Sąd w Szali w rosyjskiej republice Czeczenii skazał w poniedziałek obrońcę praw człowieka Ojuba Titijewa, działacza Stowarzyszenia Memoriał, na cztery lata kolonii karnej typu otwartego. Titijew był oskarżony o posiadanie narkotyków. Nie przyznał się do winy.
Na rozprawie w mieście Szali sędzia Madina Zajnetdinowa ogłosiła wymiar kary.
Oceniła, że wina Titijewa została udowodniona, uznała jednak okoliczności łagodzące - wiek Titijewa, niekaralność i pozytywne opinie. Uznała także, że Titijew nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa, dlatego zarzucane mu przestępstwo można zaliczyć do kategorii średnich. Prokurator żądał kary czterech lat kolonii karnej zwykłego reżimu i wysokiej grzywny.
Adwokaci Titijewa zapowiedzieli apelację. Do czasu uprawomocnienia się wyroku działacz pozostanie w areszcie, w którym spędził już 15 miesięcy. Obrończyni Marina Dubrowina powiedziała niezależnej "Nowej Gaziecie", że okres ten zostanie zaliczony na poczet kary. Oznacza to, że Titijew miałby spędzić w kolonii karnej dwa lata i dziewięć miesięcy, przy czym od razu po apelacji może zwrócić się o przedterminowe zwolnienie.
Aktywista nie przyznaje się do winy
Titijew, który kierował oddziałem Stowarzyszenia Memoriał w Czeczenii, zapewniał podczas śledztwa i procesu, że zarzuty przeciwko niemu są nieprawdziwe. Według działacza narkotyki - zawiniętą w plastikową torebkę marihuanę - podrzucili do jego samochodu funkcjonariusze, którzy zatrzymali go 9 stycznia 2018 roku. Przebieg śledztwa i procesu budził wiele zastrzeżeń - adwokaci wskazywali m.in. na konsekwentne odrzucanie przez sąd niemal wszystkich wniosków obrony. Titijew stał na czele czeczeńskiego oddziału Memoriału od 2009 roku. Działał w znacznym stopniu bez rozgłosu. Jego adwokat Piotr Zaikin wiązał sprawę karną z udziałem Titijewa w konferencji obrońców praw człowieka w Pradze pod koniec 2018 roku, na której działacz mówił o tajnych więzieniach w Czeczenii. Według prawnika władze republiki wykorzystują takie więzienia do bezprawnego przetrzymywania swych krytyków.
Ataki na Memoriał
Po zatrzymaniu Titijewa w Czeczenii w sąsiednich republikach doszło do kilku incydentów wymierzonych w Memoriał. Biuro organizacji w Inguszetii zostało podpalone przez nieznanych sprawców. W Dagestanie podpalono samochód pracowników Memoriału. Później otrzymali oni wiadomości SMS i telefony z pogróżkami. Adwokaci Titijewa bezskutecznie zabiegali o przeniesienie procesu poza Czeczenię. W reakcji przywódca tej republiki Ramzan Kadyrow zażądał od obrońców praw człowieka, by zaprzestali ingerowania w przebieg procesu. Kadyrow zapowiedział też, że po zakończeniu procesu Titijewa osoby "nazywające się obrońcami praw człowieka" nie będą wpuszczane na terytorium Czeczenii.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP