- Czyj to port? Nasz port! - z między innymi takimi okrzykami tłum zwolenników ruchu "Occupy Wall Street" próbuje zablokować duże porty w Oakland i Long Beach. Po wyrzuceniu obozowisk demonstrantów z centrów większości amerykańskich miast protestujący starają się w inny sposób dać o sobie znać. Teraz ich celem jest sparaliżowanie portów na całym zachodnim wybrzeżu USA.
Demonstranci organizują się w internecie pod hasłem "Occupy ports". Organizatorzy starają się rozwinąć akcję na skalę ogólnokrajową, tak aby zablokować porty na całym wybrzeżu USA. Póki co ich działania ograniczają się do portu w Oakland w Kalifonii i Portland w Oregonie.
Cel: kryminalny system skoncentrowanego kapitału
Kilkuset demonstrantów ruszyło do akcji w poniedziałek przed świtem. Starali się dostać na teren portów, aby zatrzymać ich pracę. Ich zdaniem ma to "sparaliżować ekonomiczną maszynę, dzięki której bogacą się ci nabogatsi i korporacje". Policja starała się nie dopuścić do wejścia protestujących na teren portów.
Akcja funkcjonariuszy nie była jednak do końca skuteczna. Rzecznik portu w Portland stwierdził, że demonstranci częściowo sparaliżowali jego działania. W Oakland natomiast "mają miejsce utrudnienia, wynikające z zablokowania bram wjazdowych". Protestujący zapowiadają, że ich akcja będzie trwać co najmniej 24 godziny.
- Okupujemy porty, aby zwrócić uwagę i oprotestować kryminalny system skoncentrowanego kapitału, który opiera się o światowy wyzysk klasy pracującej - brzmi część uzasadnienia zamieszczonego na stronie organizatorów protestu. Aktywiści zapowiadają, że będą nękać szczególnie porty firmy SSA Marine, w której ich zdaniem duże udziały ma korporacja Goldman Sachs, czyli "uosobienie korporacyjnej chciwości".
Źródło: CNN