"Wynik skłonności samobójczych" - taka jest zdaniem moskiewskiej prokuratury przyczyna zagadkowej śmierci znanego dziennikarza Iwana Safronowa. Jego koledzy z opiniotwórczego "Kommiersanta" uważają jednak, że Safronow zginął z własnej woli.
51-letni Safronow wypadł 2 marca wieczorem z okna bloku mieszkalnego na południowym wschodzie Moskwy. Dziennikarz mieszkał na III piętrze, jednak wypadł z okna klatki schodowej między IV i V piętrem. Nie wiadomo, w jakim celu tam wszedł. Przy otwartym oknie znaleziono jego kapelusz oraz torbę z mandarynkami, które kupił w drodze do domu.
Mimo tych zagadkowych okoliczności prokuratura uznała śmierć Safronowa za samobójstwo. Bliscy i koledzy dziennikarza w to nie wierzą. Mówią, że nie miał poważniejszych dolegliwości zdrowotnych - cierpiał jedynie na wrzody, nie miał też jakichkolwiek konfliktów w pracy lub domu - bardzo czekał na narodziny wnuczki i pomagał synowi przygotować się do egzaminów na studia.
Safronow pisał m.in. o broni "Kommiersant" sądzi, że śmierć Safronowa może mieć związek z tekstem o dostawach rosyjskiej broni na Bliski Wschód, nad którym pracował w ostatnich tygodniach przed śmiercią. Śledczy jednak nie sprawdzili tego tropu: - Z tego, co wiemy, prowadzący śledztwo nie przesłuchali żadnego urzędnika czy przemysłowca, z którymi kontaktował się Iwan - oświadczył zastępca redaktora naczelnego dziennika Ilja Buławinow.
Safronow miał opinię wybitnego znawcy sprzętu rakietowego i kosmicznego. W "Kommiersancie" zajmował się wojskiem, przemysłem zbrojeniowym i handlem bronią. Wykorzystywał w tym swoje doświadczenie i kontakty z armii. Wcześniej służył bowiem w wojskach kosmicznych, gdzie dosłużył się rangi pułkownika. Po swoich publikacjach był wielokrotnie wzywany do Federalnej Służby Bezpieczeństwa, która jednak nigdy nie wysunęła wobec niego oficjalnych oskarżeń o ujawnienie tajemnic państwowych.
Źródło: PAP