Prezydent USA Barack Obama powiedział, że nie widzi sensu w powoływaniu "komisji prawdy" do zbadania sprawy torturowania podejrzanych o terroryzm w więzieniach CIA.
Takiego ciała domagają się organizacja broniące praw człowieka i czołowi demokraci w Kongresie. Sam prezydent wcześniej sugerował, że poprze taką inicjatywę. Nie wykluczył także kryminalnego ścigania prawników z administracji George'a W. Busha, którzy szukali prawnego uzasadnienia tzw. surowych metod przesłuchań, które takie organizacje jak AI nazywają wprost: torturami.
Bezsensowna komisja?
Wiele osób zdziwiły słowa wypowiedziane w czwartek w Kongresie przez prezydenta USA. Zdaniem Obamy stworzenie "komisji prawdy" nie miałoby sensu, no "utorowałaby drogę do przedłużających się debat zwróconych w przeszłość". A to doprowadziłoby do zaostrzenia politycznych sporów odwracających uwagę od bieżących problemów - argumentuje administracja.
Pomysł powołania komisji ds. tortur poparła w Kongresie m.in. demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i przewodniczący senackiej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości Patrick Leahy. Rezerwę okazał jednak lider większości w Senacie Harry Reid.
W zeszłym tygodniu ujawniono dokumenty o brutalnych metodach przesłuchań stosowanych przez CIA. Wywołało to burzliwą dyskusję w USA. W piątek "Washington Post" podał, że niektórzy ważni członkowie administracji Obamy sprzeciwiali się temu.
Źródło: PAP