- Rząd Izraela w piątek w nocy wydał zgodę na przyjęcie decyzji o podpisaniu porozumienia pokojowego z Hamasem.
- Zdaniem prof. Przemysława Osiewicza, nie można być pewnym, czy założenia planu pokojowego zostaną ostatecznie zrealizowane.
- - Izrael przegrał pokój i to przegrał na dekady - wskazał ekspert.
W nocy ze środy na czwartek kancelaria premiera Benjamina Netanjahu poinformowała, że izraelscy negocjatorzy podczas negocjacji w Egipcie podpisali zgodę na pierwszy etap planu pokojowego przygotowanego przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Decyzja musiała zostać jeszcze zatwierdzona przez izraelski rząd. Ministrowie wydali zgodę na jej przyjęcie w piątek w nocy, po wielogodzinnym posiedzeniu, które poprzedziły obrady gabinetu bezpieczeństwa.
Pierwsza faza przygotowanego przez Trumpa porozumienia zakłada zawieszenie walk, wymianę izraelskich zakładników na palestyńskich więźniów, częściowe wycofanie się izraelskich wojsk i zwiększenie napływu pomocy humanitarnej.
Prof. Przemysław Osiewicz, ekspert od spraw Bliskiego Wschodu mówił na antenie TVN24 o sytuacji na Bliskim Wschodzie i o tym, czy dojdzie tam do przełomu.
"Ja bym się jeszcze przesadnie nie cieszył"
Pytany o to, czy jest przekonany, że rzeczywiście dojdzie do uwolnienia zakładników i częściowego wycofania izraelskich wojsk, odparł, że "w przypadku konfliktów bliskowschodnich, a zwłaszcza tego konfliktu nigdy niczego nie można być pewnym". Jego zdaniem najbardziej prawdopodobna jest wymiana zakładników.
Ekspert zauważył, że w sprawie porozumienia "jest różnica zdań i to dosyć istotna, dotycząca tego, co oznacza wycofanie sił izraelskich". - Dla Hamasu to wycofanie oznacza, że siły IDF (Siły Obronne Izraela) mają opuścić w ogóle Strefę Gazy, natomiast dla strony izraelskiej wcale to nie jest takie oczywiste, bo mówi się o strefach kontroli i stopniowym wycofywaniu - tłumaczył.
- Ja bym jeszcze się przesadnie nie cieszył. Na pewno jesteśmy bliżej pokoju i spokoju w Strefie Gazy niż kiedykolwiek wcześniej w ciągu ostatnich dwóch lat, ale naprawdę nie jest to jeszcze sytuacja w stu procentach pewna - mówił prof. Osiewicz.
"Palestyńczycy nie zostawiają na Hamasie suchej nitki"
Prowadzący Robert Kantereit zapytał eksperta o to, po co Hamasowi potrzebna była ta wojna. - Można sobie zadawać takie pytanie i zadają je sobie przede wszystkim Palestyńczycy mieszkający w Gazie - odparł.
- Mówimy oczywiście o odpowiedzialności władz izraelskich i armii izraelskiej, ale też nie zapominajmy o tym, że współodpowiedzialność za to, co spotkało mieszkańców Gazy, ponosi też Hamas. I to Hamas, mówi się, że dał pretekst premierowi Netanjahu do krwawej rozprawy z tą organizacją na obszarze Strefy Gazy - wyjaśniał ekspert. Dlatego też zdaniem prof. Osiewicza, jest "bardzo prawdopodobne, że ta organizacja zostanie zmarginalizowana".
Mówił także o tym, że poparcie dla Hamasu ze strony Palestyńczyków dwa lata temu było bardzo wysokie, bo "Hamas działał trochę jak organizacja dobroczynna". - Przeciętny Palestyńczyk w Strefie Gazy nie znał Hamasu od tej strony - nazwijmy to -militarnej, wojskowej, tylko od strony politycznej, socjalnej. Hamas dystrybuował żywność, udzielał pomocy społecznej, różnych ubezpieczeń - wskazał. Dziś, zdaniem eksperta, "te opinie są bardzo, bardzo negatywne".
Jak przekazał, z relacji osób, które wyjechały ze Strefy Gazy czy rozmów dziennikarzy z mieszkańcami tego terytorium wynika, że "Palestyńczycy nie zostawiają na Hamasie suchej nitki i obwiniają wprost przede wszystkim Hamas, a nie stronę izraelską, za to, co się w Strefie Gazy wydarzyło".
Oceniając kwestię zawartego z Hamasem porozumienia, prof. Osiewicz wskazał, że "militarnie Izrael był skazany na zwycięstwo w tej wojnie". - Natomiast jest takie słynne powiedzenie, że można wygrać wojnę, a przegrać pokój. Moim zdaniem Izrael przegrał pokój i to przegrał na dekady - wskazał.
Nobel dla Trumpa?
Ekspert skomentował także ewentualne przyznanie pokojowej nagrody Nobla Donaldowi Trumpowi w kontekście sytuacji w Strefie Gazy. Prezydent USA twierdzi, że zakończył już siedem wojen. Eksperci podają to twierdzenie w wątpliwość.
- Jeżeli pokojowa nagroda Nobla zostanie przyznana prezydentowi Stanów Zjednoczonych, to myślę, że będziemy mieli do czynienia z kontynuacją i przestrzeganiem punktów tego planu - powiedział. - Jeśli nie, to (...) myślę, że jego zapał do wspierania procesów pokojowych, w tym procesu pokojowego w Strefie Gazy może osłabnąć - dodał.
Autorka/Autor: kkop/ft
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MOHAMMED SABER