachowuje swoją godność - powiedziała.
Pytana, czy ich dzieci są dociekliwe co do losów taty, odparła: - Pytają, kiedy tata wróci do domu.
- Powtarzam im, że mama robi wszystko, co może i żeby pokazać mu, jak go kochacie, powinnyście pisać do niego listy. Piszą do niego co tydzień. Wyjaśniłam im, że ich tata jest bohaterem, że w tej chwili cierpi z powodu jednego człowieka. Moim zadaniem jest to, żeby przypominać im o nim codziennie - wspomniała.
"Łukaszenka nie ma za co przepraszać? Może tak uważa"
Swiatłana Cichanouska została zapytana również o niedawno opublikowany wywiad Łukaszenki dla amerykańskiej stacji CNN. Białoruski dyktator mówił w nim między innymi, że "rozmowy o wejściu Białorusi w skład Rosji to absolutna głupota", a także, że "nieprawdą są informacje polskiego rządu na temat migrantów".
CZYTAJ WIĘCEJ: Łukaszenka w CNN: my nie wprowadziliśmy stanu wyjątkowego jak Polacy, jesteśmy gotowi
- Nie rozumiem znaczenia tego wywiadu. Amerykański dziennikarz dał mu trybunę, żeby wypowiadał z niej swoje kłamstwa. Część ludzi zobaczyła jego prawdziwą twarz, kiedy obwiniał Unię Europejską, Stany Zjednoczone o ten kryzys na Białorusi. To jest jego legitymizacja - skomentowała.
Tłumaczyła przy tym, że "naszym zadaniem jest to, żeby było go w mediach jak najmniej". - Łukaszenka nie ma za co przepraszać? Może tak uważa. Może jest na tyle okrutny, na tyle samolubny, że nie rozumie, co zrobił. Nie wiem, wolałbym tego nie komentować - przyznała.
Cichanouska: największym sukcesem będzie zorganizowanie wyborów
Cichanouska pytana, czy wyobraża sobie rozmowy Łukaszanki z zainicjowaną przez nią Radą Koordynacyjną wyraziła przekonanie, że "kryzys należy rozwiązać poprzez negocjacje". - Widzę OBWE (Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie - red.) jako najlepszą platformę do negocjacji i przedstawiciele Rady Koordynacyjnej mogliby zasiadać przy stole razem z innymi krajami. To jest jedyny sposób wyjścia z białoruskiego kryzysu. Jestem pewna, że do tego musi dojść - tłumaczyła.
Jaki swój sukces uważa za największy? - Nie powiedziałabym tutaj o sukcesie - odpowiedziała po chwili namysłu.
- Myślę, że największym sukcesem będzie zorganizowanie wyborów. Uważam, że to, przez co przeszliśmy, jest sukcesem Białorusinów, którzy udowodnili, że są gotowi na zmiany, że nie są milczącymi niewolnikami. To też było sukcesem krajów demokratycznych, które udowodniły, że potrafią się zjednoczyć, że silne decyzje mogą być podejmowane szybko i dynamicznie, że są na tyle odważne, żeby narzucić sankcje w krótkim czasie, że gotowe są iść ramię w ramię z Białorusinami cały rok - mówiła.
Podkreślała tu, że "ludzie są zmęczeni, kraje są zmęczone". - Ale jestem przekonana, że kraje demokratyczne będą stały ramię w ramię z Białorusinami do naszego zwycięstwa, że nie odpuszczą, bo Białorusini nie mają się gdzie cofnąć. Jestem przekonana, że kraje europejskie też są przekonane, że nie mogą się cofnąć - zapewniała.
Pokojowa Nagroda Nobla dla Cichanouskiej? "Białorusini zasługują na tę nagrodę"
Przed nami ogłoszenie laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Wśród faworytów do wygranej wymieniana jest właśnie Cichanouska. W rozmowie przekazała, że słyszała o tym. - Jestem przekonana, że Białorusini zasługują na tę nagrodę, bo to nie będzie dla mnie. To byłoby dla Białorusinów i mam nadzieję, że ludzie na Białorusi tę nagrodę dostaną, ale nawet bez tej nagrody, Białorusini udowodnili, że są odważni, silni i ściągnęliśmy uwagę całego świata na nasz kraj i nadal będziemy to robić - skomentowała.
- Nadzieję mam - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24