Najdłużej rządząca kobieta znów wygrywa. Wybory w cieniu bojkotu, podpaleń i przemocy

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

Premier Bangladeszu Sheikh Hasina wygrała wybory parlamentarne i pozostanie u władzy na czwartą z rzędu kadencję - poinformowała lokalna komisja wyborcza. Wybory zostały jednak zbojkotowane przez główną partię opozycyjną, doszło również do aktów przemocy, m.in. podpaleń siedzib komisji wyborczych.

Bangladeska komisja wyborcza poinformowała w poniedziałek, że kierowana przez Sheikh Hasinę partia Liga Awami zdobyła większość bezwzględną w wyborach, które odbyły się w niedzielę. Według wstępnych, nieoficjalnych wyników, zdobyła 167 z 227 miejsc w parlamencie, wciąż trwa jednak liczenie głosów. 49 głosów zdobyli kandydaci niezależni, którzy - według opozycji - w większości także są powiązani z Ligą Awami.

Sama premier otrzymała w swoim rodzinnym mieście Gopalganj niespełna 250 tys. głosów. Tym samym 76-letnia Sheikh Hasina pozostanie na czele rządu Bangladeszu na czwartą z rzędu kadencję, a w sumie swoją piątą kadencję na tym stanowisku. Tymczasem premier Bangladeszu już wcześniej stała się światową rekordzistką jako najdłużej stojąca na czele rządu kobieta w jakimkolwiek państwie demokratycznym - z przerwą rządzi ona już ponad 20 lat. Jeżeli pozostanie na swoim stanowisku, w przyszłym roku pobije również wynoszący 16 lat i 16 dni rekord Angeli Merkel jako najdłużej nieprzerwanie rządząca premier.

ZOBACZ TEŻ: 47 skazanych za atak na konwój z obecną premier Bangladeszu

Zbojkotowane wybory

Wybory w Bangladeszu były pierwszymi ważnymi azjatyckimi wyborami zaplanowanymi na ten rok, nie odbyły się jednak bez kontrowersji. Wybory zostały zbojkotowane przez główną partię opozycyjną, Nacjonalistyczną Partię Bangladeszu (BNP), po tym, jak Hasina odrzuciła ich żądania swojej rezygnacji i zmiany komisji przeprowadzającej wybory parlamentarne. Wyjątkowo niska była w rezultacie frekwencja, wynosząca zaledwie ok. 40 proc., w porównaniu do ponad 80 proc. w poprzednich wyborach w 2018 roku.

Głosowanie zakłóciły również liczne protesty i przypadki przemocy. Co najmniej kilka komisji wyborczych zostało podpalonych, a cztery osoby zmarły w pożarze pociągu, który prawdopodobnie także został podpalony. W mediach społecznościowych w ostatnich dniach pojawiały się z kolei zdjęcia i nagrania mające przedstawiać bangladeskie wojsko, które w niektórych regionach wyprowadzono przed wyborami na ulice, aby zaprowadzić spokój. "Hasina rozmieściła armię, by przeprowadzić wybory w Bangladeszu - zapomniała, że w 1975 roku to samo wojsko zamordowało jej ojca i niemal całą rodzinę" - skomentował jedno z takich nagrań prof. Ashok Swain z Uniwersytetu w Uppsali.

W 1975 roku doszło w Bangladeszu do wojskowego zamachu stanu, w którym zginął uważany za ojca narodu pierwszy prezydent Bangladeszu - Sheikh Mujibur Rahman, jego żona i wszyscy synowie. Sheikh Hasina wraz z siostrą przeżyły wówczas, ponieważ były akurat na wycieczce w Europie.

Wybory w Bangladeszu

Nie tylko opozycja, ale także organizacje broniące praw człowieka ostrzegają, że Bangladesz zmierza w stronę autorytaryzmu, a Sheikh Hasina i jej partia chcą ustanowić rządy jednej partii. Pojawiły się niepotwierdzone doniesienia o tysiącach zatrzymanych działaczy opozycji. Obserwatorzy zwracają również uwagę na rosnącą przemoc na tle politycznym w kraju.

Jednocześnie Bangladesz mierzy się z coraz poważniejszymi problemami gospodarczymi. Cieszący się wcześniej szybkim wzrostem gospodarczym kraj mocno odczuł wzrost cen energii i dóbr importowanych po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. W 2023 roku Bangladesz zmuszony był do pożyczenia od Międzynarodowego Funduszu Walutowego 4,7 mld dolarów, zaś aby powstrzymać szalejącą inflację, konieczne są zdecydowane cięcia wydatków oraz zaostrzenie polityki fiskalnej.

ZOBACZ TEŻ: Pożar w obozie dla uchodźców w Bangladeszu. 12 tysięcy osób straciło dach nad głową

Autorka/Autor:mm

Źródło: Reuters, tvn24.pl