Jej rodzinę wymordowano, teraz sama uciekła. Dlaczego znienawidzono córkę "ojca narodu"

Źródło:
tvn24.pl, BBC, Al Dżazira

Premier Bangladeszu Sheikh Hasina Wazed była najdłużej demokratycznie rządzącą kobietą na świecie. Córka "ojca narodu" była kochana i nienawidzona, jej władza wydawała się jednak niezachwiana. Tymczasem ostatecznie pogrążyło ją jedno zdanie, po którym masowe protesty uliczne okazały się niemożliwe do zatrzymania.

Sheikh Hasina Wazed w poniedziałek na pokładzie śmigłowca salwowała się ucieczką z kraju, który powstał przeciwko niej. Nim ogłoszono jej dymisję, w trwających od tygodni gigantycznych protestach zginęło kilkaset osób. Kochana i nienawidzona, od dekad dominowała w lokalnej polityce, wygrywając kolejne wybory i przykładając się do sukcesu gospodarczego, którego doświadcza Bangladesz.

76-latka była też światową rekordzistką jako najdłużej stojąca na czele rządu kobieta w jakimkolwiek państwie demokratycznym - z przerwą rządziła ponad 20 lat. Niewiele zabrakło, by pobiła również wynoszący 16 lat i 16 dni rekord Angeli Merkel jako najdłużej nieprzerwanie rządząca premier.

Co więc sprawiło, że jej rządy upadły tak nagle? Choć przyczyny są złożone, to wiele wskazuje, że czarę goryczy przelało jedno zdanie wypowiedziane przez premier w połowie lipca.

Premier Bangladeszu Sheikh Hasina uciekła z krajuPAP/EPA - Monirul Alam

ZOBACZ TEŻ: Premier uciekła, protestujący wskazują "bankiera ubogich" na szefa rządu

Córka "ojca narodu"

Sheikh Hasina, nazywana też po mężu Hasiną Wazed, jest postacią nierozerwalnie związaną z powstaniem państwa Bangladesz. Jej ojciec, Sheikh Mujibur Rahman, był jednym z największych azjatyckich polityków XX wieku, który w 1971 roku doprowadził do odłączenia się Bengalu Wschodniego od Pakistanu i ogłoszenia przez niego niepodległości jako Bangladesz. Tak powstało jedno z najludniejszych azjatyckich państw - Bangladesz ma ponad 160 milionów mieszkańców - które w ostatnich latach zaczęło także odgrywać coraz większą rolę w globalnej gospodarce.

Sheikh Mujibur Rahman do historii przeszedł jako "ojciec narodu" bangladeskiego i jego pierwszy przywódca, jego rządy zakończone zostały jednak w dramatycznych okolicznościach. Grupa zbuntowanych wojskowych w 1975 roku wdarła się do jego domu i dokonała masakry całej rodziny, mordując nie tylko polityka, ale także jego żonę, brata, trzech synów oraz wielu innych członków rodziny. Z pogromu przypadkiem ocalały jedynie dwie jego córki - Hasina i Rehana, które w tym czasie akurat przebywały w Europie.

Tak zaczęła się polityczna kariera Sheikh Hasiny, która po latach banicji zdołała przejąć stworzoną przez ojca partię polityczną i na jej czele przejąć władzę w Bangladeszu w 1996 roku. Przejęcie przez nią władzy w pogrążonym w chaosie kraju wzbudziło ogromne nadzieje, a sama Hasina uznana została za ikonę, która przywraca demokrację. W ostatnich latach przypisywano jej również przyczynienie się do sukcesu gospodarczego, którego doświadcza Bangladesz. Szacuje się, że dzięki rozwojowi, zwłaszcza w sektorze tekstylnym, w ostatnich dwóch dekadach aż 25 milionów mieszkańców Bangladeszu wydostało się z ubóstwa.

Protestujący przed rezydencją premier Bangladeszu, 5 sierpnia 2024 r.PAP/EPA/STR

Dlaczego premier Bangladeszu musiała uciekać?

Jednak rządy Sheikh Hasiny nie zaprowadziły w kraju harmonii i spokoju, a postać ta zaczęła coraz bardziej dzielić społeczeństwo. Do ciążących na niej od lat oskarżeń o korupcję i nepotyzm z czasem doszły również zarzuty posiadania autorytarnych zapędów i niszczenia demokracji. Ostatnie wybory, w styczniu 2024 roku, Sheikh Hasina wygrała w kontrowersyjnych okolicznościach - wybory zostały zbojkotowane przez opozycję, a na ulice, na skutek kolejnych aktów przemocy, wyprowadzono wojsko. Coraz bardziej bezkarne były też policyjne oddziały szybkiego reagowania, które w związku z oskarżeniami o zabójstwa i tortury zostały objęte sankcjami USA.

W ten sposób w całym kraju narastało napięcie, podsycane przez pogarszającą się sytuację gospodarczą. Bangladesz mocno odczuł wzrost cen energii i dóbr importowanych po wybuchu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku. W 2023 roku zmuszony został do pożyczenia od Międzynarodowego Funduszu Walutowego 4,7 miliarda dolarów, zaś aby powstrzymać szalejącą inflację, konieczne były też zdecydowane cięcia wydatków oraz zaostrzenie polityki fiskalnej.

Palącym problemem stało się wreszcie wysokie bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych - najliczniejszej grupy społecznej w Bangladeszu. W tych okolicznościach w lipcu wybuchły masowe protesty studenckie, w których domagano się zniesienia kontrowersyjnego systemu kwotowego obowiązującego w rozdzielaniu stanowisk w administracji rządowej. W ramach tego systemu około 30 procent lukratywnych stanowisk zarezerwowanych jest dla potomków działaczy niepodległościowych, czyli dawnych stronników ojca Sheikh Hasiny.

Gdy protesty te zaczęły być siłą tłumione, przerodziły się w antyrządowe wystąpienia, w trakcie których domagano się ustąpienia premier z urzędu.

Demonstranci w Dhace, stolicy Bangladeszu, 5 sierpnia 2024 r.PAP/EPA/MONIRUL ALAM

Zdanie, które przelało czarę goryczy

Tego, że Sheikh Hasina rzeczywiście zostanie zmuszona do ustąpienia, prawie nikt się jednak nie spodziewał. Polityczka w ciągu swojego życia przetrwała nie tylko masakrę własnej rodziny, ale również wiele zamachów na swoje życie czy prób osadzenia w więzieniu. Nie były to też pierwsze duże protesty przeciwko jej rządom. Tym razem jednak 76-latka najwyraźniej nie doceniła skali społecznego niezadowolenia, które wyprowadziło ludzi na ulice. I zamiast obiecywać rozwiązanie problemów, zaczęła krytykować samych protestujących.

14 lipca na konferencji prasowej dziennikarze spytali ją, dlaczego nie godzi się na zniesienie kontrowersyjnego systemu kwotowego. - Jeśli to nie wnuki bojowników o wolność mają być faworyzowani, to kto? Wnuki "razakarów"? - odpowiedziała, używając słowa, które w Bangladeszu uważane jest za wyjątkowo obraźliwe. "Razakarami" nazywa się tam bowiem ludzi, którzy w 1971 roku przeciwstawiali się bangladeskiej niepodległości, kolaborując z wrogiem i dopuszczając haniebnych zbrodni. Tymczasem premier kraju nazwała właśnie tym określeniem studentów - kształcącą się młodzież, która będzie budować przyszłość kraju.

To jedno zdanie okazało się kroplą, która przelała czarę goryczy. Protestujący wpadli we wściekłość, a wraz z nasileniem się demonstracji zaostrzyła się brutalność służb. Już 16 lipca zginęli pierwsi protestujący, a przez kolejne cztery dni zginęło ich ponad 200 - niemal wyłącznie młodych ludzi. Premier mimo to, zamiast potępić rozlew krwi i zatrzymać spiralę przemocy, w mediach głównie ubolewała nad zniszczonym w czasie protestów mieniem publicznym.

Tak Sheikh Hasina ostatecznie pogrążyła się w oczach rodaków, a jej wieloletnie rządy gwałtownie się załamały. Symbolem końca kariery córki "ojca narodu" będą teraz tłumy młodych ludzi, kręcących smartfonami nagrania w opuszczonym przez premier kompleksie rządowym. Jak szybko uda się opanować chaos w Bangladeszu, nie wiadomo. Wiadomo za to, że niechęć do byłej już premier stała się tak wielka, że w kraju obalać zaczęto nawet pomniki "ojca narodu" Sheikha Mujibura Rahmana.

ZOBACZ TEŻ: 47 skazanych za atak na konwój z obecną premier Bangladeszu

Autorka/Autor:

Źródło: tvn24.pl, BBC, Al Dżazira

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA - Monirul Alam