"Na tle rozejmu w Donbasie w Rosji powstają nowe oddziały najemników. Takich, którzy jadą walczyć nie za 'ruski mir', a z bojownikami Państwa Islamskiego" - pisze rosyjski "Kommiersant". Dziennik dotarł do rebelianta, który do niedawna walczył z armią ukraińską w Donbasie. Teraz chce zwalczać islamistów.
"Kommiersant" pisze o 12 ochotnikach w Rosji, którzy oczekują na wydanie paszportów zagranicznych przed wyjazdem do Syrii.
"Do Syrii wyjadą ci, którzy przeszli przez wojny czeczeńskie i konflikty lokalne. Kolejnych kilkadziesiąt osób ma odlecieć do tego kraju w październiku" - ujawnia gazeta.
"Kommiersant" dotarł do człowieka, który zajmuje się wysyłaniem ochotników, chcących walczyć z islamistami i wspierać reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.
"Zrozumiałem, że nie ma o co walczyć"
Rozmówca gazety przedstawił się jako Bondo Dorowskich. Powiedział, że pochodzi z Duszanbe w Tadżykistanie. W kraju prowadził biznes paliwowy. Później wyjechał do Moskwy, gdzie pracował w firmie budowlanej.
"Czegoś mi jednak ciągle brakowało. W marcu 2014 r. postanowiłem wyjechać do Donbasu. Szybko jednak zrozumiałem, ze walczyć w tym miejscu nie ma o co" - cytuje rozmówcę "Kommiersant".
Po roku walki w szeregach rebeliantów na wschodzie Ukrainy, Dorowskich postanowił wrócić do Duszanbe. Jak twierdzi, "życie w cywilu przestało mu odpowiadać, dlatego postanowił wyjechać do Syrii i walczyć z przeciwnikami Baszara el-Asada".
W szeregach peszmergów
Chętnych do walk z islamistami okazało się więcej. Dorowskich szybko znalazł sojuszników. Twierdzi, że 20 ochotników jest gotowych do wyjazdu do Syrii, kolejnych 12 znajduje się obecnie na wschodzie Iraku, w mieście Sulajmanijja.
"Są to byli żołnierze. Niektórzy z nich zarabiają pieniądze uczestnicząc w różnych lokalnych konfliktach" - wyjaśnia. Powiedział, że rosyjski oddział w Iraku próbuje dołączyć do peszmergów, oddziałów kurdyjskich, walczących z bojownikami Państwa Islamskiego.
Władze Rosji szacują, że w szeregach Państwa Islamskiego walczy ok. 2 tys. Rosjan. Liczba osób, które chcą zwalczać islamistów może być jednak mniejsza.
"Jest drogo, a logistyka jest skomplikowana. Nie bardzo wiadomo, z kim się skontaktować, aby można było przyłączyć się do szeregów wojskowych. Idealnym rozwiązaniem byłoby walczyć w szeregach Baszara el-Asada, jednak nasze prośby i pytania zostały zignorowane przez syryjskich urzędników" - mówi Dorowskich.
"Za co umierać na Bliskim Wschodzie?"
W rozmowie z "Kommiersantem" politolog i główny badacz Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Georgij Mirski twierdzi, że Rosjanie nie będą masowo wyjeżdżać do Syrii.
- Sytuacja z Ukrainą była inna. Ochotnicy jeździli tam z myślą, że naziści w Donbasie zabijają Rosjan, że walczą o ziemię rosyjską. Za co mieliby umierać na Bliskim Wschodzie? Mieliby pomagać Arabom zabijać się nawzajem? - mówił Mirski. Prognozował, że liczba rosyjskich uczestników operacji wojskowych w Syrii sięgnie kilkadziesiąt osób.
Autor: tas//gak / Źródło: Kommiersant
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru