W wieku 82 lat zmarł Michał Urbaniak - jazzman, kompozytor i aranżer. Zasłynął w świecie nagrywając płytę "Tutu" z legendą jazzu Milesem Davisem. Znany był jako współtwórca i kreator muzyki Fusion. Nagrał kilkadziesiąt autorskich płyt, był twórcą muzyki do filmów.
W 1973 roku wyjechał z Polski do Nowego Jorku. Zapraszał i bywał zapraszany do współpracy przez takie sławy światowego jazzu, jak: Quincy Jones, Billy Cobham, Stephane Grappelli, Joe Zawinul czy Herbie Hancock.
Informację o śmierci artysty podano na oficjalnych kontach artysty w portalach społecznościowych. "Żył i czuł wielkimi nutami. Odszedł w wieku 82 lat" - napisała żona artysty, Dorota Dosia Urbaniak.
Michał Urbaniak nie żyje. Dziennikarze wspominają wielkiego muzyka
Dziennikarze muzyczni w TVN24 wspominali twórczość Urbaniaka. - Nazwisko, które jest znane nie tylko w Europie, ale na całym świecie. To, co zrobił dla polskiego jazzu, jest po prostu nieocenione, bo jeżeli spojrzymy na to, z kim grał, gdzie grał, to właściwie grał z każdym - mówił Roman Rogowiecki z Radia dla Ciebie.
- I każdy z nim chciał grać - dodał i podkreślił, że "nie ma wielkiego światowego jazzowego nazwiska, z którym Michał nie był kojarzony".
Zdaniem dziennikarza to, "co było najcudowniejsze, to że (Urbaniak) przebił Polską muzykę i polski folklor zawiózł do Ameryki". - I tam to się nawet całkiem spodobało - powiedział. - Był takim wesołym facetem. Kiedyś parę razy miałem okazję z nim się spotkać i cały czas był po prostu pełen energii. Dla mnie to był taki facet, który cały czas kombinował, cały czas nagrywał, nowe płyty chodziły mu po głowie - wspomniał dalej.
- Gdzie nie spojrzę to widzę ślady, twórczości i bytu Michała Urbaniaka - przyznał gość TVN24.
Rogowiecki pytany, na czym polegał fenomen Urbaniaka, odpowiedział, że "wierzył w siebie i tym sobie utorował drogę". - Wiedział, że jest dobry i może coś osiągnąć - zaznaczył.
"Wprowadził nas w wielki, światowy czas jazzu"
Paweł Sztompke z Polskiego Radia powiedział, że Urbaniak był "wspaniałym polskim muzykiem, artystą, jazzmanem, który w pewnym momencie był symbolem naszego największego sukcesu". - Absolutnie wyjątkowy, genialny skrzypek, saksofonista, artysta o ogromnych możliwościach - kontynuował.
- Nie mówię już o tym amerykańskim śnie, który śniło bardzo wielu polskich muzyków, a który to sen (Urbaniaka - red.) dokonał się - podkreślił dziennikarz muzyczny.
- Myślę również o jego wspaniałych kompozycjach, tych filmowych, bo w pewnym momencie pisał sporo dla polskiego kina, jak również dla amerykańskiego - wspominał.
Jak dodał, Urbaniak "wprowadził nas w ten wielki, światowy czas jazzu".
Cienkowska: pokazał nam, że jazz to wolność
Artystę pożegnała we wpisie w mediach społecznościowych ministra kultury Marta Cienkowska. "Odszedł Michał Urbaniak – artysta, który pokazał nam, że jazz to wolność, odwaga i nieustanna rozmowa ze światem" - napisała na platformie X.
Podkreśliła, że czuje osobistą stratę, ale też "ogromną wdzięczność za muzykę, która przez dekady dawała poczucie swobody i sensu". "Zostawił po sobie dźwięki, które nie milkną, i postawę, która wciąż zobowiązuje: by nie bać się iść własną drogą" - napisała szefowa MKiDN.
"To był wspaniały muzyk, wielka postać i nasze narodowe dobro"
Saksofonista Michał Kobojek przyznał, że o śmierci artysty dowiedział się tuż po swoim koncercie.
- Jeszcze chwilę temu, grając na scenie byłem bardzo wesoły, a teraz jestem bardzo smutny. Odeszła prawdziwa ikona, artysta światowego formatu, który wniósł bardzo dużo do muzyki jazzowej. Ale nie tylko do tego gatunku, bo przecież potrafił łączyć jazz z różnymi stylistykami, nawet tak odległymi jak hip-hop. To był wspaniały muzyk, wielka postać i nasze narodowe dobro – powiedział saksofonista.
Pochodzący z Łodzi muzyk jazzowy poznał bliżej Urbaniaka po jego powrocie do Polski z USA. Jazzman zamieszkał wówczas na jakiś czas w Łodzi, w której dorastał.
- Wielokrotnie mieliśmy okazję wspólnie pograć, porozmawiać, pożartować. Spotykaliśmy się u zmarłego w ubiegłym roku pisarza Andrzeja Makowieckiego i przegadaliśmy wiele godzin. Ale widywaliśmy się też w łódzkich klubach, między innymi w Jazzdze. Czasami zdarzyło nam się wystąpić razem w jam session i uczestniczyć w projektach muzycznych. Michał był prawdziwą osobowością sceniczną. Miał niesamowity kontakt z muzykami oraz publicznością. Wyróżniał go rzadko spotykany rodzaj nowojorskiego swingu. To było amerykańskie granie wielkiego formatu – wspomniał.
Kobojek podkreślił, że Urbaniak był także świetnym rozmówcą, chętnie dzielącym się radami oraz anegdotami m.in. o swojej znajomości z legendą jazzu Milesem Davisem oraz innymi sławami jazzu.
- Pod tym kątem również był nieoceniony. Niektóre rzeczy wiedział tylko on i czasami w luźniejszych rozmowach coś zdradził. Był obywatelem świata i prawdziwym artystą zarówno na scenie, jak i poza nią - zaznaczył.
"Ogromna strata nie tylko dla polskiej sceny muzycznej"
Wokalistka jazzowa, autorka muzyki i pianistka Anna Gadt przyznała, że "odejście Michała Urbaniaka to ogromna strata nie tylko dla polskiej sceny muzycznej, ale przede wszystkim światowej".
- Jego odejście to bardzo smutna informacja. Bardzo nad tym ubolewam i składam ogromne kondolencje dla najbliższych. Z drugiej strony czuję wdzięczność, że taka postać była na scenie, że zostawił ogromną ilość muzyki - mówiła artystka.
- Dla mnie jego nagrania z Urszulą Dudziak z wykorzystaniem elektroniki i ciągły rozwój tego stylu, to jest coś nie do przecenienia - dodała. Wskazała, że byli to pierwsi artyści, którzy "w ten sposób podchodzili do swoich instrumentów, do brzmienia w muzyce".
- To, co się działo w Łodzi podczas Urbanator Days też było niesamowite; jego relacje i współpraca z młodymi artystami - dodała Gadt.
"Żył tak, jak sobie wymarzył"
Jazzmana wspomina także krytyk muzyczny Hirek Wrona, prywatnie kolega Urbaniaka.- Nikt z polskich muzyków nie doświadczył współpracy z tyloma sławami światowego jazzu, co Michał Urbaniak. Był genialnym kompozytorem, genialnym skrzypkiem i genialnym saksofonistą i do tego fajnym kumplem. Spędziliśmy razem bardzo dużo czasu i to była po prostu jazda bez trzymanki. Żył tak, jak sobie wymarzył i nigdy nie brał jeńców, w zabawie i na scenie - powiedział.
Jak mówił, brak skrępowania na scenie powodował uruchamianie u Urbaniaka takich obszarów wyobraźni, że "odlatywał w swoich solówkach gdzieś bardzo daleko, tworząc naprawdę niepowtarzalne i niczym nieograniczone brzmienie".
- Dzisiaj wieczorem jestem bardzo zmartwiony. Kiedy Dorotka (żona artysty Dorota Dosia Urbaniak) napisała o tym, że Michała już nie ma, nie powiem, że serce pękło, ale jest bardzo poranione - wyznał.
Krytyk nie ma wątpliwości, że Michał Urbaniak był "najsłynniejszym polskim jazzmanem i najlepiej znanym polskim muzykiem w ojczyźnie jazzu, czyli w Stanach Zjednoczonych".
- Niedawno Terrace Martin, producent między innymi rapera Kendricka Lamara; czy też Adrian Younge, autor genialnej serii płytowej "Jazz is Dead", wielki kompozytor i producent, przyznali się do tego, że fascynuje ich muzyka Michała Urbaniaka - wspominał Wrona.
- Michał zawiózł polską kulturę i muzykę ludową do Stanów Zjednoczonych. Tam okazało się, że przywiózł coś nowego. Kiedy pojechał do Stanów nawet nie znał angielskiego, ale przez swoją determinację i dzięki swojemu talentowi oraz pracy odniósł sukces absolutny, którego nie doznał żaden inny polski muzyk - ocenił Hirek Wrona. - I śmiem twierdzić, obym się mylił, że przez wiele lat nikt jeszcze nie otrze się nawet o taką sławę i takie uznanie w ojczyźnie jazzu jak Michał Urbaniak - dodał.
Wrona zwrócił uwagę, że Urbaniak był jedną z pierwszych osób w Polsce, które eksperymentowały z kulturą hip-hop. Nagrywał i z Liroy'em i z Yaro, kiedy nikomu się jeszcze nie śniło, żeby jazzmani grali z raperami czy też z producentami rapu.
Nagrywał płyty funkowe i funkowo-rapowe, kiedy w Polsce nikt o tym nawet nie myślał. Był zafascynowany kulturą hip-hop; powtarzał zawsze, że "rap to jazz, jazz to rap". Nagrywał między innymi z O.S.T.R, grał z Markiem Pędziwiatrem, liderem EABS, czyli Electro-Acoustic Beat Sessions. - Tych nazwisk jest tak wiele, że musiałbym sięgnąć po płyty, aby je wszystkie podać - powiedział Wrona.
- Jako kolega był bardzo życzliwy i pomocny. Mieliśmy kontakty na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to była płaszczyzna zawodowa, czyli dziennikarz-artysta. Nigdy nie odmawiał wywiadów, które były bardzo merytoryczne i fajne. Był bardzo ciekawym gawędziarzem, bo też miał co opowiadać i mówił o wszystkich chętnie; o wszystkich swoich kontaktach z artystami amerykańskimi, jednocześnie przybliżając te postacie. Druga płaszczyzna to była płaszczyzna towarzyska. No i tutaj to zawsze była dobra zabawa, tyle powiem - wspominał Hirek Wrona.
- Michał był absolutnie postacią wyjątkową i jednocześnie otwartą. Szanował ludzi i potrafił angażować się w akcje charytatywne, w najprzeróżniejsze działania, które mogły pomagać społeczeństwu. Był bardzo zaangażowany Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Zagrał wiele koncertów charytatywnych - powiedział przyjaciel zmarłego artysty.
Autorka/Autor: os/ft, akw
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Polak/PAP