W swoim przemówieniu do narodu Barack Obama zapowiedział zdecydowane działania przeciw terrorystom spod sztandaru Państwa Islamskiego. - Postawiłem sprawę jasno. Będziemy polować na terrorystów zagrażających naszemu krajowi, gdziekolwiek się znajdują - stwierdził. Dopuścił przy tym naloty na Syrię, ale już nie wysyłanie żołnierzy USA do walki na lądzie.
Przemówienie prezydenta zostało wyemitowane o godzinie trzeciej czasu polskiego, choć już wcześniej Biały Dom udostępnił mediom jego kluczowe fragmenty.
Obama zaostrzył swoją retorykę, ale nie zmienił znacząco dotychczasowej linii postępowania w walce z fanatykami. USA będą prowadzić wojnę tak jak dotychczas, czyli z tylnego siedzenia. Walką twarzą w twarz z dżihadystami mają się zająć Irakijczycy i Kurdowie. Wojsko USA będzie im udzielać wsparcia.
Wszyscy razem
Prezydent zapowiedział, że USA poprowadzą "szeroką koalicję" do nieugiętej kampanii w celu wyeliminowania bojowników Państwa Islamskiego (IS). Ma to doprowadzić do "osłabienia i ostatecznego zniszczenia" organizacji ekstremistycznej poprzez "spójną i trwałą strategię antyterrorystyczną". - To nie jest nasza samotna walka. Amerykańska siła może zdecydowanie zmienić sytuację, ale nie możemy zrobić za Irakijczyków tego, co muszą zrobić sami, ani nie możemy zająć miejsca arabskich partnerów w zapewnianiu bezpieczeństwa ich regionu - stwierdził Obama. Adekwatnie zwiększone ma zostać wsparcie dla irackiego wojska i Kurdów. Prezydent powtórzył przy tym, że nie będzie powtórki z wcześniejszych wojen w Afganistanie czy Iraku. Amerykańscy żołnierze nie zostaną wysłani do walki na lądzie. Wojsko USA, tak jak dotychczas, będzie zapewniać wsparcie w postaci nalotów, zwiadu, organizacji i logistyki. Do Iraku trafi około pół tysiąca kolejnych "doradców" i żołnierzy chroniących dyplomatów, ale mają nie brać udziału w działaniach bojowych.
Naloty także w Syrii
Jedyne nowości w zapowiedziach Obamy dotyczyły postępowania wobec Syrii, gdzie IS ma zaplecze logistyczne. Dotychczas amerykańskie samoloty nie przeprowadzały tam nalotów. Teraz ma to się zmienić. - Postawiłem sprawę jasno. Będziemy ścigać terrorystów, którzy zagrażają naszemu krajowi, gdziekolwiek się znajdują. To znaczy, że nie zawaham się podjąć działań przeciwko ISIL w Syrii, jak również w Iraku - stwierdził prezydent (w swym wystąpieniu Obama używał wcześniejszego określenia Państwa Islamskiego, mówiąc o Islamskim Państwie Iraku i Lewantu - ISIL).
Amerykanin nawiązał w ten sposób do słynnej wypowiedzi Władimira Putina z 1999 roku, kiedy jeszcze jako premier zapowiadał ściganie czeczeńskich radykałów "nawet w kiblu". - Kluczową zasadą mojej prezydentury jest to, że jeśli zagrażasz USA, to nigdzie nie znajdziesz bezpiecznej przystani - powiedział Obama. Równolegle do zapowiedzi nalotów na Syrię prezydent USA zadeklarował zwiększenie pomocy dla umiarkowanych rebeliantów walczących z reżimem Baszara el-Asada oraz IS. Zgodnie z wcześniejszymi komunikatami Białego Domu, kluczową rolę w tym działaniu ma odegrać Arabia Saudyjska.
Wojna z dystansu
USA już od 8 sierpnia prowadzą w Iraku naloty przeciwko IS, radykalnej grupie islamistycznej, która zajęła znaczne tereny wschodniej Syrii oraz północno-zachodniego Iraku. Choć mandat misji USA był początkowo ograniczony głównie do niesienia pomocy humanitarnej oraz ochrony mieszkających w Iraku obywateli amerykańskich, to stopniowo rozszerzono bombardowania także na obiekty wojskowe IS. Pentagon poinformował w środę, że w sumie dokonano już 154 bombardowań, które "uszkodziły bądź zniszczyły cele" IS, w tym wiele pojazdów i składów broni. USA wysłały też do Iraku w sumie 1043 amerykańskich wojskowych, z czego większość stanowi personel do ochrony placówek dyplomatycznych USA w Bagdadzie oraz doradców irackiej armii. Obama unikał dotychczas angażowania USA w trwającą od ponad trzech lat wojnę domową w Syrii. Po tym jednak, jak dżihadyści odnieśli wielkie sukcesy w Iraku i dokonali niedawno egzekucji dwóch amerykańskich dziennikarzy, wzrosła presja na Obamę, aby podjął bardziej zdecydowane działania.
Autor: mk//rzw / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl