Strzały i zamachowcy-samobójcy na lotnisku. Talibowie zaatakowali w sercu Kabulu


Afgańscy talibowie zaatakowali przed świtem główne międzynarodowe lotnisko w Kabulu. Z terenu, na którym usytuowane są również bazy zagranicznych kontyngentów, słychać było ostrą kanonadę i odgłosy eksplozji. Według afgańskiej policji zginęło siedmiu napastników.

Atak zaczął się ok. godz. 4.30 czasu lokalnego (ok. godz. 1 czasu polskiego). Napastnicy zdecydowali się zaatakować - jak mówi afgańska policja - wojskową część lotniska, na zachód od terminalu cywilnego.

- Napastnicy weszli do budowanej konstrukcji i walczą z siłami bezpieczeństwa - powiedział rzecznik policji Haszmatullach Stanekazi. - Wszystkie drogi są odcięte - dodał. Odcięte od reszty miasta zostały także ambasady w strefie dyplomatycznej w afgańskiej stolicy.

Według policji, w ataku brali udział też zamachowcy-samobójcy - co najmniej dwóch wysadziło się w powietrze. Policjanci mieli też zniszczyć wyładowaną materiałami wybuchowymi furgonetkę.

Do ataku przyznali się talibowie. Zaatakowali w ramach, jak to określili w oświadczeniu, "wiosennej ofensywy". Rebelianci twierdzą, że "wróg poniósł wielkie straty", ale potwierdzenia tych słów nie ma.

Śmiały atak

Ataki, taki jak ten na kabulskie lotnisko, są stosunkowo rzadkie. Zazwyczaj afgańscy rebeliansci wybierają mniej strzeżone i obsadzone przez armię cele.

Przedarcie się rebeliantów na tak ważny i strzeżony teren stawia jednak pytanie, czy Afgańczycy po ewakuacji większości sił bojowych zachodniej koalicji w 2014 roku, sami dadzą sobie radę z talibami.

Autor: mtom/k / Źródło: Reuters

Tagi:
Raporty: