Za krytykę polityki Putina wyrzekła się go rodzina, pobili koledzy. W końcu popełnił samobójstwo

Wład Kolesnikow był szykanowany i bity rferl.org

W Rosji popełnił samobójstwo proukraiński aktywista i bloger Wład Kolesnikow. Dziennikarka Radia Wolna Europa prowadziła z nim korespondencję na kilka tygodni przed śmiercią. Ostatnią wiadomość otrzymała 25 grudnia: "Jeśli nie będzie ze mną kontaktu w ciągu najbliższych 2-6 dni, możesz o mnie napisać. Przyjąłem śmiertelną dawkę. Przepraszam".

18-letni Wład Kolesnikow pochodził z obwodu samarskiego. W czerwcu przyszedł na zajęcia w technikum gastronomicznym w podmoskiewskim Podolsku w koszulce z flagą ukraińską i napisem "Zwrócić Krym!". Wywiesił też transparent z hasłami, potępiającymi wojnę w Donbasie.

Po tej akcji Wład został pobity przez kolegów z technikum. Na Facebooku starał się to bagatelizować. "Po prostu rozbita warga, zadrapania, kilka guzów na głowie i trzy krople krwi" – ironizował. Konsekwencje były jednak poważniejsze: do domu dziadka Kolesnikowa w Podolsku, gdzie mieszkał, zapukała policja. Wład został wyrzucony z technikum. Jego dziadek, były oficer KGB, wyrzucił go z domu. Kolesnikow był zmuszony wracać do ojczystego Żiguliowska w obwodzie samarskim. Dziadek zagroził, że "jeśli wnuk odważy się wrócić, złamie mu kark".

"Nawet w koszmarnym śnie"

"Na tym sprawa się nie zakończyła. Były kagebista nadal piętnował wnuka. W wywiadach dla rosyjskich bulwarówek oskarżał go o kontakty z Zachodem. Cytował osobiste wpisy z jego dziennika" – informowało Radio Wolna Europa.

Dziennikarka tej rozgłośni prowadziła z Kolesnikowym korespondencję na kilka tygodni przed jego śmiercią. "Nawet w koszmarnym śnie nie mógłbym sobie wyobrazić, że fragment materiału czy flaga (ukraińska – przyp. red.) może uruchomić taką machinę" – pisał do niej Wład.

Mężczyzna prowadził bloga na Facebooku i uczestniczył w protestach opozycji. Kiedy wezwano go do punktu poborowego, oświadczył, że nie chce służyć w wojsku rosyjskim i walczyć przeciwko swoim braciom.

"Szczęśliwego Bożego Narodzenia"

W Żyguliowsku szerzyły się słuchy, że jest homoseksualistą. Radio Wolna Europa informowało, że plotki te dolewały oliwy do ognia, a Wład był systematycznie atakowany i bity. Odwrócił się od niego także ojciec, który ostrzegł, że "nie chce mieć żadnych problemów".

Kolesnikow popełnił samobójstwo 25 grudnia. Połknął śmiertelną dawkę leków. Przed śmiercią życzył dziennikarce Radia Wolna Europa "szczęśliwego Bożego Narodzenia".

Po samobójstwie blogera rosyjski dziennikarz Ajder Mudżabajew zaapelował do władz w Kijowie, by nie dopuściły do powtórki tragedii i uprościły procedurę nadawania statusu uchodźcy dla opozycjonistów rosyjskich.

"W rzeczywistości samobójstwo Włada Kolesnikowa jest zwykłym rosyjskim morderstwem. Chłopca, który odważył się mieć inne poglądy niż większość jego rodaków, zabili ludzie, przekonani, że zło powinno zawsze zwyciężać dobro. Tym razem oni wszyscy rzeczywiście zwyciężyli, całą swoją Rosją. Nie będę obwiniał Putina, że otumanił wszystkich tych ludzi swoją propagandą telewizyjną, kłamstwem i kompleksami. Oni i bez niego byli tacy sami: okrutni, nikczemni i zakompleksieni. Będę obwiniać Putina, że pobłaża bestii i czyni z niej włodarza życia rosyjskiego. I że życie w Rosji jest uzależnione od nieludzi" – napisał publicysta Witalij Portnikow.

Autor: tas\mtom / Źródło: rferl.org, rbc.ua

Źródło zdjęcia głównego: rferl.org