Niewielki samolot rozbił się w niedzielę krótko po starcie w pobliżu miasta Umea na północy Szwecji. Zginęło dziewięć osób, które były na pokładzie - poinformowały lokalne władze. Przyczyna tragedii jest ustalana.
Samolot GippsAero GA8 Airvan wystartował około godziny 13.30 z lotniska Umea. Po godzinie 14.12, chwilę przed rozbiciem się, wysłał sygnał alarmowy.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że maszyna przeznaczona do wykonywania lotów spadochronowych rozbiła się u wybrzeży wyspy Storsandskar, w odległości około dwóch kilometrów na południe od lotniska.
Według specyfikacji technicznej samolot może pomieścić osiem osób, łącznie z pilotem.
Próbowali się ratować
Według mediów, samolotem lecieli miłośnicy skoków ze spadochronem, a cytowani przez prasę świadkowie twierdzą, że tuż przed katastrofą widzieli, jak część pasażerów próbowała wyskoczyć z samolotu.
Niestety, nikt nie przeżył. - Mogę potwierdzić, że zginęły wszystkie osoby, które znajdowały się w samolocie - przekazała rzeczniczka władz gminy Vasterbotten, Gabriella Bandling.
Lokalne służby medyczne potwierdziły, że rodziny zabitych zostały poinformowane o ich śmierci. - Współpracujemy z organizacjami pomocowymi, aby zapewnić (im) opiekę psychologiczną - zapewnił Conny Qvarfordt z lokalnych służb ratunkowych, cytowany przez szwedzką agencję TT.
Nie podano tożsamości ani narodowości ofiar.
Samolot nie posiadał czarnej skrzynki, dlatego przyczyny śledztwa będą badane na podstawie znajdujących się na pokładzie urządzeń mobilnych oraz zeznań świadków.
Autor: lukl, akw/adso / Źródło: tvn24.pl, PAP, The Local, Dagbladet