Po 43 latach więzienia sąd uchylił jej wyrok. Prawdziwym sprawcą zbrodni mógł być policjant

Źródło:
ABC News, NBC News, Washington Post, tvn24.pl
Daniel Saldana uniewinniony po 33 latach od niesłusznego skazania
Daniel Saldana uniewinniony po 33 latach od niesłusznego skazaniaLos Angeles County District Attorney’s Office.
wideo 2/2
Daniel Saldana uniewinniony po 33 latach od niesłusznego skazaniaLos Angeles County District Attorney’s Office.

Wyrok Sandry Hemme, 64-latki skazanej w latach 80. na karę dożywotniego więzienia, został uchylony w ubiegły piątek. W ocenie sądu obrońcy kobiety przedstawili wystarczające dowody na jej niewinność i brak zaangażowania w morderstwo Patricii Jeschke, do którego ponad 40 lat temu Amerykanka sama się przyznała. Wyjście kobiety na wolność nie jest jeszcze jednak przesądzone. Prokuratura zamierza bowiem skierować sprawę do sądu apelacyjnego.  

W piątek sąd hrabstwa Livingston w Missouri zadecydował o uchyleniu wyroku Sandry Hemme. Amerykanka została skazana na dożywocie po tym, jak przyznała się do morderstwa 31-letniej Patricii Jeschke. Jej obecni obrońcy z Innocence Project - organizacji non-profit, której celem jest uniewinnianie osób niesłusznie skazanych - przekonują, że kobieta złożyła obciążające ją zeznania ze względu na problemy psychiczne i naciski funkcjonariuszy, a odpowiedzialnym za zabójstwo jest nieżyjący już policjant Michael Holman - podaje ABC News.

Zdaniem sądu hrabstwa Livingston obrońcy Sandry Hemme przedstawili wystarczające dowody na jej niewinność i kobieta powinna zostać uwolniona. Odmiennego zdania jest prokurator generalny stanu Missouri Andrew Bailey. Ten we wtorek wniósł do sądu o wstrzymanie zwolnienia osadzonej. Zapowiedział też skierowanie jej sprawy do sądu apelacyjnego - informuje NBC News.

Innocence Project przekonuje, że "jedynym dowodem, który kiedykolwiek połączył panią Hemme z przestępstwem, były jej własne, niewiarygodne i fałszywe zeznania". "Żaden świadek nie powiązał pani Hemme z morderstwem, ofiarą ani miejscem zbrodni. (Sandra Hemme) nie miała motywu, by skrzywdzić panią Jeschke. Nie było też żadnych dowodów na to, że ta dwójka kiedykolwiek się spotkała. Żadne dowody fizyczne ani sądowe nie powiązały pani Hemme z zabójstwem" - pisze. Zaangażowany od początku w sprawę sędzia Larry Harman ocenił, że "system zawiódł ją przy każdej okazji".

Morderstwo Patricii Jeschke

Patricia Jeschke została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu w miejscowości Saint Joseph w stanie Missouri 13 listopada 1980 roku. Okoliczności zbrodni były szczególnie brutalne, z uwagi na co sprawa w krótkim czasie trafiła na nagłówki gazet. Funkcjonariusze pracowali po 12 godzin dziennie, by jak najszybciej ją rozwiązać. Nie natknęli się na żaden trop łączący Sandrę Hemme z zabójstwem - informuje ABC News.

ZOBACZ TEŻ: Skazany za porwanie i gwałt. Po 28 latach więzienia okazało się, że jest niewinny

Zgodnie z relacją portalu w kręgu podejrzanych kobieta znalazła się po około dwóch tygodniach, kiedy to zjawiła się w domu opiekującej się nią w przeszłości pielęgniarki uzbrojona w nóż. Jako że odmawiała opuszczenia posiadłości, właścicielka nieruchomości wezwała na miejsce policję. Ta znalazła Hemme zamkniętą w jednej z szaf na ubrania. Funkcjonariusze odkryli wówczas, że kobieta leczyła się w przeszłości psychiatrycznie - relacjonuje ABC News. "Washington Post" precyzuje, że Hemme zmagała się z halucynacjami słuchowymi, derealizacją (poczucie oddzielenia i obcości wobec siebie, własnego ciała i/lub otoczenia - red.) oraz z uzależnieniem od narkotyków.

Z uwagi na powyższe trudności Amerykanka była wielokrotnie hospitalizowana. Po raz ostatni przed zatrzymaniem szpital opuściła w przeddzień odnalezienia zwłok Patricii Jeschke - dodaje "Washington Post". ABC News zaznacza, że powyższa zbieżność dat wzbudziła czujność śledczych, z uwagi na co postanowili oni przesłuchać Hemme.

Sandra Hemme powiązana z zabójstwem Jeschke

W trakcie składania zeznań kobieta miała być pod wpływem leków przeciwpsychotycznych, które wywołały u niej mimowolne skurcze mięśni. Skarżyła się, że jej oczy "przewracają się do tyłu", a policjanci określili jej stan jako "zdezorientowany" - podaje ABC News, powołując się na ustalenia Innocence Project. Zgodnie z przedstawioną przez organizację wersją wydarzeń relacja kobiety miała "dramatycznie" zmieniać się z każdym kolejnym przesłuchaniem. "Zmiany często obejmowały wyjaśnienia faktów, które policja dopiero co ustaliła" - opisują obrońcy Amerykanki.

Sędzia uchylił wyrok skazujący Sandry Hemme, prokurator chce apelacjiGettyImages / Tribune News Service

W końcowej fazie przesłuchań Hemme miała przyznać się do zamordowania Jeschke we współpracy z mężczyzną o imieniu Joseph Wabski. W chwili morderstwa Wabski przebywał jednak w oddalonym o ponad 100 kilometrów od Saint Joseph ośrodku leczenia alkoholizmu w Topece. Gdy Hemme dowiedziała się, że mężczyzna nie mógł uczestniczyć w zbrodni, przyznała się do jej samodzielnego popełnienia - podaje ABC News.

ZOBACZ TEŻ: 18 lat w celi śmierci za niewinność. Po blisko 40 latach od wyroku dostanie odszkodowanie

W sprawie zabójstwa Jeschke było więcej podejrzanych

Portal dodaje, że w tym samym czasie w kręgu podejrzanych znalazła się także inna osoba - Michael Holman, funkcjonariusz lokalnej policji. W połowie grudnia 1980 roku, miesiąc po zabójstwie Jeschke, mężczyzna został aresztowany w związku z fałszywym zgłoszeniem kradzieży swojego samochodu. Pojazd widziany był wcześniej w pobliżu miejsca odnalezienia zwłok Jeschke. Holman został też przyłapany na próbie użycia należącej do ofiary karty kredytowej, a jego alibi było niemożliwe do zweryfikowania. Dodatkowo, podczas przeszukania domu Amerykanina policja natrafiła na parę kolczyków, które zdaniem ojca Jeschke należały do zamordowanej.

Śledztwo w sprawie Holmana trwało jednak tylko kilka dni. Zostało nagle umorzone, a część ustalonych w jego toku szczegółów nie została przekazana ówczesnym prawnikom Hemme - podaje ABC News.

Sandra Hemme została skazana na dożywocie. Zdaniem obrońców niesłusznie

Portal opisuje też, że końcem grudnia 1980 roku Hemme napisała w jednym z przesłanych do rodziców listów, że "choć jest niewinna, (policja) chce kogoś wsadzić (do więzienia) i móc powiedzieć, że rozwiązała sprawę". ABC News cytuje też inne fragmenty korespondencji, z których wynika, że kobieta była "zmęczona" i uznała, że równie dobrze może przyznać się do popełnienia zbrodni.

To zrobiła wiosną kolejnego roku. Rzekomo obiecano jej, że w zamian za przyznanie się do winy nie zostanie skazana na karę śmierci. Skazanie nie obyło się jednak bez przeszkód. Początkowo sędzia odrzucił deklarację Hemme, argumentując, że nie podzieliła się ona wystarczającą ilością szczegółów na temat zbrodni, by można było uznać ją za winną. - Naprawdę nie wiedziałam, że to zrobiłam, aż do trzech dni później, kiedy opisano to w gazecie i wiadomościach - miała wówczas powiedzieć Hemme.

Adwokat miał wówczas zacząć przekonywać Hemme, że jej jedyną szansą na uniknięcie kary śmierci jest przekonanie sędziego do zaakceptowania jej przyznania się do winy. "Po przerwie i kilku wskazówkach kobieta dostarczyła więcej informacji" - podaje ABC News. Jej przyznanie się do winy zostało zaakceptowane przez sędziego. Później odrzucił je jednak sąd apelacyjny. Wyrok w sprawie Hemme wydano dopiero w 1985 roku. Zapadł on decyzją ławy przysięgłych. Ta według Innocence Project miała nie być świadoma okoliczności towarzyszących przesłuchaniom Hemme przez policję.

ZOBACZ TEŻ: Był nastolatkiem, skazano go za gwałt. 36 lat czekał w więzieniu na badania DNA

Autorka/Autor:jdw//az

Źródło: ABC News, NBC News, Washington Post, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: GettyImages / Tribune News Service