Prezydencki samolot w ogniu


Nie tylko polscy dygnitarze mają problemy ze sprzętem latającym. W ogniu stanął samolot prezydenta Tajwanu Ma Jing-cue.

W prezydenckim turbośmigłowym Fokkerze 50 zawiodło podwozie. Tuż po lądowaniu po krótkim locie w ogniu stanęły opony. Po kilku minutach, zanim udało się je ugasić, niemal całkowicie się stopiły.

Zniszczone zostały także hamulce samolotowego podwozia.

Prezydentowi ani nikomu z załogi i pasażerów nic się nie stało. - Wszystko w porządku. Byłem spokojny - tylko tyle na temat incydentu miał do powiedzenia dziennikarzom Ma.

Sprawdzić flotę

Nakazał jednak dowódcom wojskowego lotnictwa sprawdzenie rządowej floty. Prezydencki Fokker ostatni raz przechodził poważną naprawę we wrześniu 2007 r.

Wojskowi podejrzewają, że przyczyną awarii była prosta usterka mechaniczna.

Polski latający szmelc

Tajwańczycy nie wspominają jednak o wymianie samolotów. W Polsce mówi się o tym od lat, gdy kolejne awarię rządowych maszyn wprawiały naszych dygnitarzy w zażenowanie na zagranicznych lotniskach.

Usterki techniczne rządowej floty powietrznej zakłócały podróże prezydenta i premiera, m.in. podróż prezydenta Lecha Kaczyńskiego po Dalekim Wschodzie w 2008 roku.

Mimo to wymiana samolotów na nowe z każdym miesiącem jest przekładana. Oficjalnie z powodu zbyt wysokich kosztów operacji.

Źródło: Reuters