Według Bloomberga rosyjskie władze pracują nad nowelizacją przepisów dotyczących cywilnych rezerwistów, którzy podpisali umowy w sprawie odbywania regularnych szkoleń obronnych w czasie pokoju.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Roje dronów sterowanych przez AI. Wojna przyszłości
Złożony w czwartek w Dumie Państwowej projekt umożliwi ich wzywanie w ramach "specjalnych misji" na mocy dekretu prezydenckiego i wykorzystywanie do obrony "krytycznie ważnych" obiektów, w tym rafinerii ropy naftowej i innych obiektów energetycznych, połączeń transportowych i przedsiębiorstw przemysłowych - relacjonuje Bloomberg.
Resort obrony stara się złagodzić niepokój społeczny związany z tą decyzją. Rezerwiści nie będą poddawani "poborowi do służby wojskowej, wysłaniu do strefy specjalnej operacji wojskowej ani wyjazdom poza granice kraju" - powiedział w telewizji Władimir Cymlanski, wiceszef Głównego Zarządu Organizacyjno-Mobilizacyjnego Sztabu Generalnego Rosji.
Dane dotyczące liczby rezerwistów, których może dotknąć ta decyzja, nie są dostępne. Aleksiej Żurawliow z komitetu obrony w rosyjskiej Dumie przekazał w mediach, że liczba ta może sięgać 2 mln.
Drugie dno decyzji. Presja na Rosję
Bloomberg podkreślił, że taki krok potencjalnie pozwoli armii rosyjskiej na uwolnienie części żołnierzy od dotychczasowych obowiązków i wysłanie ich na Ukrainę. Tym samym Putin będzie mógł wysłać większe siły na front, nie ogłaszając poboru.
W ocenie Bloomberga pokazuje to, że armia rosyjska, która poniosła ogromne straty w ramach inwazji na Ukrainę, zmaga się z presją dotyczącą zasobów ludzkich.
Od początku sierpnia Ukraina, która nasiliła ataki na rosyjską infrastrukturę energetyczną, przeprowadziła co najmniej 30 uderzeń na rafinerie, a także na fabryki związane z produkcją obronną. Kijów próbuje w ten sposób osłabić machinę wojenną Kremla.
Autorka/Autor: asty/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters