Kandydatura Radosława Sikorskiego w kontekście obsady stanowiska szefa dyplomacji UE pojawia się najczęściej w zakulisowych rozmowach unijnych polityków - relacjonuje Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 w Brukseli. W środę o kandydaturze Sikorskiego mówił premier Donald Tusk.
- Radosław Sikorski wydaje się najbardziej naturalnym kandydatem wtedy, kiedy będziemy rozmawiali o polityce zagranicznej, czyli także o ewentualnej obsadzie (...) tego ministerstwa spraw zagranicznych - powiedział premier Donald Tusk. Stwierdził, że Polska będzie lobbować za obsadą kilku kluczowych - z naszego punktu widzenia - stanowisk w UE Polakami.
Jako pretendentów do wysokich unijnych stanowisk wymienia się m.in. Radosława Sikorskiego, Jacka Rostowskiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego, Jerzego Buzka czy Janusza Lewandowskiego.
"Misterna konstrukcja"
Sokołowski w relacji dla TVN24 powiedział, że obsada unijnych stanowisk to "misterna konstrukcja" i politycy dopiero zaczynają rozmawiać o ewentualnych kandydaturach. - Stanowiska muszą być zrównoważone. Niemcy nie mogą dostać zbyt małego i słabego, kraje Południa, Północy, nowej i starej Europy także. To wszystko trzeba dobrze poukładać - powiedział reporter.
Właśnie dlatego - jego zdaniem - polscy politycy nie chcą mówić wprost o stanowiskach ani o przymierzanych do nich kandydatach.
W kuluarach coraz większe zainteresowanie widać osobą Sikorskiego, którego wymienia się jako możliwego następcę szefowej unijnej dyplomacji Brytyjki Catherine Ashton. Na jego korzyść przemawia także fakt, że przewodzi szefom dyplomacji krajów należących do Europejskiej Partii Ludowej.
- Jest to kandydatura bardzo silna, ale może zbyt silna - powiedział Sokołowski, dodając, że Sikorski oprócz zwolenników, ma także silną opozycję. Wielu nie akceptuje twardego stanowiska Sikorskiego i Polski wobec Rosji.
Autor: pk//gak/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Spraw Zagranicznych